Maciej Domka to doświadczony szkoleniowiec, obecnie trener asystent Dawida Celta, kapitana reprezentacji Polski w rozgrywkach Billie Jean King Cup. Na co dzień, od kilku lat, jest szkoleniowcem Martyny Kubki (LOTTO PZT Team/Mera Warszawa), a teraz rozpoczął współpracę z Kamilem Majchrzakiem (LOTTO PZT Team/WKT Mera Warszawa), sklasyfikowanym obecnie na 115. miejscu rankingu ATP. Jak do tego doszło i jakie są cele opowiada w rozmowie z „TENIS MAGAZYNEM”.
Skąd pomysł na duet Majchrzak – Domka?
– W lipcu Kamil zdecydował się na zakończenie współpracy z Marcelem de Coudray’em. W tym czasie obaj byliśmy w Warszawie i obaj bardzo dobrze znamy Sławomira Fotka, trenera przygotowania fizycznego, z którym wspólnie działamy. Kamil zapytał o możliwość odbycia ze mną kilku treningów, akceptując fakt, że cały czas będę trenował Martynę Kubkę. Znaleźliśmy wspólny język. I działamy.

Po 13-miesiecznej przerwie w startach Kamil rok 2024 zaczynał od zera, mozolnie zbierając punkty do rankingu ATP. Od pierwszego turnieju sezonu 2025 będzie więc musiał bronić zdobytych punktów.
– Nie do końca tak jest. Przypomnę, że Kamil startował na początku w małych turniejach, w których nie zdobywało się zbyt dużo punktów. Z każdym kolejnym miesiącem piął się w rankingu, a zawody, w których uczestniczył miały wyższą rangę. Dla mnie ważniejsze jest jednak to, że będę mógł z Kamilem solidnie przepracować okres przygotowawczy.
To, co Kamil zrobił w przeciągu tego roku jest po prostu niesamowite i nie wiem czy komukolwiek wcześniej czegoś takiego udało się dokonać. Wystartował od zera i w dziesięć miesięcy awansował w okolice pierwszej setki rankingu ATP. Ale to w przyszłym roku już nie wystarczy, bo do osiągniętych rezultatów będzie trzeba cały czas coś dokładać. Wierzę, że uda nam się wykorzystać w pełni jego potencjał.
Jaki jest podstawowy cel na rok 2025?
– Kamil ma 28 lat i jest w szczytowym okresie swojego życia jeśli chodzi o sportowe możliwości. Należy to jak najlepiej wykorzystać. Nie może jednak dziwić fakt, że narzeka na trudy kończącego się sezonu. Zagrał ponad 80 meczów w grze pojedynczej i w dużej części już na wysokim poziomie.
Paradoksalnie przymusowa przerwa od tenisa dała mu bardzo dużo w sferze mentalnej – nabrał doświadczenia, dystansu, psychicznie stał się niezwykle odporny. Poradził sobie w tym trudnym momencie kariery. I co istotne miał też czas, by solidnie pracować nad motoryką. Mocna psychika i odpowiednie przygotowane fizyczne tworzą fundament, który pozwala myśleć o wyższych celach sportowych w nowym roku.

Praca w kobiecym Tourze znacząco różni się od męskiego. Będzie trudniej Panu jako szkoleniowcowi odnaleźć się w rozgrywkach ATP?
– Jestem facetem i łatwiej mi zrozumieć mężczyzn. Gorzej było zrozumieć kobiety (śmiech). Przez kilka lat pracowałem dla Białoruskiej Federacji Tenisowej, będąc blisko drużyny daviscupowej. Przejście od treningów z kobietami do mężczyzn nie nastręczy jakiś problemów, bo wygląda to podobnie. Oczywiście jest konieczna adaptacja innych obciążeń, innych intensywności i specyfiki gry.
Będzie Pan łączył pracę szkoleniowca zarówno z Martyną jak i Kamilem. To spore wyzwanie?
– Tak, ale dam radę. Tym bardziej, że Kamilowi będzie pomagał były profesjonalny tenisista Christopher Kas. Obaj znają się z rywalizacji w rozgrywkach w Bundeslidze. Spotkałem się z Christopherem i podobnie podchodzimy do pewnych spraw. Na część turniejów Majchrzak będzie jeździł z Kasem, na część ze mną. Jestem przekonany, że wszystko zostanie odpowiednio przygotowane i nowy sezon dobrze się rozpocznie.

Rozmawiał Tomasz Dobiecki