Turniej Gracja – tradycja i prestiż

Ta tenisowa impreza ma już swoją tradycję i renomę, a dla wszystkich uczestniczek jest nie tylko sportowym wyzwaniem, ale także okazją by spotkać się na gruncie towarzyskim. 24. edycja Turnieju Deblowego Kobiet Gracja Cup 2018 im. Joli Kwinty rozgrywanego na Kortowie zgromadziła 56 tenisistek i dostarczyła wiele emocji.

Zawody na stałe wpisały się do kalendarza ważnych sportowych wydarzeń i nic dziwnego, że zwycięstwo w nich ma prestiżowe znaczenie. W tym roku wygrała para Małgorzata Grzybek i Renata Woźniak. Drugie miejsce zajęły Iwona Osses i Aleksandra Masiota, a na trzecim stopniu podium stanęły Hanna Piskorek wraz z Małgorzatą Masłowską. W turnieju pocieszenia triumfowały Małgorzata Bączkowska i Maria Pilaczyńska.

– Co wyróżnia nasz turniej? Myślę, że sympatyczna atmosfera. Staramy się także, by impreza organizacyjnie wypadła na „szóstkę” – mówią zgodnie Katarzyna Haze i Małgorzata Pięta, odpowiedzialne za przygotowanie zawodów.

Warto przypomnieć, że pierwszy turniej rozegrany został w 1995 roku. Pomysłodawcami były rodziny: Lubczyńskich – Aleksandra i Bogdan oraz Kwintów – Jola i Hubert.

– Pierwsze zawody odbyły się na kortach Grunwaldu. Zresztą ten obiekt często gościł uczestniczki Gracji. Przez wiele lat była to impreza towarzyszącą poznańskiemu challengerowi rozgrywanemu na Olimpii – wspomina Aleksandra Lubczyńska, która nie zagrała w… jednej edycji.

Podpis pod foto. Zdjęcie z 1995 roku. Pierwsza u dołu z lewej strony Jola Kwinta.

 

Od 2009 roku turniej nosi imię zmarłej Joli Kwinty, która nie tylko była jedną z pomysłodawczyń Gracji, ale sama również grała w tenisa. Co roku wybranej uczestniczce bukiet białych róż (ulubionych kwiatów Joli Kwinty) wręcza jej mąż – Hubert.

Tradycją są także wybory Miss Gracji, a puchar funduje i przekazuje Danuta Rataszewska.

– W 2015 roku zdecydowałam się oddać pałeczkę i powierzyć organizację zawodów młodszym koleżankom. Wpierw prowadziła to Krystyna Piaskowska, ale po wyjeździe do Niemiec zajęły się tym Katarzyna Haze i Małgorzata Pięta. Trzymam kciuki za tę imprezę, bo warto ja kontynuować – kończy Aleksandra Lubczyńska.

Fot. Ewa Morawska

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości