Magdalena Fręch (53. WTA) w meczu 1/8 finału gry pojedynczej imprezy WTA 1000 Wuhan Open 2025 zmierzyła się z Niemką Laurą Siegemund i choć w secie pierwszym prowadziła z przewagą breaka 4:1, a w drugim 5:2, przegrała po godzinie i 40 minutach w dwóch setach 4:6, 6:7 (2). Polskiej tenisistce, podobnie jak jej koleżankom z kortu doskwierał w Chinach nie tylko upał, ale także rozkład meczów jaki przygotowali gospodarze imprezy. Urodzona w Łodzi tenisistka odniosła się do tej sytuacji i krytyki jaka na nią spadła w mediach społecznościowych.
„W odpowiedzi na lawinę negatywnych ocen i komentarzy po ostatnim meczu, pragnę poinformować, że czasami żałuję, ale nie jestem maszyną. Chociaż mam wrażenie, że organizatorzy tak nas traktują wyznaczając plan gier. Grając trzy dni z rzędu w godz. 13-16 w ekstremalnych warunkach, niestety odbiło się na to moim zdrowiu, które zawsze stawiam sobie na pierwszym miejscu. Granie w 36 stopniach, przy smogu, nagrzanym betonie oraz ekstremalnej wilgotności jest do zaakceptowania, jeśli nie przytrafia się codziennie. Kumulacja tego wysiłku niesie za sobą niestety konsekwencje. Czegoś takiego jak wczoraj jeszcze nigdy nie czułam, pomimo paru lat spędzonych na tourze. Obezwładniający brak energii i ciągła walka negatywnych myśli, które próbowały powstrzymać mój organizm przed kolejnym wysiłkiem. Trafienie piłki w kort było wielkim wyzwaniem. To już nie jest mecz tenisowy tylko walka o przetrwanie! Do kibiców – dziękuję Wam za wsparcie, Wasza obecność ma ogromne znaczenie!” – napisała Magdalena Fręch na Instagramie.
(RED)

