Ks. Krzysztof Gabryelczyk regularnie grywa w tenisa. Jeździ nawet na mistrzostwa świata. Największe sukcesy udaje mu się odnosić w grze deblowej.
– W mojej rodzinie tradycje sportowe istniały od zawsze. Ojciec grał w piłkę, jeździł na żużlu, a ja jestem po szkołach sportowych. Zacząłem od gry w piłkę, koszykówkę, a w szkole średniej trenowałem lekkoatletykę – wspomina ksiądz Krzysztof Gabryelczyk, dziś proboszcz w małej parafii niedaleko Kotlina.
Kiedy poszedł do seminarium grał głównie w koszykówkę. Jednak około dwóch dekad temu zaczął swoją przygodę z tenisem.
– Najpierw podwałem piłki, potem grałem dosyć często, a teraz nadal robię to regularnie, dla zdrowia – tłumaczy ksiądz Gabryelczyk. Dziś trenuje na podpoznańskim Kortowie. Grywa raz w tygodniu, choć chciałby to robić częściej.
– Gram ile można. Nigdy nie należałem do klubu, a teraz każdy ma swoje zajęcia, swoje życie. Kiedyś grało się codziennie, a teraz mam czas tylko raz w tygodniu. Choć chciałoby się, żeby było to dwa-trzy razy… – mówi Gabryelczyk. Zaznacza, że tenisa traktuje jako pasję i dodatek do życia.
Mistrzostwa Polski… księży
Po latach amatorskiej gry, kilka lat temu ksiądz Gabryelczyk dowiedział się, że w Rychwałdzie, niedaleko Żywca rozgrywane są Mistrzostwa Polski Księży. Postanowił spróbować swoich sił na tle innych.
– Ludzie dziwią się : To księża grają w tenisa? Grają, a niektórzy nawet całkiem nieźle – śmieje się Krzysztof Gabryelczyk. I dodaje: – W tym roku pojechałem na mistrzostwa już piąty raz. Na początku musiałem zapłacić frycowe, zdarzyło mi się odpaść w pierwszej rundzie. Człowiek jechał z duszą na ramieniu, musiałem rozgrywać fazę przedwstępną.
Jednak z każdym kolejnym rokiem było lepiej. Najpierw udało się przejść pierwsze rundy, a kolejnym razem awansować jeszcze dalej. Największe sukcesy ksiądz odniósł w 2014 roku, w deblu.
– To były czternaste mistrzostwa. Z kolegą Markiem zajęliśmy trzecie miejsce. Kiedyś odniosłem też sukces, będąc na pierwszej parafii w Ostrzeszowie. Udało się wygrać w amatorskiej lidze – wylicza ksiądz Gabryelczyk.
Mówiąc o Mistrzostwach Polski Księży wyjaśnia, że mają one 50-60 stałych uczestników. Głównie przyjeżdżają oni z południa kraju, Warszawy i Poznania.
– Zrobiła się u nas mała, tenisowa rodzina. Niektórzy rozgrywają też wewnętrzne turnieje na diecezjach. A poziom nie jest wcale taki niski. Są księża, którzy grali w klubach, jeden grał w deblu z Matkowskim – komentuje ksiądz.
Dodaje, że tak jak większość zawodników jest na podobnym poziomie, tak mistrzowie to już poziom dobrego juniora, czyli niedostępny dla amatorów.
Święto tenisa na ŚDM
W tym roku, podczas rozgrywających się pod Krakowem Światowych Dni Młodzieży księża zorganizowali Mistrzostwa Świata. Wzięli w nich udział duchowni z całego świata – reprezentanci m.in. USA, Filipin, czy nawet Papui-Nowej Gwinei.
– Odpadłem w półfinale z późniejszym mistrzem świata. Grałem też w parze. Ale tego nie robi się dla medali, robimy to głównie dla atmosfery i udziału – zapewnia ks. Gabryelczyk.
Istnieje nawet reprezentacja Polski księży. Niedawno wyjechała nawet na turniej na Filipiny.
Krzysztof Gabryelczyk ma już tenisowe plany na najbliższe lata. Chciałby pojechać na kolejne Mistrzostwa Polski, choć nie wiadomo czy się odbędą. Wszystko zależy od tego, czy uda się znaleźć sponsorów na imprezę. Na pewno rozegrane zostaną w 2018 roku, na jubileusz Żywca.
– Trzeba się doskonalić, grać, trzymać poziom. Jeśli pojadę na mistrzostwa w przyszłym roku to potraktuję je jako przetarcie, przed tymi na jubileusz miasta. Wtedy chciałbym coś ugrać – zdradza ks. Gabryelczyk.