Mistrzyni nowojorskiej imprezy sprzed dwóch lat – Iga Świątek udanie rozpoczęła występ w wielkoszlemowym US Open. Liderka rankingu WTA pokonała we wtorek w pierwszej rundzie Kamillę Rachimową 6:4, 7:6 (8-6), a potrzebowała do tego godziny i 55 minut. W ten sposób Polka wygrała 80. w karierze mecz w Wielkim Szlemie.
Otwarcie meczu na Arthur Ashe Stadium zapowiadało błyskawiczne rozstrzygnięcie, bowiem aktualna numer jeden na świecie szybko odskoczyła na 4:0. Na dodatek w pierwszych trzech gemach oddała przeciwniczce zaledwie trzy punkty, ale w drugim i czwartym wygrywała do zera.
Rachimowa jednak się nie poddawała i przetrwała początkowe bombardowanie Świątek, aż wreszcie przełamała tę serię utrzymując własny serwis na 1:4 i to „na sucho”. Zaraz po tym udało jej się przełamać podanie wyżej notowanej rywalki już przy pierwszym „break poincie”, a po kolejnym swoim gemie wyszła na 3:4.
I wtedy nastąpił kolejny zwrot akcji. Po własnym serwisie Polka odskoczyła na 5:3, a w dziewiątym gemie też na 40-30. Jednak wówczas nie wykorzystała pierwszego setbola, a chwilę później zrobiło się 5:4. W dziesiątym tenisistka z Raszyna nie straciła punktu i zapisała na swoim koncie pierwsza partię wynikiem 6:4, po 40 minutach gry.
Otwarcie drugiej przyniosło z trudem utrzymane własne podania, przy czym już w drugim gemie Polka musiała bronić jednego „break pointa”, zanim wyrównała na 1:1, Jednak kilka minut później sama wykorzystała pierwszą taką okazję i objęła prowadzenie 2:1, a po własnym serwisie wygranym do zera podwyższyła je na 3:1.
Świątek utrzymała przewagę jednego przełamania do stanu 5:4, gdy nieoczekiwanie rozpoczęła swój gem serwisowy od stanu 0-40. Przy pierwszej wymianie obroniła się, ale drugą rozstrzygnęła na swoją korzyść Rachimowa wyrównując na 5:5. Niedługo potem wyszła na 6:5, ale Iga doprowadziła do tie-breaka.
Początek decydującej rozgrywki w tym secie układał się po myśli rywalki , która do głównej drabinki weszła jako „lucky loser”. Skorzystała z wycofania się jednej z rywalek i zagrała w US Open, chociaż wcześniej odpadła w trzeciej i decydującej rundzie eliminacji.
Chociaż to Polka wyszła na 2-1 w tie-breaku, to potem inicjatywę w wymianach przejęła Rachimowa odskakując na 4-2, a następnie na 6-3. Od tego momentu nie wykorzystała żadnej z trzech piłek setowych, a w sumie przegrała pięć ostatnich punktów i całe spotkanie.
Pierwszy mecz Świątek w US Open 2024 wyznaczono na największym stadionie tenisowym na świecie – Arthur Ashe Stadium. To nie dziwi, bowiem Iga jest powszechnie uznawana za jedną z najpoważniejszych kandydatek do końcowego sukcesu w Nowym Jorku. W większości „notowań” nieco wyżej oceniane są tylko szanse Aryny Sabalenki, rozstawionej z numerem drugim, co oznacza, że mogą one trafić na siebie dopiero w finale.
Czy tak będzie? To się okaże, ale na pewno obie zrobiły po pierwszym kroku w stronę tytułu w czwartym i ostatnim tegorocznym turnieju zaliczanym do Wielkiego Szlema. Sabalenka we wtorek łatwo uporała się z Australijką Priscillą Hon 6:3, 6:3. Obydwie w drodze do potencjalnego finału muszą jeszcze wygrać po pięć meczów.
W drugiej rundzie rywalką Świątek będzie Japonka Ena Shibahara. Natomiast Sabalenka zmierzy się z Włoszką Lucią Bronzetti.
Już w pierwszym dniu, czyli w poniedziałek, z turniejem pożegnały się dwie pozostałe Polki występujące w głównej drabince gry pojedynczej, zawodniczki LOTTO PZT team: Magda Linette (AZS Poznań) i Magdalena Fręch (KS Górnik Bytom).
Linette wystąpi w Nowy Jorku jeszcze w grze podwójnej w parze z Amerykanką Payton Spears, a ich pierwszymi rywalkami będą Anastazja Potapowa i Jana Sizikowa.
W deblowej rywalizacji kobiet zobaczymy jeszcze dwie polskie tenisistki. Katarzyna Piter (CKT Grodzisk Maz.) stworzyła duet z Eliną Awanesjan z Armenii i w pierwszej rundzie spotkają się z Kamillą Rachimową i Aleksandrą Sasnowicz. Natomiast Alicja Rosolska (KT Warszawianka) i Amerykanka Catherine Harrison wylosowały na otwarcie Ukrainkę Anhelinę Kalininę i Włoszkę Martinę Trevisan.
czytaj też: US Open 2024. Maks Kaśnikowski stoczył heroiczny bój, lecz przegrał w 1. rundzie
(DAAB)