Gramy w pickleball, a może już w pikla!

Entuzjaści pickleball w Polsce grają cały czas i czekają z utęsknieniem na sezon letni. Fot. Archiwum Polski Pickleball

Wchodzimy na kort o 20:00. Dwaj tenisiści kończą właśnie swojego singla i walczą jak szaleni o wygranie ostatniej piłki. Syn jednego z graczy, na oko 6-7 latek, siedzi spokojnie na ławeczce i z godną najwyższego szacunku szybkością małych kciuków wbija kolejny level w Minecrafcie. Zaczynam rozkładać siatkę, koledzy biorą się za rytualne wyklejanie linii przy pomocy pomarańczowej, tynkarskiej taśmy. Kort do pickleball’a (czytaj też: Pickleball. Szybka piłka w marynacie) ma szansę powstać w kilka minut. Dzieciak zauważa, że na boisku dzieje się coś nietypowego. Siatka ustawiona w poprzek, dziwne dziurawe piłeczki czekają w trenerskim koszu. Do tego jeszcze rakietki, których malec nie jest w stanie skojarzyć z niczym, co do tej pory widział.

– Tato, w co ci Panowie będą grali?

– To jest padel synku, taki tenis dla celebrytów.

Cóż, słowa mają moc. Wiedzą o tym poeci, politycy, spece od marketingu i wszyscy pozostający w związkach małżeńskich. Produkt, który dopiero przebija się na rynku i ma trafić do świadomości potencjalnych klientów powinien posiadać starannie przemyślaną nazwę. To ważna część tzw. brandu. Pickleball sprawia trudności. Sport o niskim progu wejścia, dający ogromną frajdę, a tu taka skomplikowana etykietka. Tenis, czy wspomniany padel – niewątpliwie są nośne, trochę gorzej ma squash i badminton (trudna pisownia). Badminton został więc kolokwialnie przechrzczony na kometkę, a tenis stołowy, jako nazwa zbyt długa, na dźwięcznego ping-ponga. Czy podobny los czeka pickleball’a w języku polskim? To się już chyba dzieje. Słyszę coraz częściej o grze w „pikla”. Ewolucja językowa gdzieś nas zaprowadzi i może za jakiś czas szacowni profesorowie Jan Miodek i Jerzy Bralczyk będą toczyć zacięty spór o to, czy poprawną formą jest „pikiel”, czy może „pikel”.

Nie lepiej jest, gdy zaczynamy dyskutować o sprzęcie. W pikla gramy paddlem, a to po polsku, jakby nie patrzeć – wiosło …

– Szukam nowego wiosła do pikla, takiego grubszego, żeby mieć większą kontrolę nad piłką.

Na szczęście w środowisku piklistów (?) przyjęło się mówić o rakietce, chociaż zwolenników operowania paletką też by się dało znaleźć.

Zabawnego językowo podziału dokonał na jednym z treningów nasz kolega instruktor. Miał do dyspozycji dwa korty, grupę początkujących i zaawansowanych.

– Zaawansowani zagrają tutaj, a packarze na drugim korcie.

Wszystko jasne. Nie chcesz być packarzem? Więcej trenuj, słuchaj instruktora i zdrowo się odżywiaj, a pewnego pięknego dnia trafisz na kort numer 1.

Tymczasem gramy i czekamy z utęsknieniem na sezon letni. Gra na powietrzu, słońce w oczy, boczny wiatr i szybsze piłki, to jest to. Powrót do wakacyjnych korzeni pickleball’a. Jeszcze trochę cierpliwości.

Piotr Janicki

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

Reprezentantki Polki wraz z trenerami kadry. Fot. PZT

Oliwia Sybicka (MKT Stalowa Wola), Barbara Kostecka (UKT Winner Kraków) i Antonina Snochowska (Pro Tenis Toruń) z kadry U16 wyeliminowały rozstawione z numerem drugim Rumunki …

W finale gry pojedynczej turnieju WTA Finals 2025 w Rijadzie zmierzą się reprezentująca Kazachstan Elena Rybakina oraz liderka światowego rankingu tenisistek Aryna Sabalenka z Białorusi. Fot. WTA Finals 2025/WTA Tour

Piątek 7 listopada 2025 był podczas rozgrywanego w King Saud University Arena w Rijadzie zamykającego w zasadzie sezon 2025 w tenisie kobiet turnieju WTA Finals 2025 …

Jeszcze nie wiadomo, czy Kanadyjczyk Felix Auger-Aliassime, czy Włoch Lorenzo Musetti zostanie ostatnim pełnoprawnym uczestnikiem rozpoczynającego się w niedzielę 9 listopada prestiżowego, bilansującego sezon 2025 turnieju …

Nicolas Massu i Hubert Hurkacz w trakcie treningu. Fot. Tenis Photo David Kozubek

– Skupiamy się na technice, ruchu, pracy nóg i decyzjach taktycznych. Naszym celem jest, by Hubi czuł się pewnie w swojej grze i wykonywał zadania pod presją. Jesteśmy …