Naomi Osaka (WTA 57.) od występu w finale w nowozelandzkim Auckland rozpoczęła bieżący sezon w turniejach WTA. W meczu o tytuł Japonka zmierzyła się z Dunką Clarą Tauson (WTA 50.) i skreczowała po pierwszym secie z powodu kontuzji. Partię otwarcia Osaka wygrała 6:4. Udany start roku w wykonaniu Naomi może napawać optymizmem.
Mama półtorarocznej Shai tenisowy rok zainaugurowała udziałem w ASB Classic, zawodach rangi WTA 250 odbywających się w Auckland, będącym najbardziej zaludnionym miastem Nowej Zelandii. Po wyrażeniu chęci udziału w imprezie 27-latka w mgnieniu stała się jedną z największych gwiazd turnieju rozgrywanego w „kraju długiej, białej chmury” oraz faworytek do jego wygrania. Japonka niemal całkowicie wywiązała się z tej roli, będąc blisko triumfu w imprezie.
Osaka w drodze do finału w Auckland pokonała Izraelkę Linę Glushko (WTA 220.), Austriaczkę Julię Grabher (WTA 470.) oraz Amerykanki: Hailey Baptiste (WTA 92.) i Alycię Parks (WTA 82.). Tym samym 27-letnia zawodniczka po raz pierwszy awansowała do w finału turnieju rangi WTA po powrocie z przerwy macierzyńskiej, będąc żywym przykładem na to, że urodzenie dziecka nie musi krzyżować sportowych marzeń tenisistek, a może być jednym z ważnych i rozwijających etapów ich kariery.

Przyjrzyjmy się chociażby pozytywnemu wpływowi, jaki na funkcjonowanie Naomi ma jej córka Shai. W Auckland Japonka wielokrotnie wspominała o dziewczynce, na jednej z pomeczowej konferencji przyrównując ją nawet do…dzieci od podawania piłek.
– Przed urodzeniem Shai zawsze uważałam, że dzieci od podawania piłek są niezwykle słodkie. W pewnym stopniu czułam się do nich podobna. Teraz każde z nich przypomina mi moje dziecko, co jest nieco dziwne – mówiła Naomi Osaka w jednym z wywiadów. Tenisistka dodała również, że przeprowadziła krótką rozmowę z zestresowanym chłopcem, który w dłoniach trzymał parasolkę, w ramach wykonywanych przez siebie obowiązków na korcie. Zaznaczyła, że gdyby Shai w przyszłości podjęłaby się podobnej roli, byłoby to dla niej, jako dla mamy, niezwykle słodkie.
Z kolei na pytanie o to, co Japonka będzie robić przed niedzielnym finałem w Auckland Naomi bez zastanowienia odpowiedziała w następujący sposób: – Prześpię się, a następnie porozmawiam ze swoją córką.
Relację młodej mamy z Shai ogląda się z olbrzymim ciepłem na sercu, a podejście Osaki do tematu macierzyństwa może zainspirować wielu jej fanów.
Z nowym szkoleniowcem u boku
Od września zeszłego roku Naomi rozwija się u boku słynnego francuskiego szkoleniowca, Patricka Mouratoglou. Trenować z 53-latkiem rozpoczęła po wcześniejszym zrezygnowaniu z współpracy Wimem Fissettem, będącym aktualnie szkoleniowcem Igi Świątek. Z oceną decyzji podjętej przez Japonkę należy się jeszcze wstrzymać. Dotychczas para wzięła wspólnie udział jedynie w China Open, gdzie Osaka doszła do 1/16 finału, będąc zmuszoną do poddania starcia z Coco Gauff z powodu kontuzji pleców. Na kolejny sprawdzian japońsko-francuski duet musiała poczekać do występu Naomi w Auckland i zdała go na piątkę z plusem, choć ponownie swój występ kończąc wymuszonym kreczem.
Pamiętając o kibicach
Podczas swojego drugiego pobytu w Auckland Naomi wyraźnie zaskarbiła serca swoich nowozelandzkich fanów. Tak było chociażby po pierwszym meczu 27-latki w tym sezonie, gdy Osaka poświęciła czas kibicom zgromadzonym na arenie kortu centralnego, podpisując przyniesione przez nich akcesoria. Sądząc po nagraniach opublikowanych na oficjalnym profilu turnieju ASB Classic w mediach społecznościowych oraz konferencjach prasowych przeprowadzanych z udziałem czterokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej, tenisistka była w Nowej Zelandii w bardzo dobrym humorze, a uśmiech bardzo rzadko schodził jej z twarzy.
– Jestem bardzo szczęśliwa. To mój pierwszy półfinał od czasu, gdy powróciłam na kort [po przerwie spowodowanej ciążą oraz problemami psychicznymi]. Jestem z siebie dumna, że pomimo rozegrania trzysetowego pojedynku, udało mi się go zwyciężyć – w taki sposób Naomi wypowiedziała się po awansie do 1/2 finału tegorocznej edycji ASB Classic i dodała: – W ubiegłym sezonie nie osiągałam zamierzonych rezultatów. Z kolei w ten udało mi się wejść z hukiem, co zapewniło mnie w przekonaniu, że zeszłoroczna kampania nie poszła na marne, a była ważnym elementem mojego rozwoju.
Przegrała z urazem
Rywalką Naomi Osaki w starciu o tytuł w nowozelandzkim Auckland była 22-letnia Clara Tauson – triumfatorka dwóch turniejów rangi WTA oraz zawodniczka, która w zeszłym sezonie dotarła do czwartej rundy French Open.

Obie panie skutecznie weszły w finałowe starcie, dostarczając fanom zgromadzonym na korcie centralnym wiele powodów to radości. Zarówno Naomi jak i Clara popisywały się pięknymi uderzeniami, które zagrzewały publiczność do nagradzania ich brawami.
Pierwszy set padł łupem Japonki. Mimo że Tauson odrobiła stratę do rywalki ze stanu 1:5 do 4:5 w gemach, ostatnie słowo należało do Osaki. Przynajmniej tak mogło się wydawać, ponieważ w tym momencie do głosu zaczął dobijać się uraz 27-latki…
Po zakończeniu otwierającej partii Naomi niezwłocznie poprosiła o przerwę medyczną, po której z żalem zrezygnowała z dalszego występu w nowozelandzkim finale. Jak podaje hiszpański dziennik „AS” Japonka doznała kontuzji mięśni brzucha. Miejmy nadzieję, że uraz nie jest na tyle poważny, aby pokrzyżować plany występu Japonki w zbliżającym się wielkimi krokami Australian Open.
– Udany tydzień przygotowań i świetny turniej w wykonaniu Naomi. Niefortunne zakończenie. Trzymajmy kciuki żeby z jej zdrowiem nie było tak źle – napisał szkoleniowiec tenisistki, Patrick Mouratoglou, po niedzielnym występie Osaki.
W podobnym tonie po meczu z Clarą Tauson wypowiedziała się sama zainteresowana: – Chciałabym podziękować wszystkim za ciepłe przywitanie mnie w tym pięknym mieście. Miałam wiele przyjemności z gry w tym miejscu. Bardzo przepraszam za to, jak wszystko się zakończyło. Jestem wdzięczna, że mogę być dzisiaj razem z wami.
Stoickie podejście
W ubiegłych latach przekonaliśmy się, że nadmierna presja nakładana na Naomi Osakę zdecydowanie nie pomaga w rozwoju jej kariery. Dlatego do świetnego rezultatu uzyskanego przez czterokrotną mistrzynię wielkoszlemową w Auckland należy podchodzić z dystansem. Przestańmy nakładać nadmierną presję na 27-latkę, dbając o jej zdrowie psychiczne. Japonka doświadczyła zdecydowanie za wiele przytłaczających momentów w swojej dotychczasowej karierze i zasługuje na możliwość czerpania radości z gry w tenisa. Wówczas będziemy mogli jeszcze przez wiele lat podziwiać grę jednej z najlepszych zawodniczek na świecie.