Novak Djoković, czyli Mefistofeles a rebours

Burzliwe sportowe i pozasportowe życie Novaka Djokovicia już zawsze będzie się dzieliło na okres sprzed tegorocznego Australian Open i ten po nim. Fot. www.depositphotos.com

13 listopada rozpoczyna się w Pala Alpitour w Turynie Nitto ATP Finals 2022. W gronie ośmiu tenisistów walczących o główne trofeum jest pięciokrotny triumfator tej imprezy Novak Djoković. Serb to na korcie niekwestionowany mistrz, dla niektórych może nawet większy od Rogera Federera i Rafy Nadala. W prawdziwym życiu król niewymuszonych błędów, za które płaci najwyższą cenę – traci miliony dolarów, miłość kibiców i szacunek rywali. O co właściwie chodzi Novakovi Djokoviciowi?

Burzliwe sportowe i pozasportowe życie Novaka Djokovicia już zawsze będzie się dzieliło na okres sprzed tegorocznego Australian Open i ten po nim. Bo chociaż symptomów dziwactwa i szkodliwości światopoglądu Serba było wiele, to właśnie w australijskim pokoju hotelowym, na sądowej sali i w areszcie na dobre dokonała się transformacja „Nole” z przede-wszystkim-sportowca w przede-wszystkim antyszczepionkowego-aktywistę. Po pokazie kłamstw, półprawd i niedomówień zademonstrowanym na antypodach przez tenisowego mistrza i jego team nie można już mówić, że „należy skupić się przede wszystkim na sporcie”, skoro sam zawodnik swoimi decyzjami zepchnął go na dalszy plan. I nie zmienia tego fakt, że tak naprawdę w wypowiedziach samego zawodnika trudno doszukać się bojowości. Tę rolę pozostawił swojemu otoczeniu.

„Spartakus w walce o wolny świat”

– Novak stał się symbolem, liderem wolnego świata, świata biednych i uciśnionych krajów i osób. Mogą go zamknąć w więzieniu, mogą próbować ujarzmić, ale prawda jest jak oliwa, zawsze wypływa na wierzch. Novak to Spartakus nowego świata, który nie toleruje niesprawiedliwości, kolonializmu i hipokryzji. Mój syn już dawno udowodnił, że jeśli masz marzenia, możesz osiągnąć wszystko. A on swoje marzenia dzieli z miliardami osób, dla których jest idolem. Jeśli go nie wypuszczą, wyjdziemy na ulice – deklarował w swojej tyradzie wygłoszonej w Australii Srdjan Djoković, ojciec tenisisty.

Brak gry i problemy wizerunkowe nie mogły pozostać bez wpływu na sportową formę Serba. Fot. www.depositphotos.com

Faktycznie, ludzie wyszli na ulice w Australii, doszło nawet do zamieszek z policją i kilka osób trafiło do aresztów, głównie przedstawicieli serbskiej diaspory. Niczego to nie zmieniło: jak Australia była jednym z najbardziej restrykcyjnych pod kątem covidu krajów, tak nim pozostała, a Djoković mimo sądowej batalii nie mógł pojawić się na kortach. Do tego doszło ujawnienie manipulacji w dokumentach przedstawionych urzędowi emigracyjnemu celem otrzymania wizy. Nie da się ukryć, że to był po części obustronny nokaut – Australijczycy nie najlepiej rozegrali to wszystko wizerunkowo i też na całym zamieszaniu stracą, szczególnie że „Djoker” miał na ich ziemi powalczyć o rekordowy, 21. triumf wielkoszlemowy. W krótkim czasie, kiedy wydawało się, że Serb dostanie zgodę na występ, sprzedaż biletów ruszyła z kopyta, a popularność Australian Open w Google wzrosła o 207 procent. Końcowy efekt jednak jest taki, że to „Spartakus wolnego świata” straci miliony. Nie tylko te, które mógłby podnieść z kortu, ale również znacznie większe kwoty od sponsorów, którzy długo wykazywali się cierpliwością dla wygłaszanych przez niego paranaukowych teorii, jednak w obliczu takiego skandalu nie mogą dłużej milczeć.

Na początku marca Peugeot, po ośmiu latach współpracy, zrezygnował z dalszego działania z Djokoviciem. Marka początkowo opierała się takiemu rozwiązaniu, ale uległa presji opinii publicznej. Pozostali partnerzy usiłują przeczekać zamieszanie, ale spójrzmy prawdzie w oczy – po co mają płacić miliony tenisiście, który coraz rzadziej pojawia się na korcie?

Początek sportowego zjazdu?

Brak gry i problemy wizerunkowe nie mogły pozostać bez wpływu na sportową formę Serba. Z końcem lutego, po 25 miesiącach na szczycie rankingu, Djoković stracił pozycję numer 1 w światowym tenisie na rzecz Rosjanina Daniiła Miedwiediewa. W Dubaju, jednym z nielicznych miejsc, w których organizatorom i władzom państwowym nie przeszkadza brak szczepienia Novaka, odpadł w ćwierćfinale po porażce z kwalifikantem Jirim Veselym.

– To świetne wieści dla tenisa, jak sądzę, że będziemy mieli nowego lidera. Tenis potrzebuje nowego numeru jeden. Nowa generacja wchodzi na korty i to jest wspaniałe – stwierdził Vesely, nawiązując również do tego, że Rosjanin jest pierwszym od 2004 (!) roku liderem spoza wielkiej czwórki: Nadal, Federer, Djoković, Murray. Co prawda rządy Miedwiediewa, również z powodów pozasportowych, mogą nie potrwać długo – wisi nad nim prawdopodobieństwo dyskwalifikacji rosyjskich sportowców z międzynarodowych zawodów w związku z rosyjską skandaliczną napaścią na Ukrainę – jednak niewiele wskazuje na to, żeby na tron miał powrócić Serb, który nie mógł wystąpić w Indian Wells i Miami. Wygrał tegoroczny Wimbledon, pokonując w finale Nicka Kyrgiosa, ale punktów do rankingu ATP nie zdobył. – Moje prawo do decyzji o moim ciele jest dla mnie ważniejsze – przyznaje Serb. I trzeba przyznać, że jego zdolność do poświęcenia wielkich pieniędzy i laurów dla bycia wiernym swoim ideom byłaby rzadka w świecie sportu i godna pochwały. Gdyby tylko ta idea nie była szkodliwa dla świata…

Serbski Mesjasz?

Serbowie, od dawna znajdujący się w rosyjskiej strefie wpływów, podatni na teorie spiskowe i mesjanistyczną wizję swojej roli w świecie, pozostają ostatnim bastionem bezwarunkowego poparcia dla działań Novaka Djokovicia. W tym bałkańskim kraju mniej niż połowa społeczeństwa przyjęła choć jedną dawkę szczepienia. Dla porównania: w Polsce jest to blisko 60 procent, w Australii ponad 80, a w Niemczech 75 procent. Djoković, przez lata rozpaczliwie miotając się w poszukiwaniu uwielbienia fanów, zazdroszcząc miłości trybun Federerowi i Nadalowi, zdecydował się radykalnie okroić grono swoich fanów, pozostawiając tylko tych najbardziej fanatycznych, którzy są w stanie dać wiarę mesjanistycznemu bajdurzeniu otoczenia tenisisty.

W Serbii Novak Djoković jest uwielbiany, jego podobizna znalazła się m. in. na znaczkach pocztowych.
W Serbii Novak Djoković jest uwielbiany, jego podobizna znalazła się m. in. na znaczkach pocztowych.

– Przez lata go broniłam, uważając, że kibice niesprawiedliwie go traktowali. Teraz już nie mogę tego robić – przyznała Martina Navratilova. Trudno się dziwić, przypominając sobie chociażby słowa matki tenisisty: – Novak był poddawany torturom, nękaniu, szantażowi.

Serbowie – w czym zresztą nie różnią się wiele od Polaków – uwielbiają dopatrywać się światowych spisków przeciwko sobie, podkreślać realną i wydumaną dyskryminację i dumnie gardzić wartościami wyznawanymi przez większość „zgniłego Zachodu”. Pompowanie przez lata w serca i umysły obywateli rosyjskiej propagandy nie mogło pozostać bez wpływu na ich postrzeganie świata. Są w stanie uwierzyć we wszystko, co mówią ich liderzy, a Djoković przez swoją sławę niewątpliwie do nich należy. Dopóki to „wszystko” ograniczało się do oczyszczania wody siłą woli, świat mógł przymykać oko, jednak obecnie wszystkie granice zostały przekroczone.

Co jest w tym wszystkim najbardziej przykre? Że Djoković w sumie jest całkiem równym facetem. Walczy o prawa zawodników, ma wielkie serce, ogromną ciekawość świata. Trudno uwierzyć, żeby celowo chciał kogoś skrzywdzić. Goethe w „Fauście” wykorzystał motyw Mefistofelesa, upadłego anioła, który „wiecznie zła pragnąc, dobro czynił”. Novaka Djokovicia śmiało możemy nazwać Mefistofelesem a rebours. Takim, który „wiecznie dobra pragnąc, zło czyni”. To jednak, że jest przeciwieństwem goethowskiego Mefistofelesa, wcale nie czyni z niego Mesjasza, wbrew temu w co chciałoby wierzyć jego otoczenie. 

Marcin Bratkowski

Fot. www.depositphotos.com

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

Zagraj z mecenasem Jędrzejem Jachirą i wesprzyj WOŚP

Mecenas Jędrzej Jachira, to wielki sympatyk sportu w tym tenisa, który nie stroni od rywalizacji na korcie. Z wykształcenia doktor nauk prawnych, jest także najmłodszym konsulem honorowym w Polsce, który stara się przybliżyć Chile

Australian Open 2025. Znamy komplet ćwierćfinalistów

Poznaliśmy już komplet ćwierćfinalistów Australian Open 2025 we wszystkich pięciu konkurencjach 113. edycji wielkoszlemowej imprezy. Jedyną przedstawicielką polskiego tenisa, która pozostała w rywalizacji, jest Iga Świątek, która po pokonaniu Niemki