Daniel Michalski był jedynym Polakiem, który zaprezentował się w 1/8 finału Pekao Szczecin Open. Trafił na rozstawionego z numerem „dwa” Roberto Carballesa Baenę. Mistrz Polski z Bytomia zszedł z kortu pokonany, ulegając Hiszpanowi 1:6, 2:6.
Hiszpan w ostatnim notowaniu ATP awansował na 73. miejsce, zbliżając się do swojej „życiówki”. W listopadzie ubiegłego roku był już 71. Wszystko za sprawą ostatnich wyników. Zanotował II rundę US Open, a następnie wygrał Challenger w Sewilli.

Carballes Baena, mimo grania do niedzieli w swoim kraju, nie odpuścił przyjazdu do Szczecina. W I rundzie trudne warunki postawił mu Miljan Zekić, ale przełamał jego opór w pierwszym secie i zwyciężył 7:5, 6:1.
Daniel Michalski poradził sobie w poniedziałkowym meczu dnia z Facundo Diazem Acostą. Było dużo walki, emocji, wyrównanej gry. Polak wytrzymał trudne momenty i wygrał 5:7, 7:5, 6:3. Wtorek mógł więc w pełni poświęcić na regenerację.
Hiszpan zdominował początek spotkania z polskim tenisistą. Był regularny, cierpliwy i miał pomysł na to, jak wytrącić argumenty Michalskiemu. – Wydaje mi się, że taki jest jego styl, stara się grać przez bekhend, sam ma regularnego krosa bekhendowego. Taki miał na mnie plan – tłumaczył polski tenisista.
Wynik mimo wszystko nie wskazuje tego, jak dużo walki było na korcie. – Wymiany były długie. Ten mecz od początku nie układał się po mojej myśli, ale wymiany faktycznie były zacięte. Końcowy rezultat nie do końca odpowiada temu, co rzeczywiście się działo na korcie – mówił Michalski.
W drugim secie Polak złapał kontakt z Carballesem. – Niestety cztery ostatnie gemy poszły szybko. Przy stanie 2:2 miałem szansę na przełamanie, on się wybronił. Szkoda, bo jeszcze mogło się coś zadziać w tym spotkaniu – dodał.
– Rywal był dużo regularniejszy ode mnie, dużo lepiej przygotowany fizyczny ode mnie. Dlatego to spotkanie ułożyło się, jak się ułożyło. Takie spotkania pokazują, ile człowiek jeszcze musi się nauczyć – zakończył Michalski.
W I rundzie gry pojedynczej Pekao Szczecin Open odpadli Jerzy Janowicz i Maks Kaśnikowski. Obaj w naszym turnieju występowali z „dzikimi kartami”. Łodzianin przegrał z Janem Choinskim 3:6, 4:6, natomiast 19-letni Kaśnikowski uległ Flavio Cobboli 6:3, 3:6, 2:6.