Maja Chwalińska (352. ATP) przez dwa tygodnie przebywała w Portugalii. W mijającym tygodniu polska tenisistka dobrze spisała się w dość silnie obsadzonym turnieju ITF W75+H w portugalskim mieście Porto (korty twarde w hali, pula nagród 60 tys. dol.), dopiero w niedzielnym finale przegrywając z wyżej notowaną Hiszpanką Jessicą Bouzas Maneiro 6:3, 0:6, 3:6.

W drodze do finału Chwalińska, która w imprezie w Porto wystąpiła korzystając z zamrożonego rankingu, pokonała kolejno: Francuzkę Audrey Albie (326 WTA) 6:2, 6:0, rozstawioną z numerem piątym Włoszkę Lucrezię Stefanini (126 WTA) 7:5, 6:1, Słowenkę Veronikę Erjavec (192 WTA) 6:1, 6:1 oraz Austriaczkę Sonię Kraus (200 WTA) 6:7 (6), 6:4, 6:3.
– Maja nie zagra w drugim turnieju w Porto. Zagrała bardzo dużo meczów i potrzebuje chwili odpoczynku. Może zagra w turnieju WTA500 w Abu Zabi, a jak nie, to W75 Grenoble lub tydzień później w turnieju W75 Altenkirchen – mówi Piotr Szczypka, prezes BKT Advantage Bielsko-Biała, który to klub reprezentuje Chwalińska.
Mimo niedzielnej porażki Maja Chwalińska zanotuje spory awans w rankingu WTA tenisistek i w poniedziałkowym notowaniu WTA 29 stycznia 2024 powróci do TOP 300 światowego rankingu tenisistek. Wyprzedzi między innymi Martynę Kubkę – zostanie sklasyfikowana na 297 pozycji.