Magda Linette (AZS Poznań) przegrała w drugiej rundzie (1/8 finału) turnieju WTA 250 Hobart International 1:6, 1:6 z Australijka Mayą Joint, finalistką ubiegłorocznej edycji imprezy WTA 125 Polish Open na twardych kortach Legii Warszawa. Mecz trwał równe 60 minut. Nad ranem polskiego czasu zawodniczka LOTTO PZT team wystąpiła w ćwierćfinale gry podwójnej u boku Amerykanki Sofii Kenin. Po drugiej stronie siatki stanęły Katarzyna Piter (CKT Grodzisk Maz.) razem z Włoszką Angelicą Moratelli. Wygrał duet Linette/Kenin 6:4, 7:5.
Był to pierwszy pojedynek 38. w rankingu WTA Linette z 18-letnią Joint, sklasyfikowaną na 118 miejscu na świecie.
Poznanianka fatalnie rozpoczęła to spotkanie od utraty własnego serwisu bez zdobycia punktu w pierwszym gemie. W drugim było już więcej walki, dłuższe wymiany, ale tylko dwie zakończone na jej korzyść, więc Joint wyszła na 2:0.
Trzeci przyniósł ponowne przełamanie podania Magdy, która co prawda obroniła „break pointa” przy 15-40, ale nie zdołała już powstrzymać rywalki przy drugiej okazji, więc zrobiło się 3:0. Widać było, że Australijka czuje się pewnie na korcie i rzadko się myli, a do tego lepiej kontroluje tempo gry.
Jednak w czwartym, trochę nieoczekiwanie, sama znalazła się w opałach. Co prawda zdołała wyjść z opresji przy 30-40, ale chwilę od razu Linette miała przewagę i chwilę później przełamała zwycięską serię, odrabiając stratę jednego „breaka”.
Okazało się, że był to najbardziej zacięty i wyrównany gem w pierwszej partii, ale też jedyny zdobyty przez Polkę. Od razu po tym pozwoliła się ponownie przełamać, zdobywając jeden punkt przy swoim serwisie. Podobnie jak w następnym. Ostatecznie na konto Joint trafił czwarty tego dnia „break”, gdy wykorzystała pierwszego z trzech wypracowanych setboli na 6:1 (gema zdobyła do zera), po półgodzinnej grze.

Równie szybko przebiegał drugi set, w którym Magda nie miała ani jednej sposobności do przełamania podania rozpędzonej Australijki. Pierwsze dwa gemy były zacięte, ale w decydujących wymianach skuteczniejsza była Joint. W drugim poznanianka poradziła sobie z odparciem rywalki przy dwóch „break pointów”, ale przy trzecim się jej ta sztuka już nie udała.
Przy 0:3 i 0-40 udało jej się obronić tylko jednego, a po podaniu przeciwniczki na tablicy wyświetlił się wynik 0:5. W szóstym gemie Linette utrzymała swój serwis po raz pierwszy – i jak się później okazało – jedyny tego dnia. W kolejnym Joint wygrała swoje podanie bez straty punktu, zamykając pojedynek zwycięsko przy pierwszym meczbolu, po zaledwie 60 minutach rywalizacji.
To oznacza, że przed startem wielkoszlemowego Australian Open zawodniczka AZS Poznań ma na koncie jedno wygrane spotkanie w singlu, z Francuzką Varvarą Grachevą w pierwszej rundzie w Hobart, a także i dwie porażki. To ważne, biorąc pod uwagę słowa Linette z wywiadu, który możecie przeczytać w najnowszym wydaniu „TENIS MAGAZYNU” (nr 45. Zima 2024-2025), który w tym tygodniu trafi do salonów EMPiK, a w elektronicznej wersji będzie dostępny na https://sklep.tenismagazyn.pl/

– Opieram swoją grę na ilości wygranych meczów, bo dzięki nim nabieram pewności siebie na korcie. Dlatego czasami startuję w turniejach niższej rangi, ponieważ dwa, trzy dobre mecze napędzają mnie i sprawiają, że gram coraz lepiej. Niestety przy moim rankingu i po zmianie zasad naliczania punktów do niego, większa liczba dobrych rezultatów nawet w turniejach WTA 250 niewiele daje, o czym przekonałam się już w poprzednim sezonie. Dlatego w nowym sezonie będę musiała lepiej planować starty i skupić się na jak najlepszych wynikach w obowiązkowych turniejach rangi WTA 500, ale tez dużą przestrzeń do poprawy mam w imprezach Wielkiego Szlema oraz WTA 1000 – podkreśla Magda w rozmowie z naszą redakcją. Polecamy szczerą rozmowę na wiele również poza tenisowych tematów w specjalnym dodatku „Czas polskiego tenisa”.
Magda nie poleci jeszcze do Melbourne, by się przygotowywać do wielkoszlemowego Australian Open. W Hobart czeka ją jeszcze występ w półfinale gry podwójnej, w której jej partnerką jest Sofia Kenin. Polsko-amerykański duet w środowym ćwierćfinale okazał się lepszy 6:4, 7:5 od Katarzyny Piter (CKT Grodzisk Maz.) i Włoszki Angelicy Moratelli, po godzinie i 29 minutach.
Magda i Sofia udanie otworzyły rywalizację i za chwilę wykorzystały trzeciego „break pointa” na 2:0. Okazało się to początkiem serii czterech gemów zakończonych obustronnymi przełamaniami. Przerwały ją dopiero Piter i Moratelli wyrównując na 3:3, a potem również na 4:4.
Przy stanie 5:4 Linette i Kenin wygrały „decided point” przy równowadze, który był jednocześnie setbolem i objął prowadzenie w meczu.
Natomiast w drugiej partii obie pary nie dawały sobie nawzajem szans na przełamanie do samego końca. Przełom nastąpił w ostatnim gemie, gdy Magda i Sofia odskoczyły na 40-0 przy serwisie rywalek, a wykorzystały drugiego meczbola po blisko półtoragodzinnej walce.
