Porsche Tennis Grand Prix w Stuttgarcie. Magdalena Fręch „wyszarpała” zwycięstwo z Sarą Errani po… 192 minutach

Magdalena Fręch po niesamowitym, pełnym zwrotów sytuacji na korcie meczu, pokonała Włoszkę Sarę Errani. Fot. Porsche Tennis Grand Prix

Magdalena Fręch (28. WTA) po niesamowitym, pełnym zwrotów sytuacji na korcie pojedynku, pokonała Włoszkę Sarę Errani 7:5, 4:6, 7:6 (5), meldując się w środowe popołudnie 16 kwietnia 2025 w 1/8 finału gry pojedynczej prestiżowego turnieju WTA 500 Parsche Tennis Grand Prix 2025, rozgrywanego na ziemnych kortach w hali w Stuttgarcie. Fascynujący mecz trwał aż trzy godziny i 12 minut, a zwycięsko mogła wyjść z tej tenisowej batalii każda z zawodniczek. W czwartkowym (17 kwietnia 2025) meczu o awans do ćwierćfinału przeciwniczką Magdaleny Fręch będzie turniejowa i rankingowa „trójka”, Amerykanka Jessica Pegula, która dopiero tym pojedynkiem rozpocznie udział w imprezie.

Tenisowy maraton na korcie centralnym

Magdalena Fręch zagra w drugiej rundzie turnieju w Stuttgarcie. Fot. Porsche Tennis Grand Prix/WTA Tour
Magdalena Fręch zagra w drugiej rundzie turnieju w Stuttgarcie. Fot. Porsche Tennis Grand Prix/WTA Tour

Magdalena Fręch była zdecydowaną faworytką środowego meczu, bo choć Sara Errani to tenisistka bardzo utytułowana, to jednak najlepsze lata kariery, jeśli chodzi o grę pojedynczą, ma już za sobą (była kiedyś piątą rakietą kobiecego tenisa na świecie, w sezonie 2012 dotarła do finału wielkoszlemowego Roland Garros). Nie mamy tu na myśli gry podwójnej, gdyż w tej tenisowej konkurencji Włoszka to między innymi zdobywczyni Złotego Wielkiego Szlema (wygrany każdy z turniejów wielkoszlemowych oraz zdobyty złoty medal olimpijski, po który Sara Errani sięgnęła w parze z Jasmine Paolini podczas Igrzysk Olimpijskich Paryż 2014).

Początek środowego meczu wskazywał, że urodzona w Łodzi Magdalena Fręch bez problemów poradzi sobie ze słynną Włoszką w singlu, klasyfikowaną obecnie na odległej 152 pozycji w rankingu WTA.

Polka, podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego, w secie otwarcia już drugim gemie przełamała serwis przeciwniczki, a gdyby wykorzystała break-point w gemie czwartym, mogła prowadzić 4:0 z przewagą dwóch przełamań serwisu rywalki na koncie. Tej szansy Polka wprawdzie nie wykorzystała, wygrywała jednak w późniejszej fazie seta 4:1 oraz 5:2 i po siedmiu rozegranych gemach potrzebowała już tylko jednego wygranego gema do zwycięstwa w pierwszej odsłonie meczu.

Rutynowana Sara Errani z minuty na minutę radziła sobie jednak na ziemnym korcie w hali w Stuttgarcie coraz lepiej i dla Magdaleny Fręch zaczęły się problemy.

Włoszka najpierw utrzymała podanie na 3:5 po czym zdobyła break na 4:5, wykorzystując drugi z wypracowanych trzech z rzędu break-pointów, po  czym wygrała własny gem serwisowy na sucho i w secie otwarcia mieliśmy remis 5:5. Wydawało się, że teraz bliżej wygrania seta jest będąca na fali  Włoszka, końcówka seta należała jednak do Magdaleny Fręch. Polka w gemie 11 utrzymała serwis, nie przegrywając ani jednej wymiany, po czym przy prowadzeniu 6:5 w najdłuższym gemie pierwszej odsłony pojedynku wywalczyła kluczowy break na wagę zwycięstwa w trwającym godzinę i trzy minuty pierwszym secie 7:5. Sara Errani wprawdzie do końca walczyła, przed przegraniem seta otwarcia obroniła dwie piłki setowe, ale nawet przewagi na wygranie gema nie wypracowała (prowadziła w 12 gemie tylko 15:0), zaś przy trzecim setbolu nie dała rady, nie było więc nawet rozstrzygającego o wyniku seta otwarcia tie-breaka.

Magdalena Fręch znalazła się na dobrej drodze do 1/8 finału Porsche Tennis grand Prix 2025, ale 37-letnia Sara Errani nie zamierzała rezygnować i w drugiej partii meczu od początku dominowała na korcie. Włoszka już w gemie rozpoczynającym drugi set zdobyła break, swoją przewagę powiększyła jeszcze breakiem na 4:1, a prowadząc 5:1 była już tylko o jeden wygrany gem od wyrównania w meczu na 1:1 w setach i doprowadzenia do rozstrzygającego seta trzeciego.

Młodsza od Sary Errani o około 10,5 roku Magdalena Fręch dopiero od tego momentu rzuciła się do odrabiania  strat. Polka najpierw broniąc się przed przegraniem drugiej odsłony meczu pewnie utrzymała podanie, następnie broniąc wcześniej piłkę setowa zdobyła break na 3:5, po czym wygrała własny gemie serwisowy po obronie dwóch piłek setowych i przegrywała w secie drugim już tylko 4:4. Za moment Polka wygrała jeszcze pierwszą wymianę przy serwisie Włoszki, ale następne cztery akcje rozstrzygnęła jednak na swoją korzyść Sara Errani, która zwyciężyła ostatecznie w secie drugim 6:4, więc do wyłonienia triumfatorki meczu niezbędny był set trzeci.

Sara Errani wygrywa drugiego seta.

Emocjonujący tie-break trzeciego seta

Rozstrzygająca odsłona meczu była bardzo emocjonująca, a szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Dość długo wydawało się, że góra będzie rutynowana tenisistka włoska, która zdobyła break na 2:1 i przez jakiś czas utrzymywała przewagę przełamania serwisu Polki, prowadząc jeszcze 4:2. Magdalena Fręch miała wprawdzie swoje okazje, lecz w gemach czwartym i szóstym zmarnowała po dwa break-pointy.

Bardzo już niebezpiecznie dla podopiecznej trenera Andrzeja Kobierskiego zrobiło się w gemie siódmym rozstrzygającego seta, bowiem przy podaniu zawodniczki LOTTO PZT Team i Górnika Bytom Dera Errani prowadziła 30:0 i gdyby wówczas zdobyła break na 5:2, położenie Polki byłoby już niemal beznadziejne.

To mógł być przełomowy moment meczu, gdyż Magdalena Fręch wybrnęła z opresji, po czym zdobyła bardzo istotny break, doprowadzając w secie trzecim do remisu 4:4, a za parę minut to ona wygrywała w rozstrzygającym secie 5:4. Teraz w trudnej sytuacji znalazła się Włoszka, lecz nie tylko wytrzymała nerwowo serwując, by uniknąć porażki w meczu, ale po kolejnym gemie, w którym po wykorzystaniu czwartego break-pointa (trzy pierwsze od 0:40 Magdalena Fręch obroniła) zdobyła break na 6:5 – to ona była bliżej zwycięstwa i awansu, zwłaszcza, że miała do dyspozycji serwis. Włoszka miała wszystko w swoich rękach, by zameldować się w drugiej rundzie Porsche Tennis Grand Prix 2025, lecz w tym kluczowym momencie przy własnym podaniu nie wygrała żadnej akcji, a o zwycięstwie w meczu i awansie do 1/8 finału gry pojedynczej turnieju w Stuttgarcie decydował tie-break rozstrzygającego trzeciego seta meczu Magdaleny Fręch z Sarą Errani.

Rozstrzygająca rozgrywka tie-breakowa, tak jak cały mecz, była niesamowita i zmienna. Pierwsza mini-przełamanie na 3:2 zdobyła Sara Errani, która następnie po zdobyciu dwóch punktów przy własnym serwisie wygrywała w tie-breaku 5:2 i tylko dwóch punktów potrzebowała do zwycięstwa.

Znana z nieustępliwości i walki do końca Magdalena Fręch w tym trudnym momencie jednak nie zrezygnowała, pokazała klasę i została za to nagrodzona. Polka najpierw, wygrywając dwie akcje rozpoczynane własnym podaniem, zmniejszyła straty do jednego punktu (4:5), ale co jeszcze ważniejsze wygrała również dwie następne wymiany przy serwisie Włoszki, które mogły dać zwycięstwo i awans Sarze Errani, sama wyszła na prowadzenie 6:5 i za chwilę własnym serwisem zwycięsko zakończyła środową batalię, wygrywając tie-break 7:5, cały decydujący trzeci set środowego meczu 7:6 (5) i pokonując Sarę Errani 7:5, 4:6, 7:6 (5) awansowała do 1/8 finału gry pojedynczej Porsche Tennis Grand Prix 2025 w Stuttgarcie.

Wygrana Mirry Andriejewej

Magdalena Fręch w 1/16 finału miała się zmierzyć ze Słowaczką Rebeccą Sramkova (37. WTA), ale Słowaczka z powodu kontuzji odniesionej podczas spotkania Słowacja – USA w Billie Jean King Cup 2025, choć była w turniejowej drabince, wycofała się z prestiżowej imprezy w Stuttgarcie i zastąpiła ją lucky loser – Sara Errani.

Dodajmy, że jeszcze przed meczem Magdaleny Fręch z Sarą Errani w 1/8 finału gry pojedynczej Porsche Tennis Grand Prix 2025 zameldowała się rozstawiona z numerem szóstym, 17-letnia rosyjska tenisistka Mirra Andriejewa (7. WTA), eliminując klasyfikowaną w światowym rankingu tenisistek na 97. pozycji swoją starszą siostrę Erikę. Mirra Andriejewa zwyciężyła po kreczu starszej siostry na początku drugiego seta, prowadząc w tym momencie w secie drugim 1:0, po wygraniu pierwszej partii 6:2.

Mirra Andriejewa wyeliminowała klasyfikowaną w światowym rankingu tenisistek na 97. pozycji swoją starszą siostrę Erikę. Fot. Porsche Tennis Grand Prix
Mirra Andriejewa wyeliminowała klasyfikowaną w światowym rankingu tenisistek na 97. pozycji swoją starszą siostrę Erikę. Fot. Porsche Tennis Grand Prix

Tylko jeden mecz pary Isabelle Haverlag/Alicja Rosolska

Tymczasem nie ma już Polek w innym rozgrywanym od 14 kwietnia turnieju głównego cyklu WTA|Tour, mianowicie  WTA 250 Open Capfinances Rouen Métropole na ziemnej nawierzchni w hali we francuskim Rouen. Po tym jak we wtorek wieczorem z rywalizacji w grze podwójnej w pierwszej rundzie odpadła japońsko-polska para Makato Ninomiya/Katarzyna Piter, w środę 16 kwietnia 2025, taki sam los spotkał  holendersko-polski duet Isabelle Haverlag/ Alicja Rosolska. Para Isabelle Haverlag/Alicja Rosolska w swoim pierwszym meczu w Rouen zmierzyła się z  parą gruzińsko-belgijską Oksana Kałasznikowa/ Lara Salden i nie wykorzystując od seta drugiego swoich szans pożegnała się z turniejem przegrywając w trzech setach 6:3, 5:7, 5-10. A wcale tak być nie musiało.

Środowy mecz z udziałem duetu Isabelle Haverlag/Alicja Rosolska od początku był interesujący, a na korcie wiele się działo. Holenderka i Polka zaczęły zmagania nie najlepiej po stracie podania w gemie drugim przegrywając w secie otwarcia 0:2, ale zupełnie się tym nie przejęły natychmiast odpowiadając re-breakiem, a po tym, jak utrzymały podanie w gemie czwartym, mieliśmy już w pierwszej partii meczu remis 3:3.

Z zachowaniem reguły własnego serwisu Oksana Kałasznikowa i Lara Salden prowadziły jeszcze w pierwszej partii meczu 3:2, ale od tego momentu cztery gemy z rzędu w tym na 4:3 oraz 6:3 przy serwisie rywalek, zapisały na swoim koncie Isabelle Haverlag i Alicja Rosolska, po 28 minutach wygrywając set otwarcia 6:3.

W drugiej odsłonie meczu para holendersko-polska trzykrotnie błyskawicznie odrabiała stratę serwisu (z 0:1 na 1:1, z 2:3 na 3:3 oraz z 4:5 na 5:5 po wcześniejszej obronie piłki setowej), ale przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę Isabelle Haverlag i Alicja Rosolska nie zdołały. W gemie 11. drugiego seta Holenderka i Polka raz jeszcze nie utrzymały podania i teraz przeciwniczki szansy wygrania drugiej partii meczu już nie zmarnowały, zamykając drugi set wygranym na sucho własnym gemem serwisowym i zwyciężając w  trwającej 49 minut drugiej odsłonie meczu 7;5.

Ponieważ po dwóch partiach rywalizacji mieliśmy w meczu remis 1:1 w setach, o zwycięstwie i awansie do ćwierćfinału gry podwójnej imprezy  WTA 250 Open Capfinances Rouen Métropole zadecydował set trzeci, rozgrywany w formule super tie-breaka do 10 zdobytych punktów, a w razie potrzeby, od remisu 9:9, do dwóch punktów przewagi jednej z par.

Rozstrzygającą rozgrywkę duet holendersko-polski rozpoczął obiecująco po mini-breaku obejmując prowadzenie 2:1,jak się jednak miało okazać – było to ostatnie prowadzenie pary Isabelle Haverlag/Alicja Rosolska.

Kluczowe dla losów trzeciego seta i tym samym całego meczu było chyba mini-przełamanie serwisu pary holendersko-polskiej, po którym Gruzinka i Belgijka po raz pierwszy „odskoczyły” na dwa punkty (3:5), gdyż wypracowanej przewagi już nie roztrwoniły. Holenderka i Polka miały jeszcze szanse na odwrócenie przebiegu rywalizacji, ale przy prowadzeniu rywalek 7:5 straciły punkt przy własnym serwisie. Para Oksana Kałasznikowa/Lara Salden podwyższyła wówczas wynik na 8:5 na swoja korzyść i już za parę minut po zdobyciu dwóch punktów przy własnym podaniu zakończyła decydujący set zwycięstwem 10-5 i po pokonaniu duetu Isabelle Haverlag/Alicja Rosolska 3:6, 7;5, 10-5,  zameldowała się w ćwierćfinale debla w Rouen. Mecz trwał godzinę i 29 minut.

Isabelle Haverlag i Alicja Rosolska mają czego żałować, gdyż zwycięstwo w środowym meczu było jak najbardziej w ich zasięgu.

Krzysztof Maciejewski

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości