Włoch Jannik Sinner, wicelider rankingu ATP, tak jak w poprzedniej edycji imprezy, został triumfatorem rozegranego na twardym korcie w hali w Rijadzie turnieju tenisowego Six Kings Slam 2025, pokonując w finale 6:2, 6:4 Hiszpana Carlosa Alcaraza, lidera światowego rankingu tenisistów. Nagroda finansowa dla Jannika Sinnera wyniosła 6 milionów dolarów. Jannik Sinner w stolicy Arabii Saudyjskiej zwyciężył w najlepiej opłacanej imprezie tenisowej na świecie po raz drugi z rzędu.
Finał z udziałem dwóch najlepszych obecnie tenisistów świata okazał się nadspodziewanie jednostronnym popisem Jannika Sinnera, który do odniesienia zwycięstwa potrzebował godziny i 13 minut.
W secie otwarcia tenisista włoski dwukrotnie, na 1:0 oraz na 4:1, przełamał serwis rywala, a sam nie był ani przez moment zagrożony.
W drugiej bardziej wyrównanej odsłonie finału, w gemie piątym, Carlos Alcaraz utrzymał podanie, broniąc wcześniej pięć break-pointów, w tym dwa pierwsze od 15:40 następujące jeden po drugim, ale w gemie siódmym już nie dał rady. Jannik Sinner objął wówczas w secie drugim prowadzenie 4:3 i przewagę bez kłopotów utrzymał do końca, a ostatniego, jak się okazało, gema meczu, kiedy serwował po zwycięstwo – wygrał na sucho.
Za pokazowy turniej w Rijadzie tenisiści nie zdobywają punktów do rankingu ATP, więc
wicelider rankingu Jannik Sinner wciąż tracić będzie w najnowszym notowaniu rankingu z 20 października 2025 do prowadzącego Carlosa Akcaraza 1340 punktów.
Włoch po takim zwycięstwie z pewnością zyskał natomiast mentalnie, zwłaszcza, że ostatnio w ich konfrontacjach częściej górą był Hiszpan, a przecież przed najlepszymi obecnie tenisistami na świecie z pewnością kolejne potyczki o trofea, jeszcze w obecnym sezonie 2025 podczas ATP Finals w Turynie, a następnie już w sezonie 2026.

Trzecie miejsce zajął w turnieju w Rijadzie Amerykanin Taylor Fritz (4. WTA), w meczu o tę lokatę zwyciężając 7:6 (4) Serba Novaka Djokovicia (5. WTA). Drugiego seta już nie było, bowiem Novak Djoković skreczował przed jego rozpoczęciem.
Podkreślić trzeba, że rozegrany jeden set był bardzo emocjonujący. Jak się później okazało – był o trzy minuty dłuższy, niż rozegrany poźniej mecz finałowy.
W rozegranym secie w gemie siódmym Serb obronił trzy nie następujące bezpośrednio po sobie break-pointy, a w gemie 10, prowadząc wówczas 5:4, to on zmarnował cztery nie kolejne piłki setowe. W tym bardzo długim gemie (aż 26 akcji) Amerykanin ostatecznie się wybronił, a o wyniku seta zadecydował tie-break, choć w gemie 11, na który też złożyło się 26 wymian, to Taylor Fritz nie wykorzystał sześciu break-pointów.
W tie-breaku Novak Djoković z 1:3 wyciągnął wprawdzie wynik na 3:3, odrabiając mini-break, lecz przy remisie 4:4 raz jeszcze stracił punkt przy własnym podaniu, po czym Taylor Fritz mając do dyspozycji serwis, zdobył dwa brakujące do zwycięstwa punkty.
Krzysztof Maciejewski

