Przegrane finały Żuka i Michalskiego w Szwajcarii i Chorwacji. Powrót Jerzego Janowicza

Kacper Żuk

W czasie, gdy tenisowa światowa czołówka rywalizuje w Miami, innym tenisistkom i tenisistom pozostaje rywalizacja w imprezach niższej rangi. Kacper Żuk (212. ATP) i Daniel Michalski (337. ATP) uczestniczyli w tym tygodniu w challengerach. Obaj dotarli do finału: Kacper Żuk w szwajcarskim Biel, natomiast Daniel Michalski w chorwackim Zadarze, ale, niestety, obaj niedzielne finały przegrali. Dodajmy jeszcze, że w niedzielę po długiej przerwie powrócił do międzynarodowej rywalizacji Jerzy Janowicz, który zgłosił się do kwalifikacji challengera w szwajcarskim Lugano, ale były 14. tenisista świata, półfinalista wielkoszlemowego Wimbledonu, przegrał z Kazachem Denisem Yevseyevem (338. ATP).

Finalistów imprezy w Biel (druga edycja FlowBank Challenger Biel/Bienne, korty twarde w hali, 45,73 tys. euro w puli nagród) w rankingu ATP dzieli zaledwie jedenaście lokat, co zapowiadało wyrównaną rywalizację i tak też było w rzeczywistości.

Minimalnie lepszy okazał się klasyfikowany nieco wyżej Austriak Jurij Rodionov (201 ATP), który pokonał Kacpra Żuka (212 ATP) w dwóch setach 7:6 (3), 6:4 i to on został triumfatorem turnieju.

W secie I finału jedynego break-pointa nie wykorzystał Austriak, przełamań nie było, nic więc dziwnego, że o wyniku partii otwarcia rozstrzygał tie-break. W decydującej rozgrywce od wyniku 3:3, cztery następne akcje padły łupem Rodionowa, który wygrał decydującą rozgrywkę 7:3 i w efekcie całego seta 7:6 (3). Był to pierwszy przegrany set przez Żuka podczas turnieju w Szwajcarii.

W secie II też wszystko wskazywało na rozstrzygającego tie-breaka, gdyż przez 11 gemów zawodnicy utrzymywali podanie. Jedyne w całym meczu przełamanie zaliczył w 12. gemie tej partii Austriak, dzięki czemu wygrał seta 6:4 i zarazem całe spotkanie 7:6 (3), 6:4. Rywal Polaka w ostatnim – jak się okazało – gemie szybko wypracował trzy meczbole i wykorzystując drugiego z nich zakończył trwający 91 minut pojedynek.

Świetny początek nie wystarczył Danielowi Michalskiemu

Daniel Michalski (337 ATP) bardzo dobrze rozpoczął niedzielny finał drugiej edycji Falkensteiner Punta Skala – Zadar Open (korty ziemne, 45,73 tys. euro w puli nagród), w którym jego rywalem był sporo wyżej notowany w rankingu ATP Włoch Flavio Cobolli (165. ATP), ale roztrwonił przewagę, przegrywając decydujący mecz challengra w Zadarze 4:6, 2:6

Michalski może żałować przede wszystkim seta otwarcia, bowiem prowadził w nim z przewagą przełamania 4:1, ale, niestety, przewagi nie utrzymał. Od wyniku 4:1 na swoją korzyść Polak do końca pierwszej partii nie wygrał już żadnego gema, dwukrotnie stracił serwis w gemach siódmym oraz dziewiątym i w ekekcie to Flavio Cobolli zamknął seta zwycięstwem 6:4.

W secie II obaj tenisiści mieli duże problemy z utrzymaniem serwisu, pierwsze pięć gemów wygrywali zawodnicy odbierający podanie. Tę serię przerwał dopiero Włoch, odskakując na 4:2 i przewagi nie roztrwonił. Flavio Cobolli raz jeszcze przełamał podanie Daniela Michalskiego, który w tej partii ani razu nie utrzymał własnego serwisu, a następnie przy własnym serwisie „zamknął” spotkanie, wykorzystując drugiego meczbola i po zwycięstwie 6:4, 6:2 sięgnął po tytul.

Mimo, że w niedzielnym finale Daniel Michalski poniósł porażkę, jest już pewne, że w następnym notowaniu rankingu ATP, które zostanie ogłoszone 4 kwietnia, zanotuje kolejny awans.

Janowicz wrócił i przegrał, mimo obrony sześciu meczboli

Jerzy Janowicz

W niedzielę po długiej przerwie, która kosztowała go wypadnięciem w ogóle z rankingu ATP tenisistów, do międzynarodowej rywalizacji powrócił Jerzy Janowicz. Zgłosił się do kwalifikacji challengera w szwajcarskim Lugano, ale były 14. tenisista świata, półfinalista wielkoszlemowego Wimbledonu, przegrał na początek z Kazachem Denisem Yevseyev (338. ATP) 6:4, 3:6, 6:7 4).

Polak pierwszego seta rozstrzygną na swoją korzyść, ale później było już gorzej i choć do końca walczył bardzo ambitnie, zszedł z kortu jako pokonany.

Szczególnie zacięty, wręcz dramatyczny, był rozstrzygający set III. Jerzy Janowicz w decydującym secie przegrywał już 2:5, ale nie rezygnował. W ósmym gemie przy własnym serwisie obronił pięć piłek meczowych ostatecznie pozostając w spotkaniu. Następnie Polak miał nawet break-pointa, żeby objąć prowadzenie 6:5, ale szansy nie wykorzystał. W kolejnym gemie, już przy własnym podaniu, łodzianin obronił jeszcze jednego, w sumie szóstego meczbola, doprowadził do rozstrzygającego o zwycięstwie tie-breaka, w którym, niestety, nie dał rady, przegrywając tie-breaka do czterech i cały mecz 6:4, 