Dziadek zainspirował wnuczkę, a teraz gra cała rodzina

Gdyby nie dziadek Andrzej, to w naszym życiu zapewne zabrakłoby tenisa – mówią zgodnie Ewa, Maja i Bartosz Morawscy z Rogalinka.

To właśnie tenisowa pasja Andrzeja Morawskiego (taty Bartosza) stała się inspiracją dla kilkuletniej wówczas wnuczki Mai. W wieku 3,5 roku zaczęła chodzić do szkółki tenisowej w Centrum Tenisowym Angie w Puszczykowie, a jej pierwszą trenerką była Zuzanna Dolata. Mai tak się to spodobało, że obecnie, mając 9 lat nie wyobraża sobie życia bez rakiety.

– Trenuję na Sportotece w Puszczykowie pod okiem Michała Bartoszewskiego. Na korcie mam zajęcia trzy razy w tygodniu, do tego dochodzi godzina ćwiczeń ogólnorozwojowych – mówi Maja. I fachowo dodaje, że jest typem zawodniczki ofensywnej, a jednym z jej ulubionych zagrań jest wolej oraz smecz. – Tak, wiem smecze wbrew pozorom to trudne uderzenia, ale nie mam z nimi problemów – dodaje uczennica klasy IV Szkoły Podstawowej nr 1 im. Adama Mickiewicza w Puszczykowie.

Maja nie tylko trenuje, ale stara się także zdobyte tenisowe umiejętności konfrontować z rówieśnikami. W wieku sześciu lat wygrała turniej Algida Cup towarzyszący Poznań Open w kategorii niebieskiej w ramach Tenis 10. W Legnicy podczas cyklu Kubot Kids Cup, w zawodach masters zajęła trzecią lokatę. Systematycznie bierze udział w turniejach o Puchar Agnieszki Radwańskiej (Tenis 10).

Również rodzice Mai nie wyobrażają sobie życia bez sportu, a przede wszystkim bez tenisa. – Jestem osobą aktywną. Trudno mi wysiedzieć w jednym miejscu – mówi z uśmiechem Ewa Morawska. – Jak córka rozpoczęła treningi nie mogłam tylko patrzeć. Szybko sama zdecydowałam się chwycić rakietę do ręki.

Ewa Morawska trenuje od 2013 roku, a jej pierwszym szkoleniowcem został Rafał Kerber (wujek Angelique Kerber – przy. red.). – Gram oczywiście amatorsko, ale nie boję się rywalizacji – zaznacza mieszkanka Rogalinka. W swoim dorobku ma dziewięć pucharów, a najwyżej ceni sobie wywalczenie drugiego miejsca podczas turnieju w ramach Wielkopolskiego Rankingu Tenisowego, który odbył się w centrum fairPlayce na Naramowicach.

Jak podkreślają rodzice Mai tenis to sport rodzinny, a wspólne wyjazdy na zawody jeszcze bardziej ich zbliżają. Poznali też nowe osoby, z wieloma się zaprzyjaźnili.

– Patrząc jak dziewczyny świetnie się bawią grając w tenisa, sam też postanowiłem spróbować swoich sił na korcie – podkreśla Bartosz Morawski. – Szkolę się od dwóch lat, jestem amatorem, ale są efekty, które jeszcze bardziej zachęcają mnie do pracy. I dodaje, że rywalizuje w Lidze Tenisowej w Sportotece. Zaczynał od IV ligi, a obecnie występuje w lidze IIb. Jego atutami jest opanowanie i sprawność fizyczna, która pozostała jeszcze z czasów dzieciństwa.

– Mąż lubi aktywny sposób spędzania wolnego czasu. Doskonale spisuje się w rywalizacji nordic walking, którą to dyscyplinę uprawia wyczynowo. Brał m.in. udział w mistrzostwach Europy w Legnicy, gdzie w kategorii M30 zajął piąte miejsce, a ostatnio zwyciężył w cyklu Grand Prix z okazji 60-lecia Wielkopolskiego Parku Narodowego, również w swojej kategorii wiekowej – mówi, ciesząc się sukcesami męża Ewa Morawska. Działa ona aktywnie w Klubie Kobiet Przedsiębiorczych, a w wolnych chwilach organizuje wspólnie z Anną Kaczmarek grupy deblowe dla pań.

Zdecydowanie dyscypliną nr 1 w rodzinie Morawskich jest tenis. Widać to już wchodząc do ich domu, gdzie w widocznym miejscu wisi koszulka z autografem Angelique Kerber, są także półki z pucharami (w jeden weekend do zestawu dołączyło pięć kolejnych – trzy tenisowe i dwa z zawodów nordic walking!). A jeśli do tego dodamy, że ulubieniec pies York wabi się Winner – to widzimy, że tenisowe, pozytywne „szaleństwo” ogarnęło całą rodzinę.

– Te nasze małe sukcesy połączone z wielką miłością do tenisa dedykujemy dziadkowi Andrzejowi, który zmarł w czerwcu ubiegłego roku. Na pewno cieszy się razem z nami – kończą Ewa, Maja i Bartosz Morawscy.

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości