Człowiek tenisa – tak w dwóch słowach można napisać o Mirosławie Umbrasie, który prawie całe dorosłe życie, czy to rodzinne, czy zawodowe, a nawet pozazawodowe związał z „białym sportem”. Rodzinne, bo jego dwaj synowie, Marcin i Paweł, od dziecka grali w tenisa i są trenerami. Zawodowe, bo działa w strukturach Polskiego Związku Tenisowego – obecnie jest wiceprezesem Warmińsko-Mazurskiego Związku Tenisowego, działał w zarządzie PZT, był w strukturach klubów z Olsztyna, zarządza Kortami Jodłowa. Pozazawodowe, bo od ponad 30 lat zbiera znaczki pocztowe, ale też okolicznościowe datowniki, pocztówki i koperty dotyczące, oczywiście, tenisa.
Mirosław Umbras od czasów szkoły średniej zafascynowany był lekkoatletyką. Biegi sprinterskie to była jego domena. Niestety, poważna kontuzja kolana, której nabawił się po maturze, zmusiła go do rezygnacji z marzeń o sporcie wyczynowym. – Musiałem także zweryfikować swoje plany dotyczące studiów. Koniec końców zacząłem naukę na Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. I dobrze trafiłem – wspomina z uśmiechem pan Mirosław. – Uczelnia znajdowała się bowiem na terenach Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, gdzie na tzw. Kortowie prężnie działała sekcja tenisowa, a ja próbowałem grać amatorsko – dodaje.
Po pięciu latach i zdobyciu tytułu magistra inżyniera zootechniki Mirosław Umbras przez kilka lat pracował jako kierownik fermy zwierząt futerkowych.
– Kiedy mój starszy syn miał 8-9 lat, rozpoczął treningi w Olsztyńskim Towarzystwie Tenisowym (OTT) pod okiem znanego szkoleniowca Alberta Rabczenko. Z Marcinem, który startował w turniejach, jeździłem po całej Polsce. Poznawałem ludzi i obiekty. Z czasem trafiłem do zarządu KS Budowlani Olsztyn (klub przekształcił się i zmienił nazwę z OTT – przy. red.) i zamiast zarządzać fermą, zaangażowałem się w tenis – śmieje się M. Umbras.
Marcin i Paweł – trenerzy z sukcesami
Z czasem tenisowymi śladami starszego brata Marcina poszedł Paweł Umbras. – Śmiało mogę stwierdzić, że Paweł wychował się na kortach. Chłopak „wkręcił się” w tenis. W swoim dorobku ma medale indywidualnych i drużynowych mistrzostw Polski w różnych kategoriach wiekowych. Jako kilkunastolatek miał trafić do Sopockiej Akademii Tenisowej, była szansa na ciekawą karierę. Brakowało jednak funduszy, a bez tego trudno kontynuować karierę – zaznacza senior Umbras.
Jednak zarówno Marcin, jak i Paweł zostali szkoleniowcami. Straszy, który przez jakiś czas reprezentował barwy Mery Warszawa, z którym to klubem zdobył tytuł Drużynowego Wicemistrza Polski, wyjechał do Stanów Zjednoczonych, skąd wrócił i obecnie jest szkoleniowcem Budowlanych Olsztyn. Z kolei Paweł po ukończeniu liceum rozpoczął pracę też w Budowlanych, gdzie jest teraz trenerem głównym. Jego podopieczni to czołowi zawodnicy w regionie. Dwa razy zespół Budowalnych wygrywał eliminacje regionalne Talentiady. Ekipa ze stolicy Warmii i Mazur stanęła też na podium ogólnopolskich rozgrywek. – Paweł ma dobrą rękę do tenisa i do szkolenia dzieci i młodzieży. Pracował m.in. z Gabrielem Matuszewskim, Filipem Taterą i Letycją Matuszewską z którymi zdobywał drużynowe medale Mistrzostw Polski oraz z Marceliną Podlińską – dodaje pan Mirosław. Trenując dzieci i dorosłych w międzyczasie ukończył studia magisterskie w Olsztyńskiej Szkole Wyższej.
Trudne chwile nie wstrzymały aktywności
Mirosław Umbras to osoba bardzo zasłużona dla polskiego tenisa, od trzydziestu lat, jest w zarządzie W-MZT Przez 10 lat był prezesem związku na Warmii i Mazurach, w latach 2001-2004 działał w Zarządzie PZT, obecnie wspiera prezesa Romana Pasyniuka w rodzinnym regionie, piastując stanowisko wiceprezesa. W ubiegłym roku podczas gali 100-lecia PZT otrzymał „Złotą odznakę za zasługi dla sportu”.
– Powoli czas na emeryturę – śmieje się wiceprezes Umbras. – Cały czas staram się jednak być aktywny. W moim życiu były trudne momenty, jak ten, kiedy stwierdzono u mnie stwardnienie rozsiane. Do życia podchodzę pozytywnie i tak było po diagnozie. Nie zaprzestałem pracy. Od 10 lat zarządzam prywatnym obiektem Korty Jodłowa w Olsztynie, który należy do Marzeny i Romualda Centkowskich. Jest to z obopólną korzyścią. Korty przynoszą dochody i są miejscem szkolenia dzieci i licznych turniejów tenisowych. W trakcie 30-tu lat, zorganizowałem na terenie Olsztyna i województwa około 300 imprez, w tym turnieje ITF, których byłem dyrektorem. W natłoku pracy udawało się także znaleźć trochę wolnego czasu i zająłem się zbieraniem znaczków o tematyce tenisowej.
Kolekcjoner znaczków i tenisowe rarytasy
Było w tym nieco przypadku. Pan Mirosław nawiązał korespondencję z panią Ireną z Warszawy, która była pracownikiem Poczty Polskiej. Znając zamiłowanie Mirosława Umbrasa do tenisa pomogła zapoczątkować niezwykłą kolekcję znaczków, w której obecnie znajduje się około 2 tysięcy pozycji. Najstarszy i jeden z bardziej cennych pochodzi z 1938 roku z Ekwadoru.
– Kupuję głównie na portalach internetowych. Zdarzyło mi się nabyć np. znaczek za 20 zł, który jest wart kilkadziesiąt razy więcej. Z żalem muszę przyznać, że znaczków wydanych w Polsce o tematyce tenisowej jest bardzo mało. Interesują mnie także okolicznościowe datowniki oraz kartki pocztowe i koperty. Kiedy organizowałem mistrzostwa Polski skrzatów i memoriały Marka Włodarczyka pod patronatem Poczty Polskiej, udało się przygotować stoiska z kartami pocztowymi i okolicznościowymi datownikami – mówi Mirosław Umbras.
W zbiorach mieszkańca Olsztyna są m.in. znaczki wydane przez Pocztę Polską z okazji 60-lecia PZT w oparciu o sukcesy Wojtka Fibaka. Są też z olimpiad w Atlancie w 1996 roku w Stanach Zjednoczonych i Rio de Janeiro w 2016 w Brazylii. Z ciekawostek jest bloczek wydany przez Gwineę Bissau oraz znaczek z Tongo, na których jest Agnieszka Radwańska. Bardzo interesujący jest srebrny dolar, który wypuściła Mennica Polska dla państwa Niue (terytorium stowarzyszone Nowej Zelandii, położone na wyspie koralowej na Oceanie Spokojnym w Polinezji) z Radwańską i Jerzym Janowiczem. W kolekcji jest prawie cała historia światowego tenisa.
– Cały czas mój zbiór się powiększa, ponieważ zainteresował mnie również kolonializm brytyjski, francuski portugalski i hiszpański. Miejsca w domu na razie nie brakuje, bo na szczęście albumy mieszczą się na półkach. A moje hobby? Cóż, to nie tylko pasja, ale także świetna lekcja geografii i historii – podkreśla Mirosław Umbras.
Maciej Łosiak