Liderka rankingu WTA Iga Świątek zagra z trzecią tenisistką świata Amerykanką Coco Gauff o miejsce w finale wielkoszlemowego turnieju na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa. Trzykrotna triumfatorka tej imprezy (z lat 2020 i 2022-23) pokonała dzisiaj w ćwierćfinale Czeszkę Marketę Vondrousovą (nr 5.) 6:0, 6:2, po raz kolejny pokazując przewagę jaką ma nawet nad najmocniejszymi rywalkami, szczególnie na paryskiej mączce.
Będzie to ich 12. Pojedynek Świątek-Gauff, a bilans dotychczasowych jest korzystny 10-1 dla Polki, która wszystkie zwycięstwa odnosiła bez straty seta. Natomiast jedyną porażkę poniosła w trzech setach, przed rokiem na twardej nawierzchni w imprezie WTA 1000 w Cincinnati.
Ale wracając do dzisiejszego meczu, to śmiało można powtórzyć po raz kolejny, że kobiecy tenis jest mocno nieprzewidywalny i to nawet na najwyższym światowym poziomie. Większość fachowców przed drugą rundą Roland Garros spodziewała się dość pewnego, nawet w dwóch setach, zwycięstwa Polki nad byłą liderką rankingu Naomi Osaką. A wszyscy pamiętamy trzysetowy maraton trwający prawie trzy godziny, obroniony przez Igę meczbol, no i roztrwonione przez Japonkę prowadzenie 5:2 w decydującej partii.
Nie potwierdziły się też zapowiedzi „trudnej przeprawy” w 1/8 finału z Anastazją Potapową, z którą Swiątek w czasach juniorskich poniosła cztery porażki w czterech ich pojedynkach. Ostatecznie ich konfrontacja na paryskich kortach w „dorosłym Tourze” zakończyła się klasycznym „rowerkiem” jaki rywalce sprezentowała tenisistka z Raszyna.
Również dzisiejszy ćwierćfinał miał być, zdaniem wielu, wyrównanym meczem, w końcu grały ze sobą aktualna numer jeden w rankingu z szóstą tenisistką świata. Bilans trzech poprzednich meczów wynosił 3-0 dla Polki, a w setach 6-0, choć zdarzyły się dwie partie zakończone tie-breaiem, to było też wyniki 0:6 i 1:6.
Jednak wszelkie spekulacje i analizy przedmeczowe szybko zostały zweryfikowane i to już w pierwszych minutach rywalizacji na korcie centralnym im. Rolanda Garrosa. W niecałe dziesięć minut Świątek objęła prowadzenie 3:0, oddając rywalce zaledwie po jednym punkcie w każdym z trzech gemów.
Prawdziwym thrillerem przyniósł czwarty gem, który trwał blisko 11 minut i rozstrzygnął się po długiej rywalizacji na przewagi. Czeszka zmarnowała w nim dwie piłki na 1:3 przy własnym podaniu. Natomiast Iga wykorzystała dopiero piątego „break pointa” wypracowanego w tym fragmencie gry. W sumie to był najbardziej emocjonujący moment całego spotkania, który mógł sprawić, że Vondrousova ‘załapie się” na grę.
Tak się jednak nie stało. Chwilę później, błyskawicznie Polka utrzymała swój serwis ( znowu oddała tylko jeden punkt), odskakując na 5:0. A po 28 minutach meczu zapisała na swoim koncie pierwszego seta bez straty gema.
Otwarcie drugiej partii przyniosło chwilę bardziej wyrównanej rywalizacji i pewnie wygrane serwisy. W trzecim gemie Czeszka miała do dyspozycji „break pointa”, ale nie udało jej się objąć prowadzenia. Iga opanowała sytuację i to ona wyszła na 2:1, po czym przełamała rywalkę i po kolejnym swoim podaniu odskoczyła na 4:1.
Vondrousova przerwała te serię, doprowadzając do stanu 2:4, ale potem w ósmy i ostatnim gemie znowu pozwoliła się przełamać, przy pierwszym z dwóch meczboli, po trwającym 64 minuty dość jednostronnym pojedynku.
W ten sposób Świątek przedłużyła do 19 serię zwycięskich pojedynków na paryskich kortach ziemnych. W stolicy Francji dotychczas dała się pokonać tylko dwukrotnie, a wygrała tam już 33. mecz w karierze.
(TOM)