Magda Linette (AZS Poznań), rozstawiona z numerem 29. w Mutua Madrid Open 2025, w drugiej rundzie zakończyła występ w turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w stolicy Hiszpanii. Zawodniczka LOTTO PZT Team, po godzinie i 51 minutach wyrównanej walki, uległa w meczu drugiej rundy byłej trzeciej tenisistce świata Greczynce Marii Sakkari 6:7 (5-7), 3:6. W ten sposób w głównej drabince madryckiej imprezy pozostały dwie Polki: Iga Świątek i Magdalena Fręch (LOTTO PZT Team/KS Górnik Bytom). Obie zagrają w sobotę w trzeciej rundzie.
Linette i Sakkari trafiły na siebie w międzynarodowym Tourze po raz drugi. Poprzednio spotkały się na twardym korcie w turnieju WTA 250 w Hobart w styczniu 2019 roku i wtedy lepsza okazała się Magda, wygrywając 3:6, 6:2, 6:4. Chociaż Greczynka zajmuje obecnie 82. miejsce w rankingu tenisistek, to jednak była numerem trzy na świecie jeszcze w marcu 2022 roku.
Ciekawie wygląda zestawienie dotychczasowych osiągnięć obydwu zawodniczek. 33-letnia Linette ma na koncie trzy singlowe tytuły i dwa deblowe w cyklu WTA Tour, a młodsza o cztery lata rywalka dwa zwycięstwa odniesione w grze pojedynczej. Poznanianka była najwyżej notowana na 19. pozycji w rankingu WTA, a obecnie zajmuje 33. miejsce.

Ale wróćmy do stolicy Hiszpanii, gdzie w piątek obie zgotowały kibicom zgromadzonym na korcie numer osiem niesamowicie wciągające widowisko. Po godzinie gry, pełnej zaciętych wymian i dosłownie walki o każdą piłkę, na tablicy pojawił się wynik 6:6, oznaczający konieczność rozegrania tie-breaka.
W dodatkowej rozgrywce również gra toczyła się punkt za punkt. Greczynka zdobyła mini-breaka na 4-3, ale natychmiast poznanianka odrobiła stratę. Jednak ponownie przegrała wymianę przy swoim serwisie na 4-6, po czym obroniła pierwszego setbola przy własnym podaniu. Zaraz po tym Sakkari rozstrzygnęła na swoją korzyść losy pierwszej partii 7-5 w tie-breaku, wykorzystując drugą okazję, po godzinie i 1….. minutach niesamowicie emocjonującej rywalizacji.
Zanim doszło do klasycznej tenisowej „dogrywki” widzowie zgromadzeni na trybunach mogli obejrzeć dawkę naprawdę świetnego tenisa i waleczności. W pierwszych czterech gemach obie zawodniczki utrzymywały swoje podania, chociaż w drugim Linette zmuszona była bronić jednego break pointa, w czwartym trzy kolejne, a wyrównała na 2:2 dopiero przy czwartej sposobności.
Zaraz po tym jednak zdołała przełamać podanie przeciwniczki i to przy pierwszej wypracowanej okazji w meczu. Jednak nie potwierdziła go, więc zrobiło się 3:3. Dalej już gra toczyła się zgodnie z regułą własnego serwisu, a żadna ze stron nie miała nawet jednej możliwości do zdobycia kolejnego breaka. Dlatego do decydującego rozstrzygnięcia doszło dopiero w tie-breaku.
Zupełnie inaczej potoczyły się losy drugiego seta. Po pewnie utrzymanych obustronnie serwisach, Polka znalazła siew trudnym położeniu już w trzecim gemie, gdy przy jej podaniu na tablicy pojawił się wynik 0-40. Udało jej się obronić tylko dwa z trzech break pointów, więc Sakkari objęła prowadzenie 2:1, a chwilę później podwyższyła je na 3:1.
Był to pierwszy – z dwóch – słabszych momentów w grze Linette, która wyszła potem jeszcze na 2:3 i 3:4. Ostatecznie, przy 3:5, nie wykorzystała jednej piłki na zamknięcie gema (przy 40-30), po czym dwa punkty później ponownie pozwoliła się przełamać przy pierwszym meczbolu dla rywalki, po godzinie i 51 minutach.
Oprócz Magdy w singlowej drabince madryckiej imprezy znalazły się jeszcze broniąca tytułu wywalczonego przed rokiem Iga Świątek (nr 2.) oraz zawodniczka LOTTO PZT Team Magdalena Fręch (nr 27.). Obie również miały na otwarcie „wolny los” i występ rozpoczęły od drugiej rundy. Obie wygrały swoje mecze, więc zobaczymy je na korcie w sobotę.

Świątek, nie bez trudu, pokonała 72. na świecie Alexandrę Ealę z Filipin 4:6, 6:4, 6:2, rewanżując się jej za marcową porażkę (2:6, 5:7) w ćwierćfinale innej imprezy rangi WTA 1000 w Miami. Teraz o miejsce w 1/8 finału wiceliderka rankingu WTA powalczy z bardzo niewygodą rywalką, Czeszką Lindą Noskovą (nr 31.). Będzie to ich szóste spotkanie.
Chociaż ich bilans jest korzystny dla Igi 5-1, to aż cztery z tych meczów rozstrzygały się w trzech setach, w tym ich ostatni pojedynek w lutym w WTA 1000 w Dausze. W ubiegłym sezonie grały ze sobą trzykrotnie, a po nieoczekiwanej porażce w wielkoszlemowym Australian Open, Polka zwyciężała w turniejach WTA 1000 w Indian Wells i Miami, a także w listopadzie w ćwierćfinale drużynowej rywalizacji w Billie Jean King Cup Finals w Maladze. Tym razem spotkają się w ramach wieczornej sesji, nie przed godz. 20 na korcie centralnym.

Natomiast Fręch (KS Górnik Bytom), po trzygodzinnej walce, wygrała z 69. w rankingu WTA Hiszpanką Jessicą Bouzas-Maneiro 5:7, 7:6 (7-2), 6:4. Jej kolejną rywalką w Madrycie będzie Mirra Andriejewa, rozstawiona z numerem siódmym. Dotychczas grały ze sobą tylko raz, w styczniu w wielkoszlemowym Australian Open. W Melbourne lepsza w trzech setach (6:2, 1:6, 6:2) lepsza okazała się Andriejewa, prowadzona przez Hiszpankę Conchitę Martinez. Ten mecz wyznaczono jako pierwszy na głównej arenie, więc rozpocznie się o godz. 11.00.
Na sobotę zaplanowano także dwa deblowe pojedynki z udziałem polskich tenisistek, obydwa w drugim rzucie meczów. zobaczymy ponownie Linette i Sakkari po przeciwnych stronach siatki. Poznanianka stworzyła w Madrycie duet ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą, a Greczynka zjednoczyła siły z Amerykanką Alison Keys. Natomiast nieco później występ w stolicy Hiszpanii rozpocznie Katarzyna Piter (CKT Grodzisk Maz.) razem z Rumunką Monicą Niculescu. Ich przeciwniczkami będą Amerykanka Sofia Kenin i Ukrainka Ljudmiła Kiczenok.
(D. T.)