Chcemy jak największą grupę najmłodszych zarazić pasją do tenisa. Dbamy o atmosferę, uśmiech i dobrą zabawę – zapewnia Iwona Kowalska-Arteniuk z Orła Międzyrzecz.
– Klub Sportowy KS Orzeł Międzyrzecz powstał w 2011 roku. Założyła go grupa sympatyków tenisa i siatkówki. W pierwszych latach działały w nim trzy sekcje: tenisa stołowego, tenis ziemnego, siatkówki. Od 2018 roku nie ma już tej pierwszej – mówi trenerka Iwona Kowalska-Arteniuk, która pracuje i działa w klubie od samego początku. – Od razu skupiliśmy się na szkoleniu dzieci i młodzieży. Naszym mottem przewodnim jest zarażenie jak największej grupy najmłodszych pasją do tenisa i ukazanie jego wyjątkowości. Dbamy o atmosferę, uśmiech, dobrą zabawę. Jednocześnie realizujemy filozofię nauki gry zgodnie z zasadami Tenis10 – dodaje.
– W naszym klubie szkolimy 60 zawodników z licencjami PZT, a w swojej historii doliczyliśmy się blisko 400 wychowanków. Nasi zawodnicy biorą udział w turniejach Tenis10, a klub sam jest organizatorem kilku imprez rocznie pod nazwą Orzeł Cup. Dzięki pomocy gminy Międzyrzecz w zakresie infrastruktury sportowej oraz finansowej czynimy stałe postępy w rozwoju sekcji – zapewnia trenerka. Warto dodać, że KS Orzeł jest klubem posiadającym licencję PZT, ujętym w programie NPUT Narodowym Programie Upowszechniania Tenisa pod auspicjami Ministerstwa Sportu i Turystyki.
– Nasza konsekwencja i upór w dążeniu do celu powodują, że Orzeł coraz śmielej rozpościera skrzydła. W rankingu PZT Tenis10 na blisko 259 zarejestrowanych klubów zajmujemy miejsce w TOP 20, będąc najlepszym klubem w tej kategorii w województwie lubuskim. Nasze małe „Orzełki” również dbają o to, by było o nas głośno na tenisowej mapie Polski, zwyciężając w turniejach w Szczecinie, Zielonej Górze, Poznaniu czy Kołobrzegu, a także kwalifikując się do PIT Programu Identyfikacji Talentów PZT – wymienia Iwona Kowalska-Arteniuk.
– Dzięki sukcesom starszych kolegów i koleżanek maluchy coraz chętniej eksplorują świat tenisa w Międzyrzeczu. Od dwóch lat prowadzimy przedszkole tenisowe do którego uczęszczają 4-5 letnie szkraby. Kto wie, czy wśród nich nie znajduje się kolejna Iga lub Hubert? Ale o tym to już przekonamy się dopiero za kilka lat… – podsumowuje trenerka.
Tomasz Sikorski