Alina Heller: Wciąż znajduję w tenisie coś nowego i pasjonującego

Alina Heller gra w tenisa od piątego roku życia. To tata – zapalony sportowiec, też tenisista, zaprowadził ją na kort. Dziewczynce tak spodobały się zabawy z rakietą, że przygoda z tym sportem trwa do dziś. Tenis jest dla studentki Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu sposobem na życie, pasją i sportem, którym zajmują się też jej przyjaciele. Alina, choć dopiero pracuje nad karierą zawodową, wie, że będzie związana z tenisem.

Tekst: Grzegorz Okoński

– Dzień bez gry na korcie to dzień stracony – żartuje Alina. – Tata mówił nawet, że „jeśli tenis pracy szkodzi, rzuć pan pracę, o co chodzi?”. Sam gra cztery razy w tygodniu, mimo że ma siedemdziesiąt lat, do tego biega, ćwiczy. Mama tak samo! Teraz jest zachwycony, że pracuję, robiąc coś tak fajnego, i co przecież jest moją pasją. Gram i uczę tenisa, a wśród uczniów mam najwdzięczniejszą i zarazem bardzo trudną grupę zawodników, jakimi są dzieci – opowiada Alina Heller.

Ambasadorka Wilsona wychodzi ze swoją rakietą na korty Sportoteki Puszczykowo. Tam jest koordynatorką szkółek dziecięcych, na których zajęcia przychodzi ponad setka dzieci. I – jak mówi – bardzo lubi to robić, każdego dnia wprowadzając w życie nowe pomysły, tak, by nie zanudzić malców, wciągnąć ich w grę i szlifować w nich przyszłe diamenty.

– Grają już przedszkolaki, którym trzeba w zrozumiały dla nich sposób przekazywać tajniki gry, a jednocześnie zapewniać dobrą zabawę. Miałam kiedyś na korcie dwudziestu pięciu takich graczy, z których każdy był inny, z każdym trzeba było się najpierw zaprzyjaźnić, żeby następnie nauczyć poruszania się, a następnie gry. I pamiętałam, że ja przecież też tak zaczynałam, od dobrej zabawy na korcie. Ona jest ważniejsza od nastawienia, jakie niekiedy towarzyszy rodzicom, że małe dziecko będzie od razu Rogerem Federerem. Zawodnik odczuwa satysfakcję z gry, ma cel, dla którego ćwiczy. Dziecko natomiast musi także znaleźć w tej grze coś, co je do niej przyciągnie. I jeśli tenis mu się spodoba, z czasem zabawa odejdzie, ale przyjemność zawsze zostanie. Przy tym rodzice powinni być wsparciem, a nie trenerem, mają dodawać otuchy, a nie kierować, zmuszać do gry… – tłumaczy Heller.

Oprócz takich najmłodszych graczy Alina trenuje z uczestnikami programu Rakiet Lotosu, finansowanego przez Ministerstwo Sportu, w ramach którego wybrani gracze nie muszą opłacać treningów. To już są często dzieci, które wiedzą czego chcą. Wówczas trzeba znaleźć złoty środek między byciem trenerem autorytetem, a przyjacielem lub wręcz starszą siostrą.

– W każdej grupie staram się wymyślać urozmaicenia treningów i turniejów, sprawiać, że zajęcia są ciekawe, że będą intrygować i przyciągać zainteresowane dzieci na następne ćwiczenia z rakietą. Takim urozmaiceniem będzie np. turniejowa piniata w kształcie piłki tenisowej, w której znajdują się cukierki, wypadające po jej strąceniu, mini turniej tenisowy, balony, hula-hop, kolorowe, małe rakiety czy nawet wspólne – także podczas turnieju – lakierowanie pierników świątecznych. Mamy w Sportotece system naklejkowy – świetna sprawa, zawodnicy konsekwentnie zbierają naklejki, wręczane za osiągnięcia na treningach. Uzbieranie trzydziestu równoznaczne jest z pucharem za ciężką pracę. To też poważny sukces sportowy. Państwo Krzyżańscy, prowadzący Sportotekę, dają nam, trenerom, wolną rękę jeśli chodzi o metody pracy – mówi Alina.

Alina Heller dobrze wspomina też swoich trenerów, szczególnie Michała Filipiaka – obecnie swojego współpracownika. Jak mówi: – Michał wiedział, jaki poziom gry i jaką pasję wkładam w grę i namawiał mnie, bym wybrała nie tyle karierę zawodniczki, ile pracę trenerki tenisa.

Rozmawiali o tym kilka razy, a trener, mimo odmów, konsekwentnie podtrzymywał propozycję. – Ale w końcu spróbowałam, od razu na głębokiej wodzie, w rytmie zajęć dla kolejnych grup, i bardzo mi się ta praca spodobała. Zostałam!

Dobrze zorganizowany grafik dnia to podstawa – Alina musi, planując swój czas pracy, umiejętnie godzić szereg obowiązków. W ciągu tygodnia gra średnio przez 18 godzin, nieraz więcej, do tego uczy się – jest bowiem studentką inżynierii finansowej, wykładanej w języku angielskim.

– Poświęcam sportowi i nauce maksymalnie dużo uwagi, oba obszary bardzo szanuję i nie łączę ich z sobą. Ale że lubię wyzwania, to chciałabym w przyszłości zrobić użytek z wiedzy i umiejętności w obu dziedzinach, wymyślić coś fajnego, czego jeszcze nikt nie zrobił – opowiada z zapałem.

Na razie sympatyczna trenerka ma mało czasu dla siebie samej. Próbuje wygospodarować go w soboty i spotykać się z przyjaciółmi, ale… oni też grają w tenisa! Prawdę mówiąc, poznali się wszyscy właśnie na polu sportowym i połączyła ich wspólna pasja. Zatem w soboty Alina gra w uniwersyteckiej sekcji tenisa, właśnie z bliskimi znajomymi. I myśli, co nowego, fajnego, włączyć do najbliższych zajęć, by widzieć swoich bardzo młodych zawodników zadowolonych i starających się o sukcesy sportowe w przyjacielskiej atmosferze.

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

Australian Open 2025. Znamy komplet ćwierćfinalistów

Poznaliśmy już komplet ćwierćfinalistów Australian Open 2025 we wszystkich pięciu konkurencjach 113. edycji wielkoszlemowej imprezy. Jedyną przedstawicielką polskiego tenisa, która pozostała w rywalizacji, jest Iga Świątek, która po pokonaniu Niemki

WADA nie złoży apelacji w sprawie Igi Świątek

Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) ​​po gruntownej analizie dokumentów nie złoży apelacji do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w sprawie Igi Świątek, u której w sierpniu 2024 r. wykryto trimetazydynę (TMZ), substancję zabronioną.