„Maestro” Roger Federer. Rusza przedsprzedaż kompletnej biografii Szwajcara

Christopher Clarey, autor książki „Maestro” wielokrotnie rozmawiał z Rogerem Federerem.

Chistopher Clarey przeprowadził z Rogerem Federerem więcej rozmów niż jakikolwiek inny dziennikarz. Czy jest lepszy kandydat na biografa tenisowej legendy? W książce „Maestro. Piękna gra Rogera Federera”, która 15 stycznia ukaże się w Polsce nakładem Wydawnictwa SQN, Clarey przybliża prawdziwe oblicze Szwajcara. Śledząc jego karierę od samego początku i rozmawiając nie tylko z jego otoczeniem, ale m.in. Djokoviciem, Nadalem czy Roddickiem, dziennikarz kreśli fascynujący portret wielkiego sportowego geniusza, ale również człowieka, który jak każdy boryka się ze słabościami i porażkami.

Książkę można już zamówić na LaBotiga.pl: https://bit.ly/tenismagazyn-federer

– tylko bezpośrednio u wydawcy wersja z barwionymi brzegami kartek!

– wysyłka jeszcze przed premierą – czytasz jako pierwszy!

– atrakcyjne pakiety z innymi książkami tenisowymi

Fragment książki:

Lundgren upewnił się, że przenosiny do Biel/Bienne były dobrym pomysłem. „Gdy pierwszy raz zobaczyłem Rogera, pomyślałem sobie: »Ten gość będzie supergwiazdą, na sto procent« – opowiadał. – Nie miałem cienia wątpliwości, bo pracowałem wcześniej z Ríosem, który był trochę podobny, jeśli chodzi o talent, ale nie osobowość”.

Zaśmiałem się, gdy Lundgren to powiedział, a mój śmiech rozbawił i jego. „Staram się być dyplomatyczny” – dodał.

Należy w tym miejscu zaznaczyć, że Federera też wykopał z pierwszego treningu za zachowanie, ale wcześniej zdążył się przyjrzeć jego elastyczności i eksplozywnemu forhendowi. „No dobra, był leniwy, ale miał niesamowity forhend – wspominał Lundgren. – I powiedziałem, że gdy dorośnie i nabierze siły, to ten forhend będzie potworem”.

Inne elementy gry 16-letniego Federera nie zrobiły na Szwedzie takiego wrażenia. „Był słaby fizycznie – wyjaśniał. – A co do bekhendu, miał niezły zamach, ale zero nóg, nic…”

Groeneveld przed przyjęciem posady uczestniczył w obozie treningowym szwajcarskiego związku i również dobrze się przyjrzał Federerowi. Szybko wyłapał jego atuty i przyszłe wyzwania. „Widziałem, jaki był uparty i swawolny. Bardzo, bardzo swawolny” – opowiadał.

W pierwszych latach kariery Federera często opisywano tym słowem. Ludzie, którzy dobrze go znają i mają z nim do czynienia za zamkniętymi drzwiami, nadal go nim opisują.

Ale co „swawolny” znaczyło dla Groenevelda? „Ambitnie swawolny, tak opisałbym go w tamtym czasie – wyjaśnił. – Wszystko było dla niego grą, czy to na korcie, czy poza kortem, czy w rozmowie. I dzisiaj nadal, jeśli rozmawiasz z nim o czymś swobodnie, nawet podczas zwykłej męskiej gadki, zawsze pojawia się element rywalizacji, czy żartujecie, czy poruszacie poważniejszy temat. Ale ze względu na tę swawolność było mu wtedy trudno utrzymać koncentrację i porządnie skupić się na jednej rzeczy. Wciąż potrzebował urozmaiceń i jeżeli mu ich nie zapewniłeś, stawał się utrapieniem, natychmiast”.

Rozwiązanie? Urozmaicenia dla wszystkich. „Nie twierdzę, że Roger sterował całą grupą, ale skoro grupa przebywała w jednym ośrodku treningowym, to mógł zakłócać pracę wszystkim – tłumaczył Groeneveld. – Musieliśmy więc dopasować całą grupę do mnóstwa urozmaiceń”.

