Rafael Nadal od dziecka marzył o własnym jachcie. Rafa urodził się na Majorce, więc żeglowanie i nurkowanie ma zapisane w genach. Szukanie swojego idealnego katamaranu rozpoczął w 2018 roku. I znalazł. W Gdańsku.
Jest rok 1992. Francis Lapp przeprowadza się do Polski, gdzie rozwija swoją pasję do żeglowania. Na przełomie XX i XXI wieku kupuje w Paryżu własny katamaran – dwukadłubowy jacht – który stacjonuje na Madagaskarze. Francuski przedsiębiorca przekształca swoją pasję w kolejny biznes. Po osiągnięciach w przemyśle elektrycznym zakłada w Gdańsku biuro podróży Sunreef Travel, zajmujące się czarterowaniem jachtów na Oceanie Indyjskim.
Firma prężnie się rozwija, a popyt na wypożyczenie dwukadłubowców rośnie wraz z wymaganiami klientów. Na świecie brakuje jednak komfortowych katamaranów, bo stosunkowo późno odkryto wielki, turystyczny potencjał, jaki one kryją. Ich użytkownicy zakochują się bowiem w ogromnej przestrzeni, stabilności na wodzie i bezpieczeństwu, ale na rynku nie ma jednostek, które satysfakcjonują Francisa i mogłyby zasilić jego flotę.
Artur Połoczański z Sunreef Yachts: – Przedsiębiorczy umysł Francuza szybko chce odpowiedzieć na potrzebę swoich klientów – skoro nigdzie nie kupi spełniającego jego wymagania katamaranu, to stworzy go sam. W krótkim czasie otwiera więc w Gdańsku stocznie Sunreef Yachts, w której zaczyna produkcje bogato wyposażonych, spersonalizowanych dwukadłubowców.
Niedługo później tworzy jachty dla szejków, milionerów czy sportowców. Także dla Rafaela Nadala.
Miłość od pierwszego wejrzenia
„Prosty chłopak, lubiący łowić ryby z kolegami, zjeść obiad z rodziną, a potem obejrzeć mecz piłkarski” – mówi wujek Rafy o swoim bratanku. Tenisista zawsze czerpał z życia garściami i nawet, gdy jego kariera sportowa rozbłysła, nie zapominał o rodzinnych stronach. Spytany niegdyś o najlepszy dzień w życiu odpowiedział: – Wstaliśmy z tatą o 6.30. Po śniadaniu poszliśmy do Club Nautico, gdzie tata trzymał łódź. Wzięliśmy ze sobą jeszcze dwóch moich najlepszych przyjaciół, a następnie pięć godzin łowiliśmy ryby. Gdy wróciliśmy, zrobiliśmy filety na lunch, a potem, po jedzeniu, poszliśmy rozstrzygnąć różnice na polu golfowym. Wróciliśmy i zagraliśmy jeszcze wszyscy wieczorem w piłkę. Potem był prysznic i wspólna kolacja, która skończyła się o 3 nad ranem. To był wspaniały dzień – wspomina dorosły już Nadal.
Hiszpański tenisista od dziecka marzył o własnym jachcie. Rafa urodził się na Majorce, więc żeglowanie i nurkowanie ma zapisane w genach. Szukanie swojego idealnego katamaranu rozpoczął w 2018 roku. Tenisista zaczął wówczas rozmowy z przedstawicielami różnych firm, jeździł na targi i osobiście oglądał poszczególne jednostki. Wymarzony jacht spotkał na wystawie w Cannes. Miał 24 metry długości, 5 kabin, przestronny salon, a przede wszystkim taras słoneczny, będący autorskim projektem stoczni Sunreef Yachts, która stworzyła jednostkę. – Zakochałem się – wspomina Nadal.
Miłość od pierwszego wejrzenia Rafy do katamaranu była bardzo mocna i – jak to bywa w historiach romantycznych – szybko została wystawiona na próbę. Pierwszą przeszkodą na jej drodze był fakt, że ujrzany przez Nadala model był jachtem żaglowym, a motorowy, jakiego pragnął Rafa, nie istniał.
Jachty na wymiar
W niecałe 20 lat Sunreef Yachts wyrosło z lokalnej stoczni na światowego hegemona. Mająca początkowo jeden hangar firma posiada teraz wiele biur na całym świecie, a swój szybki sukces zawdzięcza budowaniu jachtów „na wymiar”, co przyciąga wielu klientów. Znakiem rozpoznawczym polskiej stoczni jest personalizacja. Ich klientami nie są tylko ludzie szukający komfortowych katamaranów, ale tacy, którym zależy na dostosowaniu jednostki pod własne potrzeby i pragnienia.
Personalizacja to jednak bardzo szerokie pojęcie, a klienci Sunreef Yachts, wykorzystują ją w różnym stopniu. – Są dwie ścieżki. Albo personalizujemy istniejący model, w ramach którego możemy dać swobodę klientowi w wyborze sprzętu, designu i aranżacji wnętrza. Albo jest też druga droga – kiedy klient chce stworzyć nowy model od podstaw – cytuje założyciela firmy Artur Połoczański z Sunreef Yachts. W przypadku polskiej firmy nie ma ograniczeń, jeśli chodzi o personalizację jachtu. Póki marzenia klienta nie wpłynął na jego bezpieczeństwo i są technologicznie możliwe, to nic nie stoi na przeszkodzie, by je zrealizować.
Strefa luksusu
Rafael Nadal wykazał się wiedzą i doświadczeniem, gdy po raz pierwszy wraz z projektantami polskiej stoczni usiadł do szkicu swojego nowego jachtu. Hiszpan miał jasno określne zmiany, jakie chciał wprowadzić względem żaglowej jednostki, którą widział na targach we Francji. Znał też granice, których nie mógł przekraczać.
– Mieliśmy do czynienia z człowiekiem, który posiadał jachty, zna się na tym temacie i miał skonkretyzowane oraz praktyczne rozwiązania – mówi Artur Połoczański.
Wyposażony w dwa silniki o mocy 1200 koni mechanicznych jacht 80 Sunreef Power miał kilka aspektów, które nie przypadły do gustu Rafie i zostały przez niego zmienione. Hiszpanowi od początku zależało na wysokim komforcie, praktycznych rozwiązaniach, ale przede wszystkim na ciszy i pięknych widokach, których nic nie mogło zaburzać.
– Trzeba zaznaczyć, że klienci, którzy do nas przychodzą, często są bardzo dobrze zorientowani, widzieli wiele rozwiązań zastosowanych na innych jednostkach i pytają, czy mogą przenieś dane pomysły na swój jacht. Pamiętam, że Rafie spodobała się propozycja z otwieranym balkonem na morze w kabinie właścicielskiej. Zależało mu także na ściętej (niższej) burcie, by mieć lepszą widoczność na tafle wody – mówi przedstawiciel Sunreef Yachts. Tenisista nie robił na swoim jachcie konstrukcyjnych rewolucji. Na pokładzie nazwanego przez niego Great White znajdziemy więc pięć kabin, tyle samo łazienek, kuchnię oraz ogromny, nieco zmieniony przez tenisistę salon. Rafa nie oszczędzał także pieniędzy na sprzęcie multimedialnym. – W salonie są dwa telewizory ustawione plecami do siebie, więc filmy można oglądać z dwóch stron. Na rufie, jak i na pokładzie słonecznym, są zaś monitory wodoodporne – opowiada o ponad ośmiu wyświetlaczach na jachcie tenisisty Artur Połoczański.
Katamaran za 5 milionów euro
Great White zostało zwodowane w kwietniu zeszłego roku. Genezy jego nazwy jednak nie poznamy, bo – jak mówi Rafa – jest to sprawa prywatna. Od tamtego czasu tenisista nie miał wiele okazji, by wypocząć na jednostce. Choć jej zasięg na jednym tankowaniu pozwala przepłynąć Atlantyk, to katamaran nie widział jeszcze innych wód niż te, otaczające Baleary. Jego jacht wykracza poza wszelkie normy komfortu. Sportowiec zatrudnił niedawno stałą, trzyosobową załogę, która pomaga mu pracach bosmańskich i żeglarskich. Wtedy on łowi ryby, opala się, podziwia widoki, bądź pływa na skuterze wodnym, dla którego pod kokpitem na rufie znalazł się garaż z opuszczaną platformą.
Proces rozmów, projektów i budowy trwał łącznie osiem miesięcy, a ich efektem był gotowy jacht, kosztujący ostatecznie ponad 5 milionów euro. Współpraca z Rafą to tylko część wielkich projektów realizowanych dla wielkich sportowców, ale też biznesmenów, szejków i celebrytów. Niedawno do grona hiszpańskiego tenisisty dołączył były rajdowca Formuły 1, Nico Rosberg, który stał się twarzą ich eko-jachtów. Stocznia realizuje teraz swój kolejny, największy w historii projekt, budując najdłuższy w swojej kategorii, 49-metrowy katamaran na świecie.
– Jacht jest dla mnie pływającym domem, gdzie spędzam czas, mogę wyjść na zewnątrz i cieszyć się chwilą, ale też miejscem, w którym mogę odciąć się od świata – podsumowuje Rafael Nadal opalając się już na swojej nowej jednostce.
Miłosz Michałowski