Sportowa rodzina Stanków z Karpacza. PrzyStanek Bavaria także z tenisem

„Jeśli ktoś grał w tenisa, jeździł na nartach, a jeszcze do tego słuchał jazzu, to znaczyło, że facet był w porządku” – pisał nieodżałowany Wojciech Młynarski. – W PrzyStanek Bavaria w Karpaczu są narty, jest tenis, tylko zamiast jazzu jest punk rock – mówi z przymrużeniem oka Tomasz Stanek, człowiek o duszy rockendrolowca, który wraz z bratem Jędrkiem jest gospodarzem obiektu i stoku przy Wilczej Porębie. Oprócz sekcji narciarskiej przy klubie Skivegas Stanek Race Academy ma powstać sekcja tenisowa.

Jacy są bracia Stankowie? – Jędrek to woda, natomiast Tomek to ogień. Obaj są sportowcami z krwi i kości. Zawodowo jeździli na nartach, byli świetnymi alpejczykami, ale grają też w tenisa. Pomagałem im podnosić tenisowe umiejętności – mówi pochodzący z Jeleniej Góry Paweł Szmaland, który obecnie pracuje w Tennis Club Kortowo w Poznaniu, ale w każdej wolnej chwili stara się wracać w rodzinne strony.

Jendrek i Tom, używają takiej pisowni imion, bo łatwiej je wymówić i zapisać u naszych zachodnich sąsiadów

– Znamy się od wielu lat. Sam lubię jeździć na nartach. Zdarzało się, że zimą pracowałem w wypożyczalni sprzętu u braci Stanków. To świetni ludzie i przyjaciele. I co chcę podkreślić, w tych słowach nie ma przesady. Można na nich liczyć w każdej sytuacji. Drzwi do ich domu są zawsze otwarte. Mają mocny kręgosłup moralny. Są kreatywni i bardzo pracowici. Dla nich rodzina jest najważniejsza – wylicza Szmaland.

Tą rodzinną więź widać na każdym kroku. Wielką stratą dla braci była śmierć rodziców, ale… rośnie już młode pokolenie Stanków. Młodszy Jędrek ożenił się z pochodzącą z Niemiec Heleną Fromm, także sportsmenką. Helena to m. in. medalistka Igrzysk Olimpijskich w Londynie,  mistrzostw Europy i świata w taekwondo. A ich trójka synów: Jonas, Hektor i Theo już przejawia sportowe zacięcie i mocny, góralski charakter.

Stypendium i wyjazd do Bawarii

Andrzej Stanek, ojciec Tomka i Jędrka, był pasjonatem narciarstwa. Przyjechał w Sudety, osiadł w Karpaczu. Urodzeni na początku lat 80. synowie seniora Stanka od najmłodszych lat jeździli na nartach. Mieli dryg do tego sportu. Nic dziwnego, że zaczęli osiągać pierwsze sukcesy. Szybko też nadarzyła się okazja, żeby wyjechać do prestiżowej szkoły o profilu narciarskim w Bawarii…

Bracia z tatą Andrzejem

– Tereny wokół Karpacza, czyli część Sudetów, przed drugą wojną światową należały do Niemiec. Często losy, także te powojenne, Polaków i poprzednich mieszkańców tych rejonów się splatały. Nasza babcia Elżbieta miała też niemieckie obywatelstwo. Na początku lat 90. otrzymałem propozycję stypendium i wyjazdu do szkoły w Berchtesgaden w Górnej Bawarii. Pomogło również podwójne polsko-niemieckie obywatelstwo. I tak zaczęła się moja, a później Jędrka, przygoda z narciarstwem przez duże „N” – wspomina Tomek.

Starszy z braci zdecydował się na szybkie dyscypliny: przede wszystkim super gigant. Zawodniczo startował przez cztery lata, do momentu poważnego wypadku. Z czasem do Tomka w szkolnych ławach w Bawarii dołączył Jędrek, z jedną, ale ważną różnicą.

– Przez pierwsze dwa lata czesne płacili za mnie rodzice. To był z ich strony bardzo duży wysiłek finansowy – dodaje Jędrek.

– Dość szybko się okazało, że brat, który na początku gorzej jeździł na nartach ode mnie, ma talent do technicznych konkurencji – podkreśla Tomek.

Jędrek trafił do kadry młodzieżowej Niemiec, pnąc się po kolejnych szczeblach sportowej kariery. Startował najpierw w Pucharach Europy, a następnie Pucharach Świata. Największym osiągnieciem był udział w mistrzostwach świata w Sankt Moritz w Szwajcarii. Wówczas 22-latek rywalizował w slalomie i slalomie gigancie. Co warte szczególnego podkreślenia – już samo powołanie do reprezentacji było nie lada wyczynem, bo w krajach alpejskich, a do takich zaliczają się Niemcy, rywalizacja jest ogromna, a w imprezach mistrzowskich może wziąć udział zaledwie czterech narciarzy z danego państwa.

Trenerska kariera

Pierwszy karierę zawodniczą zakończył Tomek, po kilku latach, w wieku 26 lat i po poważnych kontuzjach, na taki krok zdecydował się również Jędrek. Niemiecki Związek Narciarski widział w obu duży potencjał i zostali oni zaangażowani do pracy trenerskiej.

– W Niemczech istnieje świetny system szkolenia. Kiedy kończysz karierę, ze spokojem możesz się realizować w ulubionej dyscyplinie w roli trenera i, co istotne, nie musisz się martwić o finansowe bezpieczeństwo. Otrzymujesz etat w formacjach siłowych, takich jak wojsko czy policja i zajmujesz się młodzieżą. Przez 10 lat byłem zatrudniony na etacie w Bundeswehrze, z czego sześć zajmowałem się kadrą juniorów w narciarstwie alpejskim. Z kolei Jędrek był oficjalnie pracownikiem Urzędu Celnego, będą jednocześnie trenerem – wyjaśnia Tomek Stanek.

W pewnym momencie bracia zdecydowali się na powrót do Karpacza. Głównym powodem była choroba ich taty i konieczność pomocy w prowadzonym przez rodziców biznesie. Jednak zanim młodzi Stankowie – już w większej grupie – wrócili na stałe do Polski, miało miejsce ważne, a być może najważniejsze wydarzenie w życiu Jędrka…

Na ślubnym kobiercu

W 2007 roku młodszy z braci Stanków doznał kolejnego już poważnego urazu. Zerwał więzadła krzyżowe. Trafił do ośrodka rehabilitacyjnego w uzdrowisku Bad Wiessee, gdzie poznał przyszłą żonę – Helenę.

Pochodząca z Dortmundu Helena Fromm była wtedy wschodzącą nadzieją niemieckiego taekwondo. Doznała kontuzji i także leczyła się w Bad Wiessee.

– To było szczęście w nieszczęściu. Oboje dochodziliśmy do pełnej sprawności, przechodząc trudne chwile, ale poznaliśmy się i zakochaliśmy w sobie – mówi dobrą polszczyzną, uśmiechając się i trzymając na ręku najmłodszego z trójki synów, półrocznego Theo, przesympatyczna Helena. I przypomina najważniejsze wydarzenia ze swojej sportowej kariery, bo jest o czym pisać. To najbardziej utytułowana sportowo osoba w rodzinie Stanków.

Przygodę z taekwondo młoda Helena rozpoczęła w Dortmundzie w 1996 roku. W 2003 roku pojawiły się pierwsze znaczące osiągnięcia. Pochodząca z Zagłębia Ruhry dziewczyna wywalczyła złoto mistrzostw Europy i srebro mistrzostw świata juniorów. Trzy lata później stanęła na drugim stopniu podium ME seniorek w Bonn.

Helena, duma całej rodziny, medalistka olimpijska, mistrzostw świata i Europy w taekwondo

– Jak dla każdego sportowca, największym marzeniem dla mnie był udział w olimpiadzie. Przed igrzyskami w Pekinie zerwałam więzadła krzyżowe. To był cios. Udało się jednak wyleczyć kontuzję. W 2008 roku zdobyłam w mojej kategorii 67 kg złoty medal mistrzostw Europy w Rzymie. Niestety, na olimpiadzie w stolicy Chin przegrałam w drugiej rundzie i zajęłam dziewiąte miejsce – wspomina Helena. Jej determinacja i twardy charakter spowodowały, że kontynuowała karierę. Pomógł w tym jej portugalski szkoleniowiec Carlos Estevez oraz zatrudniony psycholog sportowy. Helena wystartowała w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie (w międzyczasie zdobywając dwa brązowe krążki w mistrzostwach świata) i została pierwszą Niemką, która wywalczyła medal w taekwondo dla swojego kraju.

– Stanęłam na trzecim stopniu podium podczas olimpiady. To było spełnienie sportowych marzeń – zaznacza Helena Stanek, która nadal – mimo wielu rodzinnych obowiązków – współpracuje z niemiecką federacja taekwondo, pomagając m. in. w promocji dyscypliny w mediach społecznościowych oraz uczestniczy w konsultacjach w trakcie zgrupowań kadry. A zapytana o przenosiny do Polski odpowiada: – To była wspólna decyzja naszej rodziny. Jesteśmy razem i to jest najważniejsze – dodaje.

PrzyStanek Bavaria

Powrót do Karpacza powiększonego „teamu” Stanków nastąpił ze względu na wspomniany już pogarszający się stan zdrowia Andrzeja – taty Tomka i Jędrka.

PrzyStanek Bavaria

– Podjęliśmy decyzję, żeby kontynuować dzieło taty. Był on wizjonerem, a my staramy się realizować jego pomysły. Wpierw był teren Wilczej Poręby. Stok był ściekiem. Tata uporządkował wszystko. Powstał wyciąg z prawdziwego zdarzenia. W 2003 roku wiedząc, że bez bazy noclegowej będzie trudno o rozwój, zakupiliśmy znajdujący się tuż przy górce zabytkowy budynek z 1907 roku, który dużym nakładem pracy został odremontowany. I tak powstał PrzyStanek Bavaria, którego nazwa kojarzy się oczywiście z naszym nazwiskiem i Bawarią, miejscem gdzie narciarsko dojrzewaliśmy – mówią zgodnie bracia Stanek, dodając, że w trakcie realizacji całego projektu zmarło oboje ich rodziców.

Z każdym następnym rokiem cały obiekt zyskuje nowe elementy, ale – jak podkreślają jego właściciele – najważniejsi są ludzie.

– Powstała nowoczesna wypożyczalnia, kupiliśmy armatki do naśnieżania, ale przede wszystkim cieszymy się z naszej załogi i podopiecznych, którzy osiągają już pierwsze znaczące sukcesy – wyjaśnia Jędrek Stanek.

Od 2017 roku działa Ski Vegas Stanek Race Academy, gdzie bardzo silny nacisk położony jest na sport wyczynowy. Akademia jest obecnie najlepszym klubem narciarskim na Dolnym Śląsku.

– Mamy wiedzę, doświadczenie, wiemy co zrobić, żeby przyszły wyniki na jeszcze lepszym poziomie. Uważam jednak, że brakuje jasnych zasad, jakimi powinien się kierować Polski Związek Narciarski. W sporcie – zresztą tak jak w życiu – powinny rządzić jasne reguły, a nie układy. Władze PZN powinny wziąć przykład z Polskiego Związku Tenisowego, który realizuje mnóstwo świetnych projektów. Obserwujemy to, bo sami jesteśmy fanami tenisa – dodaje Tomek.

Bracia Stanek zdecydowali o założeniu w swoim klubie również sekcji tenisowej: – Bardzo lubimy grać w tenisa. Pierwszym nauczycielem na korcie był nasz tata. Uczył nas też Paweł Szmaland. To sport, który będzie doskonałym uzupełnieniem dla nart. Mamy już wstępną lokalizacją na pierwszy kort, ale chcemy dopiąć wszystkie formalności. Zapowiada się ekscytujące połączenie w naszym klubie nart z tenisem…

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

W Halowym Turnieju Prawników w Lublinie wzięło udział 62 uczestników. Fot. Otwarty Halowy Turniej Prawników w Tenisie

Halowy Turniej Prawników w Lublinie

Dziesiąty Otwarty Halowy Turniej Prawników w Tenisie przeszedł do historii. Impreza tradycyjnie jest rozgrywana pod koniec listopada i gry toczą się o puchar dwóch dziekanów: Dziekana Rady OIRP w Lublinie i Dziekana