Kto wygra 135. edycję Wimbledonu? Djoković kontra Kyrgios

Kto wygra 135. edycję Wimbledonu: Nick Kyrgios, czy Novak Djoković?

Katarzyna Nowak – jedna z najlepszych polskich tenisistek w historii, wielokrotna reprezentantka i mistrzyni kraju, prekursorka tenisa zawodowego w Polsce, pierwsza Polka w Erze Open, która awansowała do czołowej 50. rankingu WTA mówi o szansach na zwycięstwo Novaka Djokovicia i Nicka Kyrgiosa w 135. edycji Wimbledou, atutach Serba i Australijczyka oraz perspektywach rozwoju tenisa w Polsce.

Katarzyna Nowak. Fot. Olga Pietrzak

Jakie ma Pani przewidywania co do finału? Kto Pani zdaniem ma większe szanse na wygraną Novak Djoković czy Nick Kyrgios?

– Myślę, że za Novakiem Djokoviciem przemawia niesamowite doświadczenie i dorobek. To jest jednak sześciokrotny zwycięzca Wimbledonu. Uważam, że on wyjdzie tutaj na ten finał, tak jakby grał u siebie w domu. Doświadczenie i dorobek zdobyty w Wimbledonie i kilkunastoletniej karierze zawodowej daje Serbowi niesamowitą przewagę.

Co tak niezwykłego dostrzega Pani w grze obu tenisistów, jakie są ich atuty?

– U Novaka Djokovicia oprócz doświadczenia, jest to, że przede wszystkim jest jednym z najlepszych tenisistów w historii, jest zawodnikiem kompletnym, ustabilizowanym – wygrane trzy Wimbledony z rzędu, a sześć w sumie, nie licząc tego roku, kiedy była pandemia. To na pewno daje mu ogromną przewagę, tak jak kiedyś Rogerowi Federerowi.

Co prawda nigdy z Kyrgiosem nie wygrał i bilans ma niekorzystny 0-2. Chciałabym nadmienić, że pamiętam mecze które przegrał, bo miałam okazje je komentować. Był to rok dość taki specyficzny w męskim tenisie. Plaga kontuzji wielu czołowych tenisistów. A Novak Djoković był jednym z nich. On już odczuwał te kontuzje w 2016 r. W kolejnych miesiącach było widać, też, że ta kontuzja się nasila, co mogliśmy obserwować w meczu, w którym musiał skreczować. Od tego momentu nie grał. Wrócił dopiero w 2018 r., a w drugiej połowie sezonu wygrał Wimbledon i US Open.

Oczywiście mam wielki szacunek do Kyrgiosa za te osiągnięcia.

Jednak nie zmienia to faktu, że bardzo cenię Djokovicia, że potrafi wyrazić swoje zdanie, nie przekraczając przy tym granic. Szanuję go za prawdziwość, silną osobowość i konsekwencję.

Natomiast Kyrgios, jest barwną osobowością. Jest jednym z najbardziej utalentowanych w historii tenisa zawodnikiem, ale również taką bardzo kontrowersyjną postacią. Obecnie Australijczyk się trochę uspokoił, ale ja pamiętam takie mecze, w których lekceważył przeciwnika. W ostatnich latach Kyrgios płacił duże kary. Wydaje mi się, że podczas tego meczu nic takiego się jednak nie wydarzy. Myślę, że w finale tenisista z Canberry nie będzie używał takich swoich sztuczek, nieeleganckich zachowań. Natomiast zagra mecz od samego początku do końca, jak najlepiej potrafi.

Co może zadecydować o sukcesie w finale, o tym kto wygra? Czy można znaleźć jakąś taką receptę, czy może jakiś punkt słabszy, który może zadecydować o tym, kto będzie w lepszej dyspozycji?

– Myślę, że Kyrgios ma mnóstwo atutów i predyspozycji, aby zaskoczyć każdego, nawet tych najlepszych, co  udowadniał podczas swojej kariery zawodowej. Przecież ma na swoim koncie wiele wygranych pojedynków z czołowymi tenisistami.

Dla Australijczyka jednak pomimo wszystkich tych walorów, które posiada, będzie to pierwszy finał w jego karierze w turnieju wielkoszlemowym. Dla mnie zagadką jest, jak on się w ogóle zaprezentuje. Biorąc pod uwagę, że nie miał tego półfinałowego przetarcia w Wielkim Szlemie. Z kolei Novak Djoković na korcie centralnym Wimbledonu czuje się jak ryba w wodzie. Ma niesamowitą wytrzymałość fizyczną i psychiczną, którą wypracował przez całą dotychczasową karierę zawodową. Natomiast Kyrgiosowi zawsze brakowało ustabilizowania, powtarzalności.

