W roku 100-lecia Polskiego Związku Tenisowego będziemy świadkami ważnego meczu w Bytomiu w ramach Billie Jean King Cup. Jeśli kobieca reprezentacja Polski pokona w dniach 16-17 kwietnia w Bytomiu zespół Brazylii, to wróci do światowej elity.
Tekst: Tomasz Dobiecki
Drużyna narodowa w Fed Cup (w ubiegłym roku zmieniono nazwę dla upamiętnienia amerykańskiej tenisistki Billie Jean King) wystąpiła po raz pierwszy w 1966 roku. Rozegrała dotychczas 126 meczów, wygrywając 68 z nich i ponosząc 58 porażek. Przy czym w tej chwili ma szansę przedłużyć zwycięską serię do sześciu spotkań.
W lutym ubiegłego roku w turnieju Grupy I w Luksemburgu reprezentacja, prowadzona przez kapitana Dawida Celta, pokonała kolejno ekipy Słowenii (2:1), Turcji (3:0) i Szwecji (2:0). Dzięki temu awansowała do fazy play off. Jednak kwietniowy mecz w Bytomiu z Brazylią został przełożony o rok z powodu pandemii. Zwycięstwo w Hali Na Skarpie oznaczać będzie prawo występu w przyszłorocznych kwalifikacjach do finałowego turnieju Billie Jean King Cup w Budapeszcie, z udziałem najlepszych 12 zespołów świata.
W sumie Polki występowały (jeszcze przed reformą Fed Cup) przez 14 lat w Grupie Światowej, w której mają bilans spotkań 4-12. Ostatnio w elicie znajdowały się w 2015 roku. W lutym, w Kraków Arenie, byliśmy wtedy świadkami jednego z największych wydarzeń w historii polskiego tenisa, czyli meczu Polska – Rosja.
Wówczas na korcie mogliśmy zobaczyć Agnieszkę Radwańską, Urszulę Radwańską oraz deblistki Klaudię Jans-Ignacik i Alicję Rosolską. Natomiast w przeciwnej drużynie wystąpiły triumfatorki imprez wielkoszlemowych – Maria Szarapowa i Swietłana Kuzniecowa, a także Anastazja Pawliuczenkowa i Witalija Diatczenko. W roli kapitan przyjechała zaś Anastazja Myskina.
Niestety rywalki okazały się za mocne i wygrały 4:0. Dwa miesiące później Polki przegrały mecz barażowy o utrzymanie w Grupie Światowej I ze Szwajcarią 2:3. Do Zielonej Góry przyjechała wtedy sama Martina Hingis, była liderka rankingu WTA Tour.
Jednak zanim do tego doszło, największy sukces w BJKC (wtedy jeszcze Fed Cup) polska drużyna odnotowała trzy dekady temu. Przełomowy był rok 1991, w którym Katarzyna Nowak, Magdalena Mróz i Katarzyna Teodorowicz sprawiły wielką niespodziankę pokonując 2:1 w Grupie Światowej renomowaną ekipę Francji, z Nathalie Tauziat i Mary Pierce w składzie. To te zawodniczki właśnie w decydującym meczu deblowym ograły Mróz i Teodorowicz.
Potem, w 1992 roku, te same polskie tenisistki pokonały w elicie kolejno Izrael 3:0 i Szwecję 2:1, awansując jedyny raz jak dotychczas do ćwierćfinału. W nim jednak trafiły na zespół Niemiec i przegrały 0:3. Po drugiej stronie siatki wówczas stanęła liderka rankingu WTA i 22-krotna triumfatorka turniejów Wielkiego Szlema – Steffi Graf oraz Anke Huber. Potem Polki utrzymywały się w Grupie Światowej do 1995 roku, zanim spadły do niższych szczebli rozgrywek.
Ponownie awansowały do elity Fed Cup w 2014 roku, gdy wygrały ze Szwecją i Hiszpanią po 3:2. W tym drugim meczu trzy punkty zdobyła Agnieszka Radwańska – dwa w singlu oraz w deblu z Rosolską.
Właśnie te dwa nazwiska dominują na czele statystyk reprezentacji Polski w BJKC. Radwańska prowadzi wśród zawodniczek z największą liczbą wszystkich rozegranych meczów – 53 (w singlu i deblu) – ma o 10 więcej od Magdaleny Feistel (z domu Mróz). Ma również najlepszy ogólny bilans 42-11 (Feistel 23-20) oraz w singlu 34-9.
Jeśli chodzi o największą liczbę występów, to liderką jest Alicja Rosolska – 38 występy w spotkaniach kadry, o trzy więcej od Radwańskiej. Alicja może te wyniki jeszcze poprawić, bo niedawno wznowiła treningi po urodzeniu dziecka. Ale może jej się to udać najwcześniej w przyszłorocznej edycji. Dotychczas grała też najwięcej sezonów w kadrze, bo aż 14.
W grze podwójnej Rosolska wygrała najwięcej meczów – 26, ma najlepszy bilans w deblu 26-12. Natomiast razem z Klaudią Jans-Ignacik stworzyła najlepszą reprezentacyjną parę w historii (14-8).