WTA 125 Polish Open. Sensacja w Kozerkach! Maja Chwalińska lepsza od Jule Niemeier!

- To moje pierwsze w karierze w cyklu WTA, bo jeszcze nie wygrałam w nim meczu - powiedział po wygrane Jule Niemeier , Maja Chwalińska. Fot. Olga Pietrzak

Maja Chwalińska (PZT Team/BKT Advantage Bielsko-Biała) wyeliminowała najwyżej rozstawioną Niemkę Julę Niemeier 4:6, 6:2, 6:3 w pierwszej rundzie turnieju WTA 125 Polish Open w Kozerkach. 1/8 finału osiągnęły też dwie inne tenisistki PZT Team Martyna Kubka (CKT Grodzisk Mazowiecki) i Katarzyna Kawa (BKT Advantage Bielsko-Biała).

Brawo Maja

Od pierwszej do ostatniej piłki był to mecz bardzo wciągający i wyrównany, a na korcie nie było widać różnicy prawie 300 lokat w rankingu WTA. 

Do decydującej partii bardziej skoncentrowana przystąpiła Maja, która rzadziej się myliła i coraz częściej narzucała rywalce tempo wymian. Zdołała przełamać Niemkę na 2:1, ale sama oddała jej po tym podanie, by zdobyć ponownie „breaka” w piątym gemie, a następnie w siódmym.

Prowadząc 5:2 Polka pozwoliła się przełamać, ale chwilę później zakończyła mecz przy serwisie rywalki.

– To był zdecydowanie lepszy mecz, niż ten w Warszawie, czułam się lepiej i przede wszystkim jestem zdrowa. Może nie był to jakiś super tenis, ale zdaję sobie sprawę, że to czasem jest ciężki proces, żeby sobie uświadomić, że mogę grać lepiej. Ale starałam się grać najlepiej jak tylko potrafię i mi się udało wygrać. Wyszłam na kort bez presji i oczekiwań. Myślę, że mi to bardzo pomogło – powiedziała Chwalińska.

– Jak się dowiedziałam, że wylosowałam tu najwyżej rozstawione rywalki w singlu i deblu, to pomyślałam, że jest mi i tak wszystko jedno tak naprawdę teraz. Po prostu cieszę się, że mogłam zagrać kolejny mecz, że jestem zdrowa i jutro zagram tu kolejny mecz. To zwycięstwo mi było bardzo potrzebne, żeby mi pokazać że nie zapomniałam jak grać w tenisa, że potrafię grać w tenisa. Cieszę się bardzo z tej wygranej – dodała. 

Inne Polki też awansowały

Jako pierwsza do 1/8 finału awansowała Kubka startująca z „dziką kartą” pokonując w pierwszej rundzie Belgijkę Magali Kempen 6:3, 3:6, 6:3. Martyna lepiej rozpoczęła grę i zdobyła pięć pierwszych gemów. Chociaż trzy kolejne wygrała rywalka, to udało jej się domknąć seta wynikiem 6:3.

W drugim nieznacznie lepsza okazała się przeciwniczka, ale w decydującej partii straciła poddanie w ósmym gemie na 3:5. Chwilę później Polka utrzymała własne i rozstrzygnęła losy meczu na swoją korzyść.

– Powinnam chyba zacząć od tego, że jest to moje pierwsze w karierze w cyklu WTA, bo jeszcze nie wygrałam w nim meczu. Na pewno bardzo dobrze mi się tu gra w Kozerkach. Znam bardzo dobrze te korty, chociaż nie trenuję tu codziennie, to jednak jest to mój klub i świetnie się tu czuję. Te korty mają rok i już są szybsze, niż przed rokiem gdy tu był turniej ITF 100, bo są już trochę bardziej wyślizgane i myślę, że to też dziś pomogło – powiedziała po meczu Kubka.

Tak po wygranej cieszyła się Martyna Kubka. Fot. Olga Pietrzak
Tak po wygranej cieszyła się Martyna Kubka. Fot. Olga Pietrzak

Równolegle na korcie nr 13. rywalizowała Kawa, której udał się rewanż za porażkę w dwóch setach w poniedziałkowym finale eliminacji z Luksiką Kumkhum. Dzień później Kasia pokonała zawodniczkę z Tajlandii 7:5, 7:6 (7-1)

– Po raz pierwszy w karierze mi się zdarzyła taka sytuacja, więc nie mogę powiedzieć, że miałam z tym jakiekolwiek doświadczenie. Cieszę się, że dzisiaj wygrałam z nią. Na pewno była dużo lepsza pogoda, bo wczoraj była tu wichura, która mocno utrudniała grę i nie pozwalała mi serwisem zdobywać punktów. Trudne warunki powodowała rosnącą złość, że nie mogę grać tak jakbym chciała.  Ale dzisiaj wyszłam na kort z bardzo pozytywnym nastawieniem – powiedziała Kawa.  

Katarzyna Kawa. Fot. Olga Pietrzak
Katarzyna Kawa. Fot. Olga Pietrzak

Nie obyło się bez nerwów, szczególnie w końcówce, bowiem przy stanie 6:5 i 15-40 dla Kawy (przy serwisie Kumkhum) nad kortami przeszła ulewa i gry wstrzymano blisko godzinę. Po wznowieniu Tajka doprowadziła do tie-breaka, ale w nim Polka oddała jej tylko jeden punkt na 5-1.

– Gram teraz z Martyną? To dobry scenariusz, bo jedna z nas na pewno wystąpi tu w ćwierćfinale. Jaki sposób jest na Matynę? Na pewno szybko biegać. No i dobrze serwować, a reszta się okaże jutro na korcie – dodała.

Jako pierwsza z czterech Polek występujących w singlu w drugim dniu Polish Open wyszła na kort centralny 17-letnia Weronika Ewald (Gdańska Akademia Tenisowa), która podobnie jak Kubka i Chwalińska, otrzymała od Polskiego Związku Tenisowego „dziką kartę” do głównej drabinki (czwartą miała Olivia Lincer, która odpadła w poniedziałek w 1. rundzie). Rywalką Weroniki była Niemka Eva Lys, rozstawiona z numerem dziewiątym, z którą przegrała 1:6, 2:6.

- Czeka mnie dużo pracy, żeby przejść od poziomu gry wśród juniorek do zawodowego Touru – powiedziała Weronika Ewald.
– Czeka mnie dużo pracy, żeby przejść od poziomu gry wśród juniorek do zawodowego Touru – powiedziała Weronika Ewald.

– W ciągu dwóch tygodni rozegrałam dwa pierwsze w mojej karierze mecze w turniejach WTA, tutaj i wcześniej w Warszawie, ale w głównych drabinkach, nie w eliminacjach. To dla mnie nowe doświadczenie, które pokazuje mi w jakim miejscu jestem i jak dużo pracy mnie czeka, żeby przejść od poziomu gry wśród juniorek do zawodowego Touru – powiedziała Ewald.

Tomasz Dobiecki
Fot. Olga Pietrzak

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

Apelacja WADA. Jannik Sinner może zostać zawieszony!

Wydawało się, że lider rankingu ATP tenisistów Jannik Sinner, kłopoty związane z wykryciem w jego organizmie niedozwolonego środka clostebolu, sterydu anabolicznego zwiększającego wydolność, ma już poza sobą, okazuje się