Iga Świątek, liderka rankingu WTA tenisistek, na 1/8 finału zakończyła udział w prestiżowym turnieju WTA 1000 International Bank Open presented by Rogers 2022 w Toronto. W meczu o awans do ćwierćfinału Polka, po niesamowitej, trwającej 3 godziny i jedną minutę batalii, przegrała 4:6, 6:3, 5:7 z Brazylijką Beatriz Haddas Maią (24. WTA) i pożegnała się z imprezą.
Mecz od początku był wyrównany. Pierwszą okazję na break wypracowała sobie w trzecim gemie leworęczna Brazylijka, lecz Polka zdołała się wybronić. W kolejnym gemie serwisowym liderki rankingu Brazylijka była już jednak skuteczniejsza, po przełamaniu obejmując prowadzenie 3:2. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego ewidentnie miała problem z serwisem, w następnym swoim gemie serwisowym znowu musiała bronić break-pointa i z jej punktu widzenia dobrze, że nie przegrywała już w tym momencie 2:5.
Notująca bardzo dobry sezon Beatriz Haddad Maia nie zamierzała się „zatrzymywać”, potwierdzała, że dotychczasowe dobre wyniki nie były dziełem przypadku. To Brazylijka miała inicjatywę, a własne podanie utrzymywała bardzo pewnie. Liderka rankingu tenisistek nie tylko, że nie wypracowała w secie otwarcia żadnej okazji na break, to większość gemów serwisowych rywalki przegrywała zdecydowanie, nawet na „sucho”. W 10. gemie, kiedy Beatriz Haddad Maia serwowała po zwycięstwo w secie, było wprawdzie 30:30, lecz dwie ostatnie akcje padły łupem Brazylijki, która wykorzystała już pierwszą piłkę setową i po 48 minutach wygrała partię otwarcia 6:4. Dodajmy: jak najbardziej zasłużenie.
W całym secie Iga Świątek popełniła pięć podwójnych błędów serwisowych, tylko w statystyce asów (1:0) była minimalnie lepsza.
Druga odsłona zaczęła się od gema bardzo trudnego dla liderki rankingu, Polka utrzymała podanie, wcześniej broniąc aż pięć break-pointów. Iga Świątek mogła żałować zwłaszcza czwartego gema partii, po ponad godzinie rywalizacji zdołała bowiem wreszcie wypracować dwa break-pointy, i to z rzędu, lecz ich niestety nie wykorzystała. Jeszcze w następnym gemie Świątek utrzymała serwis po obronie break-pointa, jednak liderka rankingu stopniowo zaczęła opanowywać sytuację na korcie, zaś Beatriz Haddad Maia nie grała już tak pewnie. Iga Światek wyczuła szansę, ale – co najważniejsze – potrafiła ją wykorzystać. Tenisistka z Raszyna po przełamaniu serwisu rywalki na 4:2 szybko powiększyła prowadzenie na 5:2 i z takim trudem wywalczonej przewagi już nie roztrwoniła, wygrywając II seta 6:3, czym doprowadziła do rozstrzygającej trzeciej partii. Warto dodać, że II set trwał nieco ponad godzine – 62 minuty.
W decydującej odsłonie od początku do końca trwała niesamowita walka. Iga Świątek zaczęła wprawdzie seta od breaka, ale Beatriz Haddad Maia natychmiast odpowiedziała przełamaniem powrotnym, po czym szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na jej stronę. Brazylijka z przełamaniem prowadziła 4:2, lecz tym razem natychmiastowym re-breakiem odpowiedziała Polka. Przy prowadzeniu rywalki 5:4 liderka rankingu obroniła piłkę meczową doprowadzając do remisu 5:5. Wówczas Iga Świątek zdołała się jeszcze obronić, ale w następnym własnym gemie serwisowym, gdy po raz drugi serwowała, żeby pozostać w meczu – nie dala już rady. Liderka rankingu, przegrywając w 12. gemie 15:40, zdołała jeszcze obronić dwie z rzędu piłki meczowe, doprowadzając do równowagi, lecz następne dwie akcje padły łupem 26-letniej leworęcznej Brazylijki i to ona po zwycięstwie 6:4, 3:6, 7:5 zameldowała się w ćwierćfinale imprezy w Toronto. Mecz skończył się, gdy Iga Świątek zagrała nieskuteczny forhend. Tylko ostatni set trwał godzinę i 11 minut, a cały mecz 181 minut.
Przyznać trzeba, że Beatriz Haddad Maia wygrała zasłużenie, była lepsza praktycznie we wszystkich statystykach. Iga Świątek miała wprawdzie więcej winnerów (33), ale też 28 niewymuszonych błędów. Rywalka miała 23 winnery, ale tylko 12 błędów niewymuszonych. Liderce rankingu nie przystoi też aż 9 podwójnych błędów serwisowych (przeciwniczka miała jeden).
Na swoje 50 zwycięstwo w trwającym sezonie 2022 Iga Świątek musi jeszcze poczekać
W ćwierćfinale Beatriz Haddad Maia zmierzy się ze zwyciężczynią meczu Belinda Bemcić (Szwajcaria) – Garbine Muguruza (Hiszpania).
One wygrały
Wiadomo już, że tytułu mistrzowskiego zdobytego w sezonie 2021 w Montrealu (w kanadyjskich turniejach kobiety i mężczyźni grają na przemian w Toronto i Montrealu) nie obroni Włoszka Camila Giorgi, która przegrała w trzech setach z Amerykanką Jessicą Pegulą 6:3, 0:6, 5:7. Obrończyni tytułu prowadziła w meczu 1:0 w setach, w rozstrzygającym secie III roztrwoniła prowadzenie 4:2 z przewagą przełamania, a prowadząc 5:4 nie zdołała wykorzystać przy serwisie Amerykanki piłki meczowej. Jessica Pegula, po tym, jak obroniła meczbola i utrzymała podanie, w następnym gemie zdobyła kluczowy break i własnym gemem serwisowym, po godzinie i 58 minutach zwycięsko zakończyła mecz, wygrywając 3:6, 6:0, 7:5.
Pierwszą parę ćwierćfinałową utworzyły w czwartek wieczorem czasu polskiego Rumunka Simona Halep i Amerykanka Cori „Coco” Gauff.
Kapitalne, pełne zwrotów sytuacji stworzyły Aryna Sabalenka i Cori „Coco” Gauff. Po 3 godzinach i 13 minutach z awansu mogła się cieszyć Amerykanka, która wygrała 7:5, 4:6, 7:6 (4). Sabalenka ma prawo odczuwać duży niedosyt, ale tak samo byłoby w przypadku Gauff, gdyby to ona przegrałam, gdyż wygrać mogła zarówno jedna, jak i druga tenisistka, a losy awansu przechylały się raz w jedną, raz w druga stronę.
W secie otwarcia, przez jego większą część nieco lepsza była Sabalenka, ale nie wykorzystała swoich szans, a w samej końcówce dała się przełamać na 5:6 w 11. gemie, którego kilka razy nie „zamknęła” i za moment to Amerykanka wygrała partię 7:5. Cori „Coco” Gauff powinna zakończyć mecz w dwóch setach, bowiem w drugiej odsłonie szybko objęła prowadzenie 3:0 z dwoma przełamaniami, a w gemie siódmym nie wykorzystała trzech break-pointów na 5:2. Tymczasem zaś tenisistka z Mińska od wyniku 2:4 wygrała cztery gemy z rzędu, wygrywając drugą partię 6:4 i doprowadzając do rozstrzygającego seta III. Tę, decydującą odsłonę, znacznie lepiej rozpoczęła z kolei Sabalenka, która wykorzystała break-point w gemie czwartym, gdyż prowadziła już 4:0 z przewagą dwóch breaków. Tym razem to jednak Amerykanka się wybroniła i ostatecznie to ona triumfowała po tie-breaku, zwyciężając po 193 minutach 7:5, 4:6, 7:6 (4).
Simona Halep pokonała natomiast w dwóch setach Szwajcarkę Jil Belen Teichmann 6:2, 7:5. Szwajcarka w secie II mogła przedłużyć rywalizację, ale po tym, jak w gemie 11. straciła podanie na 5:6, w kolejnym gemie, broniąc się przed porażką, nie wykorzystała break-pointa i za chwilę opuszczała kort jako pokonana.
Krzysztof Maciejewski