Z Belfastu, gdzie był głównym trenerem w założonym w 1912 roku Windsor Lawn Tennis Club wrócił z rodziną do Polski, do Poznania. W ubiegłym roku Przemysław Stęc rozpoczął pracę w Kortowo Tennis Club, gdzie zajmuje się organizowaniem grup zawodniczych.
– W Irlandii jako szkoleniowiec osiągnąłem bardzo dużo. Chciałem spróbować nowych wyzwań. Kolejnym powodem była rodzina. Syn Alex skończył siedem lat i razem z Magdą, moją partnerką zdecydowaliśmy, że powinien iść do szkoły w kraju – mówi Przemysław Stęc, który z tenisem związany jest od dziecka.
Przygodę z białym sportem rozpoczął bardzo wcześnie, bo w wieku 5 lat. Zapalonym, grającym amatorsko tenisistą był jego ojciec – Lesław. – To tata był tą osobą, która zaszczepiła we mnie tenisowego bakcyla, choć nie od początku byłem przekonany do tej dyscypliny. Przez pewien czas mieszkałem z rodzicami w Paryżu i to tam zacząłem chodzić na korty – wspomina trener Stęc. Po powrocie z Francji poszedł do Szkoły Podstawowej w Czerwieńsku (koło Zielonej Góry), w której otwarto szkółkę tenisową. Regularność chodzenia na zajęcia i talent sprawiły, że w wieku 10 lat trafił pod opiekę Henryka Tajkiewicza do MOSiR-u Zielona Góra, a później do Nafty.
– Moja kariera nabrała przyspieszenia w wieku 14 lat, kiedy zdobyłem złoty medal halowych mistrzostw Polski w grze pojedynczej – zaznacza Przemysław Stęc. – Po tym udanym starcie wziąłem udział w dużym turnieju Tennis Europe w Tarbes we Francji, gdzie dotarłem do ćwierćfinału. Wtedy też po raz pierwszy zmierzyłem się, przegrywając z Rafaelem Nadalem. I dodaje, że z Rafą, który był jego rówieśnikiem zagrał łącznie trzy razy, ani razu nie zwyciężył, ale w jednym z pojedynków – i to na korcie ziemnym – „urwał” Hiszpanowi seta. Co warte podkreślenia Polak pochodzi ze „złotej ery” tenisa. W swojej karierze, w kategoriach juniorskich rywalizował z takimi graczami jak: Novak Djoković, Richard Gasquet, czy Stan Wawrinka.
– Mam w swoim sportowym cv wygraną z Andy Murray’em i Gaelem Monfilsem – podkreśla obecny szkoleniowiec Kortowo Tennis Club.
Od 16. roku życia Przemysław Stęc był także w kadrze Polski i grupie Prokom Team PZT. W między czasie został zawodnikiem AZS Poznań. Wydawało się, że kariera rozwija się prawidłowo i z każdym następnym sezonem jest coraz lepiej.
– Niestety, zbyt wcześnie, bo mając niespełna 18 lat zostałem rzucony na głęboką wodę. Zamiast nabierać doświadczenia i pewności siebie w turniejach juniorskich rywalizowałem już w gronie seniorów, głównie w futuresach, to był błąd – mówi Przemysław Stęc. I dodaje, że mając 20 lat otrzymał propozycję objęcia funkcji szkoleniowca w Nafcie Zielona Góra. Skorzystał z oferty. Potem był wyjazd do Belfastu, gdzie spędził 10 lat.
– W Irlandii bardzo dużo się nauczyłem, rozwinąłem jako trener. Po półtora roku zostałem head coachem w renomowanym Windsor Lawn Tennis Club. Wychowałem grupę bardzo dobrych tenisistów. Wśród nich jest pochodząca z Rumunii Karola Bejnaru, która była w pierwszej setce rankingu ITF – wyjaśnia Przemysław Stęc.
Od kilku miesięcy jest trenerem na Kortowie, gdzie powstaje sekcja zawodnicza.
– Cieszę się, że do naszego fantastycznego zespołu dołączył Przemek. Mamy wiele utalentowanych dzieci w wieku 5-8 lat, które brały udział w organizowanych przez nas akcjach – Mam Tenisowy Talent, Festiwal Tenisa. Jesteśmy zdeterminowani, żeby nasz projekt w dłuższej perspektywie czasu zakończył się sukcesem – dodaje Krzysztof Wierszyłłowski z Kortowa.
– Czekamy na wiosnę i ruszamy pełną parą. Do dyspozycji będziemy mieli dużo kortów. Chcę z grupą naszych wychowanków osiągnąć dobre wyniki sportowe. Zapału do pracy na pewno nie zabraknie – kończy trener Stęc.
Fot. Babolat/B. Jankowski