– Jestem góralką, być może dlatego sport był u mnie obecny od małego dziecka, choć nie grałam wówczas w tenisa – opowiada Wiesława Bandurowska z Kędzierzyna-Koźla na Opolszczyźnie. – Ta dyscyplina spodobała mi się dopiero później, gdy poznałam Andrzeja, mojego męża. Tak naprawdę początek sympatii do “białego sportu” przyszedł w dość nietypowy sposób, bo wraz z budową hali tenisowej, którą wraz z mężem zaczęliśmy stawiać. I tak ten sport trafił do mnie – przez miłość, przez męża…
Tekst: Grzegorz Okoński
Był rok 1994, gdy grupa kędzierzyńskich miłośników tenisa ziemnego z Andrzejem Bandurowskim na czele postanowiła założyć klub sportowy. Nazwali go Kędzierzyńskim Klubem Tenisowym, zarejestrowali w Polskim Związku Tenisowym i rozpoczęli budowę kompleksu sportowego przy ul. Bolesława Śmiałego 2. We wrześniu 1996 roku liczący pięć kortów obiekt został otwarty. Od tej pory Kędzierzyn Koźle zapisał się na tenisowej mapie Polski trzynastoma międzynarodowymi turniejami tenisowymi kobiet i dwoma turniejami w męskiej obsadzie. Andrzej Bandurowski przypomina, że właśnie na kortach klubu startowali młodzi zawodnicy, którzy później zyskali sportową sławę, tacy jak Alona i Kateryna Bondarenko, Agnieszka i Urszula Radwańskie, Zuzanna Ondraskova, Petra Cetkovska, Petra Kvitova, Sandra Zahlavova, Renata Voracova, Magdalena Rybarikova, Andreja Klepac, Tatiana Malek, Marta Domachowska, Alicja Rosolska, Klaudia Jans-Ignacik, Michał Przysiężny, Marcin Gawron, Mariusz Kowalczyk czy Grzegorz Panfil.

Kędzierzyńskie korty rozrosły się zgodnie z potrzebami: w 2010 roku zyskały halę tenisową z zapleczem hotelowym, kawiarnią i restauracją, przekształcając się w Kompleks Sportowo-Rekreacyjny „Tenis Club”. Odbywały się tu zawody międzynarodowe, krajowe i wojewódzkie, a do tego turnieje amatorskie w grze pojedynczej i deblowej. Jesienią 2011 roku na kortach stanęli znakomici polscy debliści – Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy poprowadzili zajęcia z kędzierzyńskimi przedszkolakami oraz uczniami klas tenisowych miejscowej szkoły podstawowej i gimnazjum.
– Mając pod ręką taki obiekt nie sposób nie wychodzić na kort – uśmiecha się Wiesława Bandurowska. – Nauczyłam się szybko, polubiłam rakietę i zaczęłam grać. Wówczas przyszedł też czas na pierwsze moje turnieje, których bardzo ważnym atutem była lokalność – brali w nich bowiem udział ludzie, którzy po sąsiedzku się dobrze znali, lubili, szanowali, a przy tym cenili sobie możliwość spotkania na kawie i na korcie – wspomina pani Wiesława.

Od 2015 roku zaczęła organizować ligi tenisowe kobiet. – Do dziś mobilizuję dziewczyny i gramy, ponad 60 osób w lidze, w tym też… panowie! Trzy lata temu zorganizowaliśmy ogólnopolski turniej dla kobiet, w którym wystartowało czterdzieści pań. Nieobce są nam też imprezy o charakterze charytatywnym, jeszcze bardziej podkreślające przez to piękno sportu: robiliśmy nawet aukcje rzeźb i obrazów, z których dochód przeznaczony był na szczytny cel. Mamy zresztą wiele pomysłów, m.in. turnieje tematyczne retro, gdzie zawodnicy, goście i organizatorzy występują w strojach stylizowanych z epoki lub choćby z elementami retro – wylicza Wiesława Bandurowska, dodając z uśmiechem: – Nawet próbowano grać starymi drewnianymi rakietami, ale ten pomysł został jednak odrzucony.

Pani Wiesława chciałaby grać jak najczęściej, lecz nie zawsze czas pozwala. Jak mówi, stara się grać, a do tego jeszcze kibicuje 8-letniej córce. Mała Antonina mając trzy latka, ledwo chodziła, a już próbowała odbijać piłeczkę.
Dużą przyjemność sprawia Wiesławie Bandurowskiej organizowanie turniejów i imprez tenisowych, także dla dzieci – wakacyjnych, mikołajkowych czy dofinansowywanych przez miasto „Wakacji z rakietą”. Za to z mężem grała tylko raz. Dlaczego? – Wszystko wie lepiej, nie wszystko w moim stylu gry mu się podoba – śmieje się Bandurowska. – Zgodziliśmy się, że dobrze nam się gra, ale lepiej byśmy dogadywali się w innych dziedzinach życia – kwituje pani Wiesława.
Kędzierzyński Klub Tenisowy ma swój klimat. Zapewnia bardzo dobre warunki do treningu zarówno latem, jak i zimą, gdy można nie tylko grać, ale też zawsze usiąść w kawiarence i wymieniać się doświadczeniami przy kominku. Zresztą sprzyjają temu zgromadzone w kawiarni puchary, medale i zdjęcia. Budzą wyobraźnię i wspomnienia.
– Cieszę się, że ludzie lubią tu przyjeżdżać. Nawet, gdy z powodu obostrzeń trzeba dbać o dystans i ograniczać kontakty z innymi ludźmi, to i tak gracze starają się pamiętać o grze i o rozmowie z przyjaciółmi. Dobrze się tu czują, zarówno najmłodsi zawodnicy z tenisowego przedszkola, jak i pan, który ma 83 lata, ale cieszy się bardzo dobrą kondycją – i dba o nią – mówi pani Wiesława.
Zdanie żony podziela Andrzej Bandurowski. Nie ma on co prawda tyle czasu na granie, ile by chciał, bo prowadzi własną firmę, ale cieszy się z klubu i lubi wspominać, jak powstawała hala. W tenisa z wielkimi sukcesami grały przecież także jego dzieci – Patrycja i Darek, zatem budował Klub także z myślą o nich. Pan Andrzej mimo obowiązków stara się jednak przynajmniej dwa razy w tygodniu wychodzić na kort.
– Plany zawsze mamy ciekawe, staramy się przy tym, by były pożyteczne i podobały się naszym gościom. Teraz na przykład pracujemy nad Ligą Badmintona, przy której wykorzystamy maty zwijane, używane przez Szkołę Mistrzostwa Sportowego. To efekt wielu pytań o tę grę. A skoro są chętni do odbijania lotki – to będą u nas zawody w tej dyscyplinie. Zapraszamy! – zachęcają wspólnie Wiesława i Andrzej Bandurowscy.