Tenis Park Żywiec 1918 nowoczesny klub sportowy z technicznie dobrze przygotowanymi kortami krytymi i na wolnym powietrzu, z zapleczem socjalnym: kawiarenką i bazą noclegową. Nie zapomina też o swojej historii i dba, by tenisiści w Żywcu pamiętali i szanowali historię tego terenu; by wiedzieli, jacy zawodnicy tu grali i jakie sportowe ideały im przyświecały. Wiesław Biel, właściciel terenu i dobry duch wszystkich tutejszych imprez, gorący orędownik tenisowego szkolenia dzieci i młodzieży, oprowadza nas przez ponad sto lat życia klubu.
Pierwsze mecze tenisowe rozgrywano tu jeszcze przed pierwszą wojną światową, na korcie w parku należącym do niedaleko położonego pałacu Habsburgów. Tutejszy piaskowy kort zyskał po pierwszej wojnie sąsiadów – przy gimnazjum im. Mikołaja Kopernika wybudowano dwa piaskowe. Później tenisiści przenieśli się na trzy nowe korty, tym razem ceglane, wybudowane przez dyrekcję Fabryki Papieru „Solali” (należącej do tenisisty Ignacego Seroga) wespół z zawodnikami miejscowej sekcji tenisowej, którzy zakasali rękawy w ramach czynu społecznego.
Tenis zapuścił korzenie w Ziemi Żywieckiej z chwilą powstania w 1928 roku klubu sportowego o nazwie RKS „Zabłocie”, wziętej od dzielnicy miasta. Zręby sekcji tenisowej tworzyli: bracia Ropkowie, Antoni Sroka, Eugenia Haberówna, Zbigniew Ochoński i mecenas Haliński – deblowy mistrz Krakowa.
Spory wkład w rozwój tenisa żywieckiego włożyła również rodzina Okrzesików. Mieszkali w obecnym domku klubowym, bo ojciec był gospodarzem obiektu. Można więc powiedzieć, że dzieci dorastały na kortach. Córka Stefania, która po mężu nazywała się Maciuszek, a grała pod przybranym nazwiskiem Kamińska, zdobyła zaraz po wojnie pierwszy tytuł wicemistrzyni Polski. W 1947 roku na kortach Bielska dotarła do finału, przegrywając z legendarną Jadwigą Jędrzejowską. W 1956 tytuł mistrza Polski, choć tylko chemików, zdobył Jan Okrzesik. Do czołówki należał też trzeci z rodzeństwa – Tadeusz. Ekipę uzupełniali: Edward Hersberg, Mieczysław Walas, Eugenia Pawlikówna, Stefan Pacał, Stefan Słonina, oraz ówcześni juniorzy: Włodzimierz Szczygieł i Mieczysław Rynczarski. Działalnością organizacyjną zajęli się Józef Munk oraz Elżbieta i Juliusz Wyrwa.
„Czwarte po wojnie mistrzostwa Polski 1949 roku odbywały się w pobliskim Bielsku, na kortach BBTS Ogniwo Bielsko” – wspominał Jan Okrzesik. „Nagle gruchnęła wieść: Stefania Okrzesik z Zabłocia wicemistrzynią Polski! Stefania grała dobrze, ale nikt nie przypuszczał, że zajdzie tak daleko. Pamiętam jej sensacyjne, półfinałowe zwycięstwo nad Marią Rudowską. Warszawianka to była sława. Dwa lata wcześniej w Sopocie zdobyła przecież tytuł mistrzyni Polski, a rok wcześniej w Szczecinie (1948) była wicemistrzynią. Miała też na swym koncie dwa tytuły wicemistrzowskie w mikście, wywalczone w Poznaniu (1934) z Ignacym Tłoczyńskim i we wspomnianym już turnieju sopockim (1947) – z Władysławem Skoneckim (w Bielsku mikstów nie rozgrywano). Finał Stefania przegrała. Nie mogło być inaczej, skoro naprzeciw niej stanęła utytułowana Jadwiga Jędrzejowska. Siostra grała wtedy w drużynie “Ogniwa Bielsko” pod nazwiskiem Kamińska. Oni mieli dobrą ekipę z takimi asami, jak: Alfred Buchalik, późniejszy (1952) mistrz Polski, czy Władysław Kurman, ściągnięty z Chrzanowa. Potrzebna im była dobrze grająca kobieta, więc namówili Stefanię i żeby ominąć długotrwałe formalności, zaproponowali jej, by grała pod przybranym nazwiskiem”.
W 1958 roku powódź zniszczyła korty, jednak szybko udało się je odbudować. Rok później rozegrano Puchar Ziemi Żywieckiej, a po nim przyszedł czas na kolejne zawody, nawet z międzynarodową obsadą.
„To były wspaniałe turnieje” – wspominał Stanisław Kończak, dwukrotny zwycięzca z Żywca, na łamach Tenis Parku. „Odbywały się tuż przed katowickimi Międzynarodowymi Mistrzostwami Polski, więc obsada była zawsze znakomita. Pamiętam atmosferę tych zawodów. Wszyscy czuliśmy się jak rodzina. Od rana walczyliśmy na kortach do upadłego, a wieczorem bawiliśmy się na dancingach w << Polonii >>. Pamiętam, jak przed jednym z finałów ludzie przytaszczyli na kort beczkę piwa, a „Żywiec” w tamtych czasach to był prawdziwy rarytas. Bywało, że w Żywcu grywali też tenisiści z zagranicy. Przypatrywali się nam z podziwem, nie mogąc się nadziwić, że przy okazji sportowej rywalizacji potrafimy się tak świetnie bawić”.
Z czasem dobudowano kolejne korty, aż wreszcie klubowy obiekt został sprywatyzowany. Nie mógł lepiej trafić, bo przejął go Wiesław Biel, który przychodził tu jeszcze będąc dzieckiem. Pan Wiesław rozbudował boiska i stworzył odpowiednią infrastrukturę, a także rozwinął system szkoleniowy najmłodszych tenisistów. Dziś zajęcia, na które uczęszczają uczniowie (w tym młodzi bardzo utalentowani, którzy uciekali z ogarniętej wojną Ukrainy) są całkowicie obłożone zapisami: ten obiekt ma swoją znakomitą opinię i tenisiści po prostu chcą tu rozwijać swoje pasje i podnosić umiejętności.
– Zawsze cieszę się, jak widzę, że dzieci i młodzież nie tylko chcą grać, ale wygrywać; jak ćwiczą i z pasją wychodzą na kort, jak nie traktują nauki jak obowiązku – mówi Wiesław Biel. – Jeśli jako dzieci chcą się rozwijać, widzą cel, to wierzę, że jako dorośli profesjonalni zawodnicy są w stanie sięgnąć po najbardziej prestiżowe zwycięstwa na korcie.
Dziś Tenis Park Żywiec 1918 jest kompleksem rekreacyjno-sportowym z 10 kortami, spośród których 7 ma charakter otwarty z tradycyjną nawierzchnią ceglaną (wśród nich jest kort centralny, istniejący od 1918 roku), a 3 korty kryte są namiotem dwupowłokowym, rozpostartym na konstrukcji stalowej z nawierzchnią „sztuczna trawa”. Budynek klubowy z szatniami, kawiarnią, jadalnią i bazą hotelową na 50 łóżek (w tym pokoje dwu- i trzyosobowe oraz pokoje typu studio) robi duże wrażenie.
Grzegorz Okoński