Björn Borg z uśmiechem na ustach przyjął swoją karykaturę, którą wykonał współpracujący z „Tenis Magazynem” Dariusz Łabędzki. Na pomysł wręczenie legendzie światowych kortów tego sympatycznego upominku wpadła Ewelina Sterczewska, menedżerka Parku Tenisowego Olimpia, a wsparł ją Krzysztof Jordan, dyrektor challengera Poznań Open. Warto podkreślić, że w trakcie turnieju prezentowano także karykatury autorstwa Dariusza Łabędzkiego, na których znalazły się gwiazdy światowych kortów.
„Piątka” przybita
Szwed otrzymał karykaturę kilka dni temu, tuż przed zakończeniem turnieju Poznań Open, w którym wystąpił jego syn Leo. – Spotkanie z Björnem Borgiem? Nawet o tym nie marzyłem. Borg „przybił piątkę” z moim wnukiem Mateuszkiem, złożył autograf na wielkiej piłce i plakacie-kopii pracy mu wręczonej – mówi Dariusz Łabędzki, rysownik, karykaturzysta i jakże by inaczej tenisista-amator.
– Jestem z pokolenia, którego zainteresowanie tenisem było następstwem sukcesów Wojciecha Fibaka. Byłem już niestety „za stary”, aby trenować w klubie, zatem szlifowałem moje umiejętności tylko amatorsko. Kilkanaście lat później zapisałem jednak syna do klubu Olimpia Poznań i kiedy on grał (pod okiem trenera Mariana Zbąskiego), ja „walczyłem” na ściance obok. No, a potem zacząłem, (a raczej: wróciłem do gry) na korcie. Doskonalił swe umiejętności mój syn, doskonaliłem i ja. I tak to jakoś już dalej poszło, że zacząłem grywać sukcesywnie i nawet brać udział w rozmaitych turniejach – mówił z rozmowie z „Tenis Magazynem” Dariusz Łabędzki (cala rozmowa na: https://tenismagazyn.pl/najchetniej-rysuje-artystow-i-sportowcow-politycy-przemijaja-tak-szybko-a-po-drodze/)
Przyjaźń Wojtka Fibaka z Björnem Borgiem
Björn Borg skończył 6 czerwca 66 lat Szwed w trakcie swojej kariery wygrał 11 turniejów Wielkiego Szlema. W dużej mierze dzięki znajomości Wojtka Fibaka z Borgiem, Szwed przyjechał kolejny raz do Polski. – Gdyby nie Björn, z którym przyjaźnię się do dziś, to nie wiem jak potoczyłaby się moja kariera – mówił kilka lat temu na łamach „Tenis Magazynu” Wojtek Fibak.
W 1974 roku Polak, mając 130 dolarów w kieszeni, wyjechał na cykl turniejów do Hiszpanii. W drugim starcie w Barcelonie dotarł do ćwierćfinału, pokonując po drodze m. in. Artura Asha. W trakcie pobytu w stolicy Katalonii Fibak dowiedział się, że zakwalifikował się do turnieju w Teheranie. – Nie było mnie stać na samolot, nie mówiąc już o kosztach zakwaterowania w ekskluzywnym hotelu, bo tego zażądali organizatorzy. Pomógł mi wtedy Björn. Zapłacił ponad tysiąc dolarów za bilet i zaproponował wspólne zamieszkanie w hotelowym pokoju – wspominał pan Wojtek.
(ŁOS)
Fot. Paweł Rychter/Poznań Open