Leszek Burlaga to postawny mężczyzna, który całe zawodowe życie spędził w mundurze. Czas emerytury, na której jest od kilku lat nie spędza w fotelu, wręcz przeciwnie, bo ma w sobie sportowego ducha. Nie tylko gra z sukcesami w tenisa, ale jest też trenerem bramkarzy w sekcji piłkarskiej Lotnika Poznań. Jego wielkim hobby jest wędkarstwo.
– Leszek Burlaga? Oczywiście, że znam, to stały uczestnik turniejów Gentelmen’s Cup – na twarzy Pawła Szmalanda, tenera i koordynatora imprez na Kortowie momentalnie pojawia się uśmiech. – Leszek to pozytywna osobowość. Jest serdeczny, koleżeński. Uścisk dłoni ma solidny, tak jak jego gra na korcie. To dobry, tenisowy taktyk, który potrafi agresywnie uderzać piłkę.
To jak dobrym zawodnikiem jest L. Burlaga potwierdza także kolega z kortu Michał Nowacki: – Jest on bardzo dobrym tenisistą. Świadczy o tym fakt, że w sezonie 2018/2019 wygrał rozgrywki deblowe Gentelmen’s Cup. Co więcej to człowiek honoru. Bardzo lubiany w towarzystwie, ale jak potrzeba to potrafi pokazać charakter. Poza tym jest skromny i rzetelny.
Sport od najmłodszych lat
Leszek Burlaga pochodzi z Konina. Uczęszczał do Szkoły Podstawowej nr 4, gdzie z sukcesami zaczął uprawiać piłkę ręczną. Z kolei z szkole średniej (Zespół Szkół Górniczych) odkryto w nim – choć trochę przez przypadek – talent bramkarski.
– Trafiłem do Zagłębia Konin, którego barw broniłem do ukończenia wieku juniora. To był mocny klub, z którym wywalczyłem w 1978 roku brązowy medal mistrzostw Polski juniorów – wspomina pan Leszek. I dodaje, że na ma koncie również tytuł wicemistrza kraju szkół ponadpodstawowych.
W okresie piłkarskiej kariery nasz bohater był powoływany na zgrupowania kadry w swoich kategoriach wiekowych. Miał okazję rywalizować, bądź wspólnie trenować z wielkimi postaciami polskiego futbolu: Józefem Wandzikiem, Jackiem Kazimierskim, czy Andrzejem Woźniakiem.
Po ukończeniu szkoły średniej Leszek Burlaga zdecydował, że zostanie żołnierzem zawodowym. Trafił do Centralnego Ośrodka Szkolenia Wojsk Łączności w Legnicy. – Choć moja kariera mogła się potoczyć inaczej. Po latach dowiedziałem się, że z Zagłębia chciały mnie pozyskać liczące się kluby w Polsce. Było już jednak za późno… – zaznacza nasz rozmówca.
Po ukończeniu szkoły już w oficerskim mundurze L. Burlaga pracował w kilku jednostkach. Ostatecznie trafił do Krzesin, gdzie doczekał momentu zakończenia służby wojskowej.
Złota era Fibaka
W okresie szkolnym w sportowym rozkładzie Leszka Burlagi dominowały wspomniane już dyscypliny: wpierw szczypiorniak, a następnie futbol. Ale były wtedy także akcenty tenisowe.
– Drugą połowę lat 70. nazwałbym „złotą erą Fibaka”. Tenis stał się niezwykle popularny. Mnie też spodobał się biały sport. Do dziś pamiętam jak dostałem drewnianą rakietę „Młodzik”. Nawet zapamiętałem cenę – 140 zł – opowiada śmiejąc się nasz rozmówca. I dodaje, że o korty w tamtych czasach było bardzo trudno, dlatego grano na boiskach szkolnych, malowano linie boczne, a za siatkę często służył sznurek.
W kolejnych latach Leszek Burlaga o tenisie nie zapominał, ale regularnie do gry wrócił w połowie lat 80. kiedy był już po ślubie, a jego miejscem pracy stały się Krzesiny.
– Tenis wciągnął mnie na dobre. Jedno podkreślę. Zawsze byłem amatorem, samoukiem. Nie miałem trenera, ale trochę sukcesów jest na moim koncie. Wygrywałem mistrzostwa jednostki, byłem powoływany do reprezentacji Korpusu, biorąc trzykrotnie udział w Mistrzostwach Polski Wojskowych. Rywalizowałem w cyklu ogólnopolskich imprez dla oficerów, w których wraz z kolegami stawaliśmy na podium – wylicza pan Leszek i jednocześnie podkreśla, że niezwykle wysoko ceni sobie wygraną w cyklu Gentelmen’s Cup w sezonie 2018/2019. To wymagające zawody dla deblistów. W regulaminie jest zapis, że do 15 najlepszych graczy z rankingu dolosowuje się partnerów. Często los bywa przewrotny.
– Cieszę się, że triumfowałem w tych rozgrywkach. Wspomnę tylko, że w pierwszym turnieju ósmej edycji wygrałem grupę z Zenkiem Laskowikiem. Zwyciężyłem też w pięciu ostatnich turniejach poprzedniego sezonu i Mastersie, gdzie grałem wspólnie z Januszem Karbownikiem – zaznacza L. Burlaga.
Zapytany o tenisowe atuty jednym tchem wymienia: forhend, grę przy siatce i czytanie gry deblowej. Jak sam mówi rozwiązań taktycznych uczy się obserwując w telewizji mecze kobiet.
Wiele ciepłych słów pada też na temat rodziny. – Żona Alicja jest osobą tolerancyjną, akceptującą moje pasje. Jedyne na co narzeka to fakt, że musi odkurzać moje puchary. Z kolei syn Marcin również złapał sportowego bakcyla i jest bramkarzem w Lotniku Poznań, a ja jestem jego trenerem. Na razie liderujemy w klasie B i będziemy walczyć o awans – kończy Leszek Burlaga.