Zdzisław Mozolewski jest pasjonatem tenisa z Białegostoku. – Od wielu lat gram amatorsko, a do tego zbieram autografy znanych zawodniczek i zawodników. W swojej kolekcji mam około 180 podpisów – mówi miłośnik białego sportu.
Jak ta miłość do tenisa się zaczęła? – Po zwycięstwach Wojtka Fibaka i po przeczytaniu książki ,,T – jak tenis” Zbigniewa Dutkowskiego sam chwyciłem za rakietę i zacząłem uczęszczać na korty. Jak wiele osób z mojego pokolenia doskonale pamiętam słynny mecz Wojciecha Fibaka z Manuelem Orantesem w turnieju Masters z Houston. To był 1976 rok, a ta transmisja to było coś niezwykłego jak na tamte czasy. Ja sam też chciałem być jak Fibak, więc po kilka godzin dziennie odbijałem piłkę tenisową o ścianę Szkoły Podstawowej nr. 29 w Białymstoku – opowiada Zdzisław Mozolewski.



– Na boisku szkolnym, razem z kolegami, namalowaliśmy farbą pełnowymiarowy kort tenisowy, zamontowaliśmy dwie metalowe rurki w podłoże, w które wkładaliśmy dwa łomiki, na których była zawieszona siatka do siatkówki. No i graliśmy, dodawaliśmy punkty i robiliśmy klasyfikacje, rozgrywając turnieje Grand Prix. Każdy z nas chciał być Bjoernem Borg czy Jimmy Connorsem. Ja byłem Ilie Nastase – dodaje. Ta szkolna rywalizacja z kolegami przyniosła niezłe efekty, bo wkrótce pan Zdzisław odniósł pierwszy sukces.
– W 1977 roku odbyły się mistrzostwa Białegostoku w kategorii do lat 15. Zająłem tam pierwsze miejsce, a startowało 30 zawodników. Na tym jednak się skończyło poważne granie. Na kort wróciłem w końcu lat 90. Zacząłem grać w lidze ,,Stanley”, którą cztery razy nawet wygrałem. Startowałem też w różnego rodzaju turniejach i ligach amatorskich na Zwierzyńcu i kortach Richi w Białymstoku – opowiada Zdzisław Mozolewski, który od 1999 roku zaczął łączyć wyjazdy wakacyjne z oglądaniem turniejów ATP i WTA w Sopocie.

– Robiłem wspólne zdjęcia z gwiazdami światowego tenisa i zbierałem od nich autografy. W swojej kolekcji mam podpisy takich zawodników jak Nadal, Moya, Ferrero, Davidenko, Nalbandian i wielu, wielu innych. Raz miałem taki wyjazd 9-dniowy do Sopotu, że ani razu nie byłem nad morzem tylko oglądałem mecze i treningi oraz robiłem zdjęcia. Jeździłem także do Warszawy na J&S Cup i też zbierałem autografy i zdjęcia wielu sławnych tenisistek jak Venus Williams, Hingis, Hantuchova, Clijsters, Henin, Dementieva czy Kuzniecova – zapewnia.

Tych autografów cały czas przybywa. – Który z nich jest najcenniejszy? Trudno mi to ocenić. Najdłużej, bo chyba do północy czekałem na podpis Carlosa Moyi. Niektórzy gracze odmawiali, ale było ich niewielu – wspomina. Pan Zdzisław cały czas też regularnie pojawia się na białostockich kortach. – Staram się pobiegać trzy razy w tygodniu. Kiedyś potrafiłem grać codziennie, ale wiadomo, młodszy już nie będę, więc muszę trochę uważać, by nie przesadzić i nie złapać kontuzji. Tenis nadal jednak pozostaje moją wielką pasją – podsumowuje.
Tomasz Sikorski