Czy i jak zmienił się styl gry Novaka Djokovicia na kortach trawiastych w porównaniu do poprzedniego sezonu, gdy Serb wygrał w finale z Matteo Berrettinim i zdobył główne trofeum w Londynie?

-To jest zawodnik kompletny, który wykorzystuje całe swoje dotychczasowe doświadczenie oraz umiejętności. Uważam, że Serb jest ukształtowanym tenisistą od lat, który może tylko w zależności od tego, jak układa się mecz oraz z kim gra, korzystać z wszechstronnej, bogatej swojej techniki.

Jak Pani uważa, czy podjęta decyzja o automatycznym awansie Nicka Kyrgiosa do finału wielkoszlemowego, w związku z wycofaniem się z dalszej rywalizacji Rafaela Nadala była sprawiedliwa? W erze otwartego tenisa takiego przypadku jeszcze nie było? Czy myśli Pani, że nie powinno być to tak, że na przykład miejsce Rafaela Nadala powinien zająć Taylor Fritz, którego Hiszpan pokonał w ćwierćfinale? Czy nie powinien być w regulaminie uwzględniony punkt, co zrobić w takim przypadku?

– Wszyscy życzyliby sobie i byłoby genialnie, gdyby ten półfinał mógł się odbyć. To jest na pewno wielka szkoda, że tak się nie stało. Z własnego doświadczenia, byłej reprezentantki, komentującej turnieje od 18 lat,  powiem, że organizatorzy musieliby zmienić ogólnie reguły dla wszystkich turniejów. Musiałby być zmieniony regulamin, który obowiązywałby we wszystkich turniejach, a nie tylko w jednym. To jest niemożliwe. Pamiętam, że takie przypadki, że zawodnicy czy zawodniczki wycofywały się w ćwierćfinałach, czy półfinałach z turniejów, poza turniejami Wielkiego Szlema. Być może przyjdzie taki moment, w którym władze WTA i ATP, również organizatorzy turniejów, zastanowią się nad tym, aby właśnie wprowadzić taki punkt w regulaminie, który w sposób korzystny dla całego świata tenisowego rozwiązałby ten problem.

Co Pani myśli o decyzji organizatorów o nieprzyznawaniu punktów do rankingów WTA i ATP w tegorocznych zawodach? Czy to była słuszna decyzja?

– To bardzo trudny temat. Należy wyjść od punktu, że tegoroczny Wimbledon jest zupełnie innym turniejem niż jego poprzednie edycje ze względu na całą sytuację, która dzieje się na świecie.

Wimbledon jest z tego względu zupełnie inny niż wcześniej, gdzie wszyscy grali. Uważam, że to nigdy nie będzie sprawiedliwe. Dla mnie sport nie powinien być nigdy polityczny, a jednak tak czasami jest.

A z Pani perspektywy, jako prekursorki tenisa ziemnego, która rozpoczynała karierę zawodową, gdy w Polsce nawet nie było jednego turnieju międzynarodowego i rozwiniętych struktur tenisa zawodowego, jak rozwinęła się teraz ta dyscyplina? Jak Pani ocenia występy naszych reprezentantów w tegorocznej edycji tego najstarszego turnieju wielkoszlemowego?

– Rzeczywiście, tenis zawodowy w Polsce rozpoczął się z ponad dwudziestoletnim opóźnieniem w stosunku do świata, na co złożyło się wiele czynników, ale to już temat na inną rozmowę. Cieszy mnie przede wszystkim fakt i jestem pod niesamowitym wrażeniem, że dzisiaj jesteśmy w takim punkcie, gdzie stale polscy tenisiści mają ogromne wsparcie finansowe. Jest mnóstwo projektów świetnie realizowanych, m.in. duża liczba turniejów międzynarodowych organizowanych w Polsce, dzięki którym polscy zawodnicy mogą zdobywać punkty do światowego rankingu. Pamiętam czasy, kiedy w Polsce była tylko jedna hala tenisowa i nie było w ogóle przeznaczanych pieniędzy przez władze na tę dyscyplinę, a jeżeli były to w bardzo minimalnym zakresie. Nie dziwi mnie więc fakt, że mamy tak wspaniałe sukcesy w największych turniejach. Co najmniej od kilkunastu lat mamy bardzo dobrze rozwiniętą infrastrukturę i możliwości finansowe, aby osiągać coraz większe sukcesy w turniejach międzynarodowych. Wszystkich naszych reprezentantów bardzo doceniam, bo wiem jaką trzeba ciężką pracę wykonać od najmłodszych lat, aby zagrać w turniejach głównych największych turniejów tenisowych na świecie.

Rozmawiała Kamila Witkowska

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości