Przy nazwisku Magdaleny Fręch (KS Górnik Bytom) w 2024 roku pojawił się upragniony singlowy tytuł i to od razu wywalczony w turnieju rangi WTA 500. O tym jak ważny był sukces w Guadalajarze dla zawodniczki LOTTO PZT Team, ale też o tym jak udało jej się znaleźć spokój, osiągnąć satysfakcję oraz zacząć w pełni cieszyć życiem i grą w tenisa szczerze opowiedziała w rozmowie z „TENIS MAGAZYN”, zanim poleciała do Australii. Właśnie tam rozpocznie nowy sezon od pojedynku z Holenderką Suzan Lamens w drugiej rundzie turnieju WTA 500 w Brisbane.
Jak wyglądałoby podsumowanie 2024 roku przez Magdalenę Fręch: zaskoczenie, tak miało być czy jest więcej niż oczekiwałam?
– Na pewno nie jest to zaskoczenie, jest to cel osiągnięty z pewną „górką”, więc zawsze to cieszy. Zakładaliśmy, że będę w TOP 50, a jestem w TOP 25, więc na pewno jest to fajnie zrealizowany plan. Ale nie powiedziałabym, że to jest zaskoczenie, bo na to składa się wiele różnych rzeczy. To nie jest tak, że nagle się pojawiłam, bo gram już bardzo długo i utrzymuję się w TOP 100 od kilku lat, więc naturalnym krokiem jest to, że chciałam być coraz wyżej. Myślę, że najważniejsze to, jak zmieniła się moja gra, a nie sam efekt rankingowy.
![](https://tenismagazyn.pl/wp-content/uploads/2024/12/TMzima_wyw_Frech2.jpg)
Trudno nie spytać co się zmieniło w Pani nastawieniu do tenisa i samej grze, bo chyba to wszystko idealnie „kliknęło”?
- Zdecydowanie, zmieniło się dużo, zwłaszcza jeśli chodzi o pewność siebie. Chodzi o to, że to są moje decyzje, ja to robię. Jak napisałam niedawno w poście: byłam kiedyś małą dziewczynką z wielkimi marzeniami i to była moja historia, którą teraz mogę realizować. Wspomniałam, że tylko ja i moi najbliżsi możemy oceniać, jak gram, czy krytykować moją grę. Krytyka oczywiście jest potrzebna, ale taka konstruktywna. A nie krytyka, gdy nie ma się pojęcia o czymś, bo wtedy nie warto się wypowiadać. Moje najbliższe osoby absolutnie tego nie robią, a to ważne, bo to był duży krok dla mnie, żeby się odciąć od tego wszystkiego. Na początku roku byłam naprawdę wypalona. Czułam się, jakby rok wyglądał dokładnie tak samo, jak poprzedni i trudno się było zmotywować. Ale potem zaczęliśmy inaczej podchodzić do treningów i po prostu zaczęło być coraz lepiej.
![](https://tenismagazyn.pl/wp-content/uploads/2024/12/TMzima_wyw_Frech0.jpg)
Nie unikniemy chyba najbardziej banalnego pytania o najbliższe cele, więc może padnie właśnie teraz?
- No tak (śmiech). Cele trzeba mieć, ale te moje są bardziej małymi krokami. Teraz szukam satysfakcji, choć w sumie chyba ją znalazłam. Myślę, że z czasem doceniam te małe osiągnięcia, bo sport ciągle ciągnie cię do góry. Zresztą w każdej dziedzinie życia tak jest, że jak masz coś, to chcesz czegoś więcej. To kwestia stawiania sobie kolejnych celów. Ale teraz, po zakończeniu sezonu, staram się odpocząć i odciąć od tego. Choć wiadomo, że w sporcie nie ma czasu na odpoczynek, bo zaraz są kolejne turnieje i przygotowania do nich.
(...)
Chcecie się dowiedzieć czemu w kobiecym tenisie piłka „chodzi szybciej” niż w męskim, albo chcecie poznać receptę jak skutecznie się odciąć od natłoku informacji i komentarzy w sieci? Receptę na to zdradziła nam Magdalena Fręch w wywiadzie. W całości przeczytacie go w najnowszym wydaniu „TENIS MAGAZYNU” (Nr 45. Zima 2024-2025), który właśnie trafił do sprzedaży w salonach prasowych, a w cyfrowej wersji znajdziecie na www.tenismagazyn.pl
Polecamy aż 35 stron poświęconych w całości sukcesom polskich tenisistek i tenisistów, dzięki którym jesteśmy świadkami wyjątkowego czasu w polskim tenisie. NA koniec 2024 roku mamy trzy Polki w TOP 40 singlowego rankingu WTA, również trzy w TOP 100 w deblu. U panów w pierwszej setce jest tylko Hubert Hurkacz, ale być może za chwilę dołączą do niego zawodnicy LOTTO PZT Team Kamil Majchrzak i Maks Kaśnikowski. A właśnie, w czołówce najlepszych deblistów świata jest również sklasyfikowanych trzech reprezentantów Polski!
![](https://tenismagazyn.pl/wp-content/uploads/2024/12/TMzimaWEWNokladka.jpg)