Magda Linette (46. WTA), druga obecnie polska tenisistka po udanym występie w reprezentacji Polski (trzy zwycięstwa, jedna porażka), przeniosła się do Hobart na Tasmanii, gdzie w obecnym tygodniu wzięła udział w turnieju WTA 250. Nie był to niestety udany występ tenisistki z Poznania, która już po pierwszym meczu w 1/16 pożegnała się z imprezą, dość niespodziewanie przegrywając we wtorek z niżej notowaną Belgijką Alison Van Uytvanck (70. WTA), po pełnej zwrotów tenisowej batalii 4:6, 6:1, 4:6.
Mecz zaczął się od wzajemnych przełamań. Dopiero w gemie trzecim poznanianka jako pierwsza, choć nie bez problemów utrzymała serwis. W połowie seta decydujący break zdobyła jednak Belgijka, która przewagi już nie roztrwoniła wygrywając pierwszą partię 6:4. Magda Linette przegrywając 3:5 przy własnym serwisie obroniła piłkę setową, po czym była bardzo blisko odrobienia strat, gdy w gemie 10. prowadziła przy podaniu rywalki 40:0, lecz cztery następne akcje na swoją korzyść rozstrzygnęła Alison Van Uytvanck „zamykając” partię otwarcia zwycięstwem.
Polka musiała więc odrabiać straty i co najważniejsze potrafiła przejąć inicjatywę. Magda Linette w gemie drugim zdobyła break i ani razu nie będąc zagrożona stratą serwisu, pewnie doprowadziła w setach do remisu 1:1 zwyciężając z drugiej odsłonie meczu zdecydowanie 6:1.
O awansie decydował zatem set III, w którym mogło zdarzyć się wszystko, a szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Magda Linette mogła żałować gema trzeciego, gdyż nie wykorzystała wówczas break-pointa. Co gorsza, dla Polki, Belgijka nie tylko utrzymała w trzecim gemie serwis, ale za porę minut zdobyła break obejmując prowadzenie 3:1. Poznanianka znalazła się w trudnym położeniu, ale właśnie wówczas Magda Linette pokazała klasę. Po długim gemie piątym tenisistka AZS Poznań natychmiast odrobiła stratę przełamania, po czym „idąc za ciosem” wygrała jeszcze dwa kolejne gemy, w tym siódmy przy podaniu Belgijki i teraz to ona, prowadząc z przewagą breaka, znalazła sie na bardzo dobrej drodze do wygrania meczu. Na tym emocje się jednak nie zakończyły, gdyż dość niespodziewanie „podniosła się” Alison Van Uytvanck. Belgijka odpowiedziała re-breakiem, a następnie po obronie dwóch break-pointów przy własnym serwisie ponownie znalazła się na prowadzeniu. Magda Linette za chwilę serwowała, by jeszcze pozostać w meczu, lecz nie podjęła już praktycznie walki przegrywając gema do zera i w efekcie cały trwający 125 minut mecz 4:6, 6:1, 4:6.
Na pewno Polka ma czego żałować, gdyż wtorkowego mecz przegrać na pewno nie musiała. Do zwycięstwa zabrakło niewiele, zaś o raczej niespodziewanej porażce zadecydowała przede wszystkim bardzo słaba dyspozycja serwisowa.
W całym trwającym dwie godziny, pięć minut meczu Magda Linette wygrała 14 z 17 rozegranych gemów oraz 82 ze 160 rozegranych, akcji, ale ten bilans wynika z wysoko wygranego przez Polkę seta II. W dwóch pozostałych partiach skuteczniejsza w najważniejszych akcjach okazała się Belgijka i to ona zameldowała się w 1/8 finału turnieju na Tasmanii. Nieskuteczność Magdy Linette w najważniejszych akcjach jeszcze dobitniej pokazuje statystyka break-pointów. Polka miała aż 14 okazji na przełamanie serwisu rywalki wykorzystując pięć, Belgijka również zdobyła pięć przełamań, ale miała ku temu tylko sześć szans.
Kolejną przeciwniczką Alison Van Uytvanck będzie Chinka Wang Xinyu (89. WTA), która w 1/16 finału wygrała 6:4, 7:5 z Australijką Olivią Gadecki (200. WTA).
Krzysztof Maciejewski