Rolex Paris Masters. Hubert Hurkacz klął pod nosem, rzucił rakietą, ale… wygrał

Hubert Hurkacz pokonał w hali Bercy Sebastiana Kordę i awansował do drugiej rundy tysięcznika w stolicy Francji. Fot. Rolex Paris Masters 2023/ATP Tour

Hubert Hurkacz (11. ATP) prowadził 1:0 w setach, 5:3 w drugiej partii i miał do dyspozycji serwis, a i tak o losach pojedynku z Sebastianem Kordą (24. ATP) decydował set numer trzy. Polak ostatecznie wygrał. Hubi wciąż zachowujący szanse na awans do kończącego sezon 2023 w męskim tenisie turnieju Nitto ATP Finals 2023 w Turynie (12-19 listopada), uczestniczy z w ATP 1000 Rolex Paris Masters na twardych kortach w paryskiej hali Bercy. W pierwszej rundzie Hurkacz pokonał Amerykanina czeskiego pochodzenia Sebastiana Kordę, po pełnej zwrotów sytuacji, trwającej dwie godziny i osiem minut tenisowej batalii wygrywając 6:3, 6:7 (6), 6:3 i meldując się w 1/16 finału. W tie-breaku seta drugiego Hubi nie wykorzystał piłki meczowej (ze stanu 0:5 wyszedł na 6:5), ale ostatecznie wszystko zakończyło się dla polskiego tenisisty pomyślnie.

Wygrał w Szanghaju, wygrał w Paryżu

Sebastian Korda przegrał w Hubertem Hurkaczem kilkanaście dni temu w Szanghaju. W środę Amerykanin ponownie musiał uznać wyższość Hubiego. Fot. Rolex Paris Masters 2023/ATP Tour
Sebastian Korda przegrał w Hubertem Hurkaczem kilkanaście dni temu w Szanghaju. W środę Amerykanin ponownie musiał uznać wyższość Hubiego. Fot. Rolex Paris Masters 2023/ATP Tour

Wtorkowy mecz zapowiadał się bardzo interesująco, a szanse obu, zawodników należało ocenić jako wyrównane. Wprawdzie ostatni pojedynek tych zawodników zaledwie 16 dni temu podczas imprezy ATP 1000 w Szanghaju w półfinale 6:4, 6:3 wygrał 26-letni Polak, który następnie triumfował w całej imprezie, ale podczas Australian Open 2023, w styczniu 2023 w Melbourne, lepszy był Amerykanin.

Tym razem ponownie górą był 26-letni Polak.

Istniały pewne obawy o dyspozycję Huberta Hurkacza, który jeszcze w niedzielę w przegranym finale turnieju ATP 500 w Bazylei narzekał na uraz uda. Obawy na szczęście okazały się nieuzasadnione.

Jedno przełamanie i set na koncie wrocławianina

Wtorkowe spotkanie Hubert Hurkacz rozpoczął doskonale. Po utrzymaniu serwisu w gemie otwarcia Polak w drugim gemie zdobył brek i prowadzenia już do końca seta otwarcia nie oddał. Po 32 minutach 26-letni urodzony we Wrocławiu polski tenisista ani razu nie zagrożony stratą podania wygrał bardzo pewnie 6:3.

Rozgrywka pełna zwrotów

Druga odsłona meczu byla już znacznie bardziej wyrównana, a w końcówce tej partii spotkania okazała się dramatyczna. Hubert Hurkacz w tie-breaku przegrywał 0:5, by wyjść na prowadzenie… 6:5. I miał nawet przy serwisie Sebastiana Kordy piłkę setową, ale jej nie wykorzystał, ostatecznie przegrywając seta 6:7 (6).

Polak jeszcze bardziej mógł chyba żałować tego co wydarzyło się przed tie-breakiem. Hubert Hurkacz po sześciu gemach, w których żaden z tenisistów nie miał nawet okazji na zdobycie breaka, w gemie siódmym uzyskał przełamanie na 5:3 i wydawało się, że to jest kluczowy moment pojedynku, gdyż przecież Hubert Hurkacz uzyskał przewagę breaka, a jest przecież jednym z lepiej serwujących tenisistów ATP Tour.

Polak prowadząc 5:3 serwował po zamknięcie meczu, ale akurat w tym bardzo ważnym momencie serwis, jeden z atutów polskiego tenisisty, zawiódł Huberta Hurkacza.

O losach seta decydował tie-break, który miał dziwny przebieg. Amerykanin wygrywał już 5:0 z dwoma miniprzełamaniami, by przegrać sześć kolejnych wymian, w tym dwie przy własnym serwisie, a to oznaczało piłkę setową dla Huberta Hurkacza! Przy meczbolu akcję własnym podaniem rozpoczynał Sebastian Korda broniąc piłkę meczową, po czym kolejną wymianą przy własnym serwisie zdobył setbola i on swoją szansę wykorzystał. Broniąc piłkę setową Hubert Hurkacz przegrał akcję przy własnym podaniu co sprawiło, że to Sebastian Korda, po 61 minutach zwyciężył w drugiej partii wtorkowego meczu 7:6 (6). Polak po cichu klął pod nosem, rzucił rakietą, ale o awansie i tak decydował dopiero set trzeci.

Obandażowany nadgarstek Kordy

Amerykaninowi nie przeszkodził nawet fakt, że już po piątym gemie seta skorzystał z pomocy medycznej i kontynuował grę z obandażowanym nadgarstkiem.

Rozstrzygający set był bardzo podobny do seta otwarcia. Tym razem przez siedem gemów żaden z tenisistów nie miał choćby jednej okazji na przełamanie serwisu rywala. kluczowy break uzyskał w gemie dziewiątym podopieczny trenera Craiga Boyntona i tym razem przewagi nie roztrwonił. Serwując po zamknięcie meczu Hubert Hurkacz od wyniku 30:30 wygrał dwie akcje z rzędu i awans stał się jego udziałem. Polak wykorzystał tym razem pierwszą, a w sumie drugą w spotkaniu piłkę meczową, zapewniając sobie cenną wygraną!

O tym, jak wyrównany był wtorkowy pojedynek, świadczą statystyki. Hubert Hurkacz zaserwował 15 asów, popełniając cztery podwójne błędy serwisowe. Sebastian Korda miał na koncie 11 asów, ale popełnił tylko jeden podwójny błąd serwisowy.

Polak raz stracił podanie, gdy Amerykanin wykorzystał jedynego break-pointa, sam zaś wykorzystal trzy z sześciu wypracowanych okazji na przełamanie serwisu rywala. To było kluczowe dla losów meczu.

Hubert Hurkacz zagrał 36 winnerów popełniając 14 niewymuszonych błędów, Sebastian Korda miał 30 uderzeń kończących i tylko sześć niewymuszonych błędów.

Spośród 193 rozegranych akcji Hubert Hurkacz wygrał 101 (52 procent), natomiast Sebastian Korda 92 – (48 procent).

Przeciwnikiem Huberta Hurkacza, który już wyrównał swój wynik z hali Bercy z poprzedniego sezonu, będzie Hiszpan Roberto Bautista Agut. Spotkanie Polaka z Hiszpanem zaplanowano na środę 1 listopada. Będzie to piąte starcie obu tenisistów. Prowadzi 3:1 Bautista Agut, ale ostatni mecz, który rozegrali w lutym 2023 roku, wygrał Hubi.

Krzysztof Maciejewski

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

China Open 2024. Koniec turnieju dla Magdy Linette

Nie ma już Polek w rozgrywanym na twardych kortach w Pekinie, prestiżowym turnieju WTA 1000 China Open 2024. Po tym, jak we wtorek z imprezą pożegnała się Magdalena Fręch (31. WTA), w środę również

– Jeżeli w moim miasteczku byłeś dobrym narciarzem, to byłbyś dobry w każdym miejscu na świecie. Z tenisem było inaczej. Miano dobrego tenisisty w mojej miejscowości nic nie znaczyło, na świecie wciąż byłbym nikim – mówił w wywiadzie dla magazynu GQ Jannik Sinner. Fot. www.depositphotos.com

Jannik Sinner. Poznajcie najmniej włoskiego sportowca Italii

Z miejscowości Innichen, w której urodził się Jannik Sinner, do austriackiej granicy jest niespełna siedem kilometrów. Z restauracji, w której pracowali jego rodzice, gotując i obsługując narciarzy – jeszcze bliżej. Nic dziwnego, że chudy,