WTA 125 Polish Open – wygrana debla, siedem Polek zagra we wtorek w singlu

Debel Weronika Ewald i Zuzanna Kolonus w półfinale w WTA 125 Polish Open (Fot. Michał Jędrzejewski).

Kibiców czeka prawdziwa uczta w drugim dniu turnieju WTA 125 Polish Open. We wtorek na kortach Legii Warszawa wystąpi w singlu siedem Polek. Po południu, nie przed godziną 15, zobaczymy złotą medalistkę LOTTO 98. Narodowych Mistrzostw Polski Weronikę Ewald (Gdańska Akademia Tenisowa). W poniedziałek półfinał osiągnął debel Ewald i Zuzanna Kolonus (Legia Warszawa).

Ewald i Kolonus pokonały Kolumbijkę Yulianę Lizarazo i Serbkę Nataliję Stevanovic 6:4, 4:6, 10-7.

– Trenerzy mówili, że najlepszą obroną jest atak i to się sprawdziło, a także fakt, że wyszłyśmy na totalnym luzie na ten mecz. Nie myślałyśmy o wyniku, tylko chciałyśmy się dobrze bawić na korcie. Mam nadzieję, że w następnym meczu również uda nam się znowu wyjść na luzie i też zaskoczymy rywalki. Przy 5:6 w super tie-breaku Zuza zrobiła niesamowitą robotę. Już myślałam, że nie wiem, co robić, ale Zuza uratowała nas i na szczęście wyrównałyśmy, a następnie poszłyśmy za ciosem – powiedziała Ewald.

– Dobrze się uzupełniałyśmy w tym meczu. Co mi nie wychodziło, to Weronika grała i na odwrót, więc stworzyłyśmy duet kompletny – dodała Kolonus.

Zuzanna Kolonus (PZT Team/Legia Warszawa) w WTA 125 Polish Open (Fot. Michał Jędrzejewski).

We wtorek 18-letnią Ewald czeka występ w singlu, ponieważ w sobotę w Kozerkach koło Grodziska Mazowieckiego zdobyła złoty medal LOTTO 98. Narodowych Mistrzostw Polski.  Już awansując tam do finału zapewniła dobie „dziką kartę” do głównej drabinki WTA 125 Polish Open. W Warszawie spotka się w pierwszej rundzie ze Szwajcarką Leonie Kung, finalistką juniorskiego Wimbledonu z 2018 roku (przegrała w nim z obecną liderką rankingu WTA Igą Świątek). Ponadto, ma na swoim koncie występ w jednym finale imprezy WTA 250 przed czterema laty w Hua Hin, gdzie uległa Magdzie Linette (AZS Poznań).

Mecz Ewald-Kung wyznaczono nie przed godziną 15, a po nim na kort centralny wyjdzie Maja Chwalińska (BKT Advantage Bielsko-Biała), która w niedzielę triumfowała w imprezie ITF W75 w Porto. W poniedziałek zawodniczka LOTTO PZT Team wróciła dzięki temu do Top 200 rankingu WTA, awansując na 167. pozycję. Jej rywalką w meczu dnia będzie jedna z największych nadziei szwajcarskiego tenisa Celine Naef, która w ubiegłym roku była 121. na świecie. Ma na swoim koncie 6 singlowych tytułów ITF World Tennis Tour, w tym we wrześniu ITF W80 we francuskim Le Neubourg.

Weronika Ewald (Gdańska Akademia Tenisowa) zagra we wtorek w singlu (Fot. Michał Jędrzejewski).

Rywalizację na korcie centralnym we wtorek otworzy spotkanie Giny Feistel  (LOTTO PZT Team/WKS Grunwald Poznań) z Ralucą Serban z Cypru, a potem Martyna Kubka (LOTTO PZT Team/WKT Mera Warszawa) zagra z Zariną Diyas z Kazachstanu.

Natomiast na kort nr 1. o godz. 11.00 wyjdą Urszula Radwańska (WKT Mera Warszawa) z Francuzką Audray Albie, po nich Weronika Falkowska (LOTTO PZT Team/KS Górnik Bytom) z inną Francuzką Carole Monnet, a następnie Katarzyna Kawa (LOTTO PZT Team/BKT Bielsko-Biała) z Łotyszką Dariją Semenistają, rozstawioną z numerem trzecim.

W poniedziałkowym planie gier znalazł się tylko jeden singlowy mecz z udziałem Polki. Pochodząca z Warszawy Anna Hertel (AZS Poznań) przegrała w pierwszej rundzie z Amerykanką Alycią Parks 3:6, 6:4, 1:6 po dwóch godzinach i 11 minutach gry.

– Tak naprawdę miałam tego turnieju nie grać, bo ostatnio startowałam na kortach ziemnych i zaraz na nie wracam. W sumie odpuściłam mistrzostwa Polski, bo były na hardzie, żeby na tej ziemi zostać. Plan miałam taki, żeby lecieć do Hiszpanii i tam grać na mączce, ale w końcu się zapisałam tu do eliminacji, no i ostatecznie weszłam do turnieju jako „lucky loser”. To wszystko bardzo szczęśliwe ułożyło się dla mnie i tu szczególne ukłony do Marceliny kieruję za szczęśliwe dolosowanie mnie do głównej drabinki – powiedziała po meczu Hertel, która przegrała w niedzielę w eliminacjach singla, ale po zwolnieniu miejsca w drabince właśnie ją wylosowała  Marcelina Podlińska jako „lucky loserkę”.

– Na pewno korty Legii są bliskie mojemu sercu, bo wiele lat trenowałam i widać jak się zmieniają w dobrym kierunku. Zresztą coraz więcej większych turniejów jest rozgrywana właśnie na twardych kortach, a to w sumie mi dosyć odpowiada. Staram się grać agresywnie i przejmować inicjatywę na serwisie, więc ten hard dla mnie jest prostszy, tak to ujmę. Bo nie ma tu krzywych odbić, nie ma doślizgu i za dużo myślenia, piłki latają szybciej. – dodała Hertel, która jako juniorka była zawodniczką stołecznej Legii.

Polska tenisistka skończyła na wiosnę studia w Stanach Zjednoczonych uzyskując dyplom w zakresie marketingu sportu. Teraz na dobre wznowiła karierę tenisową.

Anna Hertel (AZS Poznań) jako pierwsza z Polek wystąpiła w WTA 125 Polish Open (Fot. Michał Jędrzejewski).

– Niedawno skończyłam studia i próbuję się na nowo odnaleźć w tym Tourze. To nie jest łatwe na pewno, bo trzeba się znowu przyzwyczajać do jeżdżenia co tydzień na kolejne turnieje. Nie mam konkretnego celu, po prostu chcę się piąć w rankingu, może uda mi się dotrzeć do drugie setki, a może pierwszej, wiadomo, że to jest coś, co każdy grający w tenisa chciałby osiągnąć. Ale poziom w tej chwili w Tourze jest bardzo wysoki, czy to w ITF-ach 15-tkach czy w większych imprezach. No chyba, że ma się serwis 200 km/godzinę jak Parks, to wtedy może być prościej przebić się do czołówki. No i jeszcze dochodzi kwestia wieku, bo jeszcze niedawno na mnie wołali ciągle „młoda”, a teraz już nie jestem młoda. W stawce jest dużo o wiele młodszych zawodniczek, niesamowicie dobrze przygotowanych do startów w Tourze – powiedziała Hertel.

Tekst: Adrianna Łosiak

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości