Bez udziału publiczności, ale w bojowych nastrojach i mocnym składzie przystąpią Polacy do meczu Pucharu Davisa z Salwadorem. Kapitan Mariusz Fyrstenberg powołał pięciu zawodników LOTOS PZT Team: Kamil Majchrzak, Kacper Żuk, Wojciech Marek, Szymon Walków i Jan Zieliński. Spotkanie Grupy Światowej II odbędzie się w dniach 5-6 marca w Kalisza Arenie.
Tekst: Tomasz Dobiecki
– Zanim przejdziemy do składów, to ze strony drużyny dziękuję władzom Kalisza za organizację wydarzenia. Wiemy, jakie to są realia, a także fakt, że wiele takich meczów zostało rok temu odwołanych. Teraz sytuacja jest skomplikowana, więc ukłony dla miasta i Polskiego Związku Tenisowego, że będziemy mogli zagrać. Tym bardziej, że mamy bardzo mocną drużynę, wszyscy zawodnicy są z Lotos PZT Team. Do składu, ze względów treningowych, dołączy Piotr Matuszewski, miejscowy zawodnik. Z Salwadorem mecz nie będzie łatwy, Marcelo Aravelo to świetny zawodnik deblowy, może nam sprawić kłopoty. Cieszę się, bo lubię wyzwania, to też gwarant tego, że mecze będą na wysokim poziomie – powiedział Mariusz Fyrstenberg na konferencji prasowej w Kaliszu.
Warto dodać, że Aravelo to czołowy deblista świata, który w ubiegłym i tym roku dotarł do ćwierćfinału gry podwójnej wielkoszlemowego Australian Open.
– We wtorek zostały ogłoszone oficjalne składy na mecze, ale zawsze możliwe są jeszcze zmiany, ponieważ obostrzenia ITF są bardzo ostre, dlatego będziemy mieli robione testy w niedzielę i w środę. Popieram to, dlatego jesteśmy przygotowani też na różne scenariusze i mamy zawodników numer sześć i siedem, jeśli zajdzie taka konieczność. Na pewno w żadnym nie ma Jerzego Janowicza, bo Jurek wciąż leczy kontuzję pleców. We wtorek miałem z nim kontakt i wiem, że powoli zaczyna się ruszać. Sam powiedział, że jest na dobrej drodze do powrotu. To kultowy zawodnik, nie tylko w naszej kadrze, ale i na świecie. Mieć go w zespole, to ciekawa sprawa. Wspierał nas, był od początku do końca, pomagał młodym zawodnikom. Znamy go i to wartość dodana do kadry narodowej – dodał kapitan biało-czerwonych.
Polacy po raz drugi zagrają w Kalisz Arenie. Przed rokiem w marcu pokonali w niej ekipę Hongkongu 4:0, a wówczas debiuty reprezentacyjne odnotowali Żuk, Walków, Zieliński i junior Maks Kaśnikowski, a obok nich wystąpił w drużynie jako najbardziej doświadczony właśnie Janowicz
– Bardzo się cieszę, że druga impreza tej rangi odbędzie się właśnie w naszym mieście. Stare chińskie przysłowie, że do trzech razy sztuka, tutaj się sprawdzi i w normalnych warunkach będziemy mogli przeprowadzić imprezę, którą mieszkańcy będą mogli obejrzeć na żywo. Mam nadzieję, że współpraca na to się przełoży. Dziękuję za to, że możemy współpracować z Polskim Związkiem Tenisowym, to duża przyjemność. Tenis wchodzi na coraz większy poziom, dlatego nasi lokalni przedsiębiorcy włączyli się w organizację imprezy. Tak, jak to bywa przy dobrych współpracach, mam nadzieję, że wszyscy na tym zyskamy. Zapraszamy wszystkich przed telewizory. Może na trybuny uda się w kolejnej edycji. Myślimy o organizacji wielu imprez w takim towarzystwie i na takim poziomie. Na razie jednak dyskutujemy tylko o tym, co przed nami – powiedział Krystian Kinastowski prezydent Kalisza.
– Dziękuję, że mogłem się z państwem połączyć. To dla nas wielka sprawa, ale muszę wrócić do historii. Puchar Davisa ma ponad 100-letnią tradycję i wydaje mi się, że jest czymś wyjątkowym dla każdego tenisisty. Jak każda drużyna ma swoje legendy, ważna jest historia, bo mamy stulecie Polskiego Związku Tenisowego. Rok 2021 to podwójna radość, obchody 100-lecia PZT i Puchar Davisa w Kaliszu. Cieszę się, że miasto dopisuje piękną historię do tego wydarzenia. Cieszę się, że Państwo nam zaufali, to świadczy o tym, że jesteśmy miastem, które jest dobrym gospodarzem – dodał Grzegorz Kulawinek wiceprezydent Kalisza.
W Grupie Światowej II rozegrane zostanie w marcu 12 meczów. Ośmiu najwyżej notowanych zwycięzców w rankingu reprezentacji narodowych ITF wywalczy automatyczny awans do przyszłorocznych spotkań play off o miejsca w Grupie Światowej I. Natomiast cztery najniżej notowane zespoły zostaną rozlosowane w dwie pary do spotkań „knock-out”. W tym przypadku dopiero wygrana w listopadzie oznaczać będzie promocję, a porażka ponowną grę w play off o Grupę Światową II w 2022 roku.
– Nie byłoby tego meczu po raz drugi w Kaliszu, gdyby nie prezydenci. To dzięki wspaniałej działalności panów zdecydowaliśmy się na Kalisz i nie jesteśmy zawiedzeni. Ich wkład jest olbrzymi. W tamtym roku, mimo tragicznie trudnej sytuacji, podjęliśmy słuszne decyzje, które zostały skopiowane na całym świecie. Jako pierwszych nas dotknęła gra bez publiczności. Udało się, wygraliśmy 4:0. Teraz nie pozostaje nam nic innego, jak skopiować ten wyczyn. „Było 4:0, ma być 4:0 i będzie 4:0″. Zwycięskich miejsc się nie zmienia, jeśli nam się uda, to do Kalisza będziemy zawsze wracać, bo to miasto tenisa, a otrzymało ten tytuł zasłużenie. Dziękuję marce Pretender, partnerowi głównemu tego meczu. Gdyby nie ona, to organizacja spotkania byłaby dużym wyzwaniem. W mieście możemy liczyć na wspaniałych partnerów – powiedział Mirosław Skrzypczyński, prezes Polskiego Związku Tenisowego.
– Całe życie byłem optymistą i staram się nim zarażać w PZT. Takimi optymistami są też nasi partnerzy, np. sponsor strategiczny Grupa LOTOS. Dzięki niemu PZT wyruszył w piękną podróż szybkim Pendolino. Bez Grupy LOTOS byłoby to niemożliwe. Jesteśmy na zwycięskim szlaku i mam nadzieję, że on będzie trwał bez końca. Wierzę, że pandemia w niczym nie zagrozi, dojdziemy do celu, a także wszystkie zaplanowane rozgrywki. Trzeba w to wierzyć, że zwycięstwo nad tak niewidzialnym przeciwnikiem jak Salwador będzie sukcesem nas wszystkich. Mam nadzieję, że rozgrywki będą niezagrożone. Generalnie najważniejsze imprezy dochodzą do skutku, wiec jestem przekonany, że to nie będzie trwało zbyt długo – dodał Skrzypczyński.
Grupa LOTOS SA od dwóch lat jest sponsorem strategicznym PZT – finansuje m.in. LOTOS PZT Team oraz cykl turniejów LOTOS PZT Polish Tour.
– Jako Grupa LOTOS wspieramy tenis już od dwóch lat. Chcemy nadal upowszechniać tę dyscyplinę. Widzimy, że filarem reprezentacji narodowej są zawodnicy z LOTOS PZT Team. To powód do radości i dowód, że ten program jest potrzebną inicjatywą, dzięki której kreujemy przyszłość polskiego tenisa. Wsparcie jest szczególnie istotne w dobie pandemii, która wystawiła całą sportową społeczność na niełatwą próbę. Trzymamy kciuki za dobry start naszych rodaków w spotkaniach rozgrywanych w ramach turnieju Davis Cup – powiedział Adam Kasprzyk, rzecznik prasowy i dyrektor ds. komunikacji Grupy LOTOS SA.