Magda Linette (66. WTA, AZS Poznań) nie zagra w ćwierćfinale turnieju WTA 500 Rothesay International Eastbourne (kort trawiasty, pula nagród 757,9 tys. dolarów). W 1/8 finału Polka w decydującym secie prowadziła z przewaga przełamania 5:3, serwowała po zwycięstwo, ale ostatecznie przegrała po trzysetowej rywalizacji, po 2 godzinach, 31 minutach, z niżej notowaną Ukrainką Łesią Curenko (114. WTA) 5:7, 6:3, 5:7.
Faworytką meczu była Magda Linette, ale nie po raz pierwszy nie najlepiej „weszła” w spotkanie tracąc serwis na 1:2. Polka raz jeszcze została przełamana w gemie piątym, a do odrabiania strat ruszyła dopiero przegrywając 1:5. Co jednak najważniejsze, „pogoń” okazała się skuteczna i po 37 minutach przy remisie 5:5 rywalizacja zaczęła się niejako od początku. Wydawało się, że poznanianka opanowała już sytuację na korcie, a tymczasem w gemie 11. ponownie break zdobyła Łesia Curenko i tym razem, serwując po raz trzeci po zwycięstwo w secie, szansy już nie zmarnowała wykorzystując drugiego setbola. Tenisistka AZS Poznań miała cień szansy na kolejne odrobienie strat, gdyż prowadziła w 12. gemie 30:15, nie dała jednakże rady. Po 55 minutach seta otwarcia 7:5 rozstrzygnęła na swoją korzyść Łesia Curenko, 33-letnia tenisistka ukraińska, której miejscem urodzenia jest Włodzimierzec i to ona znalazła się bliżej ćwierćfinału.
W drugiej odsłonie meczu pierwsza kłopoty miała Magda Linette, ale w gemie trzecim zdołała obronić dwa break-pointy. W dalszej fazie seta zarysowała się przewaga poznanianki, która wreszcie w genie ósmym dopięła swego zdobywając kluczowy break i za chwilę „zamknęła” seta zwycięstwem 6:3. Straty zostały zatem przez Magdę Linette odrobione i o awansie decydował set III.
W trzecim secie Polka była blisko zwycięstwa
W rozstrzygającej partii Polka mogła żałować gema piątego, gdyż prowadziła w nim 40:15, ale nie wykorzystała dwóch z rzędu break-pointów. Bardzo ważny break Magda Linette zdobyła dopiero w gemie siódmym obejmując prowadzenie 4:3 i kiedy następnie utrzymała podanie, znalazła się na jak najlepszej drodze do awansu. Łesia Curenko do końca jednak wierzyła w możliwość „odwrócenia” losów spotkania i niemal w ostatniej chwili, gdy Magda Linette prowadząc 5:4 serwowała po zwycięstwo, zdołała doprowadzić do remisu 5:5, a następnie sama objęła prowadzenie 6:5. Teraz poznanianka znalazła się „pod ścianą” serwowała bowiem nie po zwycięstwo, a po uniknięcie porażki. Magda Linette dobrze zaczęła tego bardzo ważnego gema, gdyż wygrywała 40:15, lecz gema nie „zamknęła” Pierwszą piłkę meczową Polka zdołała jeszcze obronić, ale drugą Łesia Curenko wykorzystała i to ona niespodziewanie zameldowała się w ćwierćfinale.
Jest czego żałować
Magda Linette ma czego żałować, „wypuściła” bowiem zwycięstwo z ręki. Mimo że znowu poznanianka grała „falami” fragmenty dobrej gry przeplatała słabymi, tak jak należy nie funkcjonował też jej serwis – mimo wszystko powinna ten mecz wygrać.
Nie ma co ukrywać, że porażka Magdy Linette to spora niespodzianka. Poznanianka w środowym meczu nie udźwignęła roli faworytki.
Było to drugie spotkanie obu tenisistek, dawno, bo 11 lat temu Polka pokonała Ukrainkę w Opolu 6:4, 6:1.
W ćwierćfinale Łesia Curenko zmierzy się z doskonale spisującą się w obecnym sezonie na nawierzchni trawiastej Brazylijką Beatriz Haddad Maią (29. WTA), która wygrała ostatnio turnieje w Nottingham i Birmingham i notuje serię 12:0, Brazylijka w środę gładko wyeliminowała Brytyjkę Jodie Annę Burrage (169. WTA), sensacyjną pogromczynię turniejowej „jedynki” Pauli Badosy Gibert, wygrywając 6:1, 6:2.
Dodajmy, że turniej w Eastbourne „sypie” niespodziankami. Odpadły już między innymi wspomniana Paula Badosa Gobert – turniejowa „jedynka”, Maria Sakkari (3), Karolina Pliskova (4) czy Garbiñe Muguruza (5), która wcześniej wyeliminowała Magdalenę Fręch.
Krzysztof Maciejewski