Anna Wicha, mieszkanka Sosnowca, zawodowo pracująca w Warszawie, mówi o swoich sportowych zainteresowaniach, tenisowych początkach i o tym jak twardy trzeba mieć charakter, by porażki na korcie przekuć finalnie w sukces.
Złoty medal zdobyty podczas tegorocznych mistrzostw w Gdyni w grze pojedynczej w kategorii 55+ smakuje wyjątkowo?
– O tak. W końcu dałam radę i pokonałam Małgorzatę Sroczyńską, swoją odwieczną rywalkę. To moja rówieśniczka, z która przegrałam – jak pamiętam – dziesięć razy z rzędu. Z każdym kolejnym pojedynkiem byłam coraz bliżej, aż wreszcie zwyciężyłam po zaciętym spotkaniu 7:5, 7:5. Tak, ten triumf jest dla mnie szczególnie ważny.
Sport jest dla Pani istotną częścią codziennego życia?
– Mam sportową duszę i sportowy charakter. Bez wysiłku fizycznego, bez rywalizacji nie wyobrażam sobie, by dobrze funkcjonować. Od kilkunastu lat tenis jest dyscypliną numer „jeden”, ale lubię też koszykówkę i siatkówkę, i to nie tylko w charakterze kibica.

Wspomniała Pani, że gra w tenisa od kilkunastu lat. Jak wyglądały Pani pierwsze kroki na korcie?
– Pochodzę z Sosnowca, tam się wychowałam, ale od 25 lat pracuję w korporacji w Warszawie. Na weekendy wracam jednak na Śląsk. Skąd tenis? 19 lat temu na korty przyprowadził mnie mój brat. Momentalnie złapałam tenisowego bakcyla. Pamiętam, że przyszliśmy na korty ziemne obok stadionu Czarnych (zespół piłkarek nożnych rywalizujących w Ekstralidze Kobiet – przyp. red.), a ja wzięłam nieodpowiednie buty (śmiech).
Tenis bardzo mi się spodobał, a ja mam twardy charakter i łatwo się nie poddaję. Z uporem trenowałam. Po roku ćwiczeń wzięłam udział w pierwszym turnieju. Początki były bardzo trudne, bo ponosiłam seriami porażki. Przełom nastąpił chyba podczas turnieju o Puchar Władysława Skoneckiego (był wybitnym zawodnikiem, m. in. reprezentantem Polski w Pucharze Davisa, zmarł w 1983 roku w Wiedniu – przyp. red.). Doszłam do finału i zaczęłam odnosić kolejne zwycięstwa.
W początkowym okresie tenisowej drogi potrafiłam się pogodzić z porażkami i następnie przekuć to doświadczenie w sukces.
Plany i marzenia?
– Dalej grać, walczyć i próbować wygrywać. Może w kolejnej kategorii wiekowej będzie już łatwiej (śmiech).
Rozmawiał Maciej Łosiak
 
								 
								

 
								 
								 
								 
								 
								 
								 
								 
						 
						 
						