Oznaczało to, że „PC” i „PL”, jak szybko zostali nazwani Peter Carter i Peter Lundgren, często stawiali na kreatywne, mało monotonne ćwiczenia i trenowali swych zawodników w elementach innych dyscyplin sportowych. Dla zachowania świeżości zajęć, a przede wszystkim powstrzymania umysłu młodego Federera od nadmiernego błądzenia po manowcach, wprowadzili do harmonogramu pewne formy gry w squasha, badmintona, piłkę nożną, tenisa stołowego, a nawet unihokeja.

Groeneveld zachował z tamtych czasów polaroidowe zdjęcie, na którym Roger wygląda na mocno rozczarowanego treningiem. Szwajcar podpisał je słowami: „Nie mam humoru”. „Nudził się – opowiadał dalej Groeneveld. – Wolał grać na PlayStation albo robić coś innego. A jeżeli się znudził albo nie był w nastroju, to lepiej było w ogóle nie wychodzić z nim na kort, bo psuł dzień wszystkim. Ale był tak dobrym dzieciakiem, że nie dało się na niego na serio złościć”.

Mimo wszystko dało się go zdyscyplinować. W pierwszym roku funkcjonowania ośrodka w Biel/Bienne gracze dostali ostrzeżenie, żeby nie niszczyć nowej, zaprojektowanej na zamówienie płachty wiszącej w hali za kortami – ciężkiej, kosztownej kurtyny do tłumienia hałasu, na której wydrukowano nazwy sponsorów szwajcarskiego związku.

Wszystko szło dobrze, dopóki sfrustrowany półgodzinnym treningiem Federer nie cisnął w płachtę rakietą. Ku swojemu zaskoczeniu i konsternacji bezradnie patrzył, jak rakieta przecina płachtę i uderza z brzękiem o ścianę, pozostawiając za sobą dziurę w materiale, który Rogerowi wydawał się na oko znacznie wytrzymalszy. „Przeszła jak przez masło” – wspominał.

Jego pierwsza myśl brzmiała: „Cóż za nędznej jakości kurtyna”. Druga: „Jestem w poważnych tarapatach”. Federer podszedł do swojego krzesła, zgarnął sprzęt i wyszedł, podczas gdy Lundgren kręcił głową i przypominał mu, że umowa to umowa. „Myślałem, że mnie wywalą, bo nas przed tym ostrzegali” – opowiadał Roger.

Groeneveld nie chciał zawieszać ani wyrzucać młodego zawodnika, ale wierzył w sens kary. Federer, znany wszystkim nocny marek i śpioch, miał przez tydzień, a była to zima, wstawać wcześniej i przed rozpoczęciem zajęć sprzątać korty i inne pomieszczenia, z toaletami włącznie. Ta historia stała się osią narracji Rogera: historii o surowej lekcji, która pomogła mu przypomnieć sobie, że zasady, przynajmniej w Szwajcarii, obowiązują też młodych geniuszy tenisa. „Właśnie takim byłem nastolatkiem, nieustannie sprawdzałem granice – opowiadał w Bienne niemal 20 lat później. – Dziś tak samo traktują mnie moje dzieci. Nie mogło być inaczej”.

O książce:

Kompletna biografia tenisowej legendy

Roger Federer przez wiele lat sprawiał, że jego zadziwiające wyczyny na korcie wyglądały jak najprostsza sprawa pod słońcem, ale jego droga od temperamentnego, jasnowłosego nastolatka do jednego z największych, najbardziej opanowanych i eleganckich sportowców na świecie wymagała potężnej pracy nad sobą, niezwykle silnej woli i katorżniczych treningów.

Christopher Clarey wielokrotnie rozmawiał ze Szwajcarem, jego najbliższymi, a także rywalami, takimi jak Rafael Nadal, Novak Djoković czy Andy Roddick, aby stworzyć kompletną opowieść o tenisowym geniuszu. Autor śledził karierę Federera od samego początku – był w Paryżu podczas pierwszego meczu Rogera w Wielkim Szlemie i przeprowadził z nim więcej wywiadów niż jakikolwiek inny dziennikarz.

Ta książka skupia się na najważniejszych ludziach, miejscach i momentach w karierze helweckiego geniusza. Autor zabiera czytelnika w niezwykłą podróż obfitującą w zwycięstwa, ale i naznaczoną kilkoma miażdżącymi porażkami, które paradoksalnie uczyniły z Federera ulubieńca tenisowej publiczności.

Clarey opowiada historię życia i kariery Rogera Federera tak, jak nikt inny nie mógłby tego zrobić. To po prostu trzeba przeczytać.

Materiał promocyjny

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości