Tytuł w deblu mężczyzn dla australijskiej pary Matthew Ebden/Max Purcell

Australijczycy Matthew Edden i Nax Purcell zostali mistrzami wielkoszlemowego turnieju Wimbledon 2022 w grze podwójnej mężczyzn, w finale zakończonym w sobotę późnym wieczorem, pokonując 7:6 (5), 6:7 (3), 4:6, 6:4, 7:6 (10-2) broniącą tytułu parę chorwacką Nikola Mektić/Mate Pavić, po pasjonującym, trwającym 4 godziny i 16 minut tenisowym boju.

Mecz finałowy od początku był głównie zmaganiami na serwisy. Nieco skuteczniejsi okazali się Matthew Ebden i Max Purcell.

W pierwszej partii finału tylko Chorwaci mieli w gemie piątym dwie okazje na break, ale żadnej nie wykorzystali, nic więc dziwnego, że o wyniku decydował tie-break. Kluczowe okazało się jedno, jedyne miniprzełamanie, które Australijczycy zdobyli, obejmując prowadzenie 6:5, bowiem za chwilę zwycięstwem „zamknęli” seta otwarcia.

W drugiej odsłonie finału do rozstrzygnięcia również niezbędny był tie-break, przy czym tym razem w decydującej rozgrywce skuteczniejsza była para chorwacka, wygrywając 7:6 (3) dzięki dwóm minibreakom. Wcześniej jedynie w gemie otwarcia dwa break-pointy obronili Nikola Mektić i Mate Pavić.

Na pierwsze „normalne” przełamanie trzeba było czekać aż do pierwszego gema trzeciej odsłony finału, nastąpiło ono zatem dopiero w 13. gemie meczu. Serwis stracili wówczas Matthew Ebden i Max Purcell i to wystarczyło obrońcom tytułu do zwycięstwa w secie 6:4. Australijczycy jedyną okazję na przełamanie powrotne mieli dopiero w gemie 10., kiedy po wcześniejszej obronie trzech setboli wypracowali break-point, lecz szansy nie wykorzystali i chociaż następnie obronili jeszcze dwa setbole, przy szóstym nie dali już rady i partia padła łupem Chorwatów, którzy po zwycięstwie 6:4 objęli w meczu prowadzenie 2:1, przybliżając się do powtórzenia na kortach Wimbledonu sukcesu sprzed roku.

Matthew Ebden i Max Purcell, którzy w obecnym sezonie przegrali już jeden finał wielkoszlemowy w grze podwójnej (w Australian Open 2022 ulegli duetowi rodaków Thanasi Kokkinakis/Nick Kyrgios) nie zamierzali jednak rezygnować i w końcówce czwartej partii zdobyli kluczowe przełamanie na wagę zwycięstwa 6:4 i doprowadzenia do rozstrzygającego seta V. W tym secie okazji na break też była znikoma liczba, raptem po jednej dla każdej z par w dwóch pierwszych gemach.

Rozstrzygająca piąta partia przez cztery gemy toczyła się przy wyraźniej dominacji par serwujących. Wyłom zrobili w gemie piątym Nikola Mektić i Mate Pavić, którzy zdobyli bardzo ważny break, obejmując prowadzenie 3:2, ale rywale odpowiedzieli re-breakiem w gemie ósmym. Chorwaci mieli czego żałować także chwilę później, bowiem nie wykorzystali dwóch z rzędu break-pointów, by ponownie wrócić na prowadzenie z przewagą breaka. Więcej przełamań już nie było, o zdobyciu tytułu rozstrzygnął zatem dopiero tie-break V seta, rozgrywany w formule super tie-breaka.

W decydującej rozgrywce zdecydowanie lepsi byli już Australijczycy, którzy czterokrotnie zdobyli punkty przy serwisie rywali, wygrywając wysoko 10-2 i to oni po finałowym zwycięstwie 7:6 (5), 6:7 (3), 4:6, 6:4, 7:6 (10-2) sięgnęli po tytuł mistrzowski. Finał trwał 4 godziny i 16 minut.

Nikola Mektić i Mate Pavić byli bardzo blisko powtórzenia w Wimbledonie sukcesu z roku 2021, w końcówce finału roztrwonili jednak prowadzenie, a w super tie-breaku nie dali już rady.

Pierwszy deblowy tytuł

Matthew Ebden doczekał się pierwszego w karierze wielkoszlemowego tytułu w grze podwójnej po porażce w finale Australian Open 2022. Przegrywał też wielkoszlemowe finały Australian Open 2021 i w ostatni czwartek (7 lipca) Wimbledonu 2022 w grze mieszanej, triumfował natomiast w grze mieszanej w Australian Open 2013. Max Purcell ma natomiast pierwszy w karierze tytuł wielkoszlemowy w grze podwójnej, po porażkach w finałach Australian Open 2020 oraz Australian Open 2022.

To jednak niespodzianka

Wygrana Australijczyków jest jednak niespodzianką, bo to Chorwaci byli faworytami sobotniego finału. Nikola Mektić i Mate Pavić byli zresztą rozstawieni w turnieju z numerem „drugim”, natomiast Matthew Ebden i Max Purcell z numerem „czternastym”.

Krzysztof Maciejewski

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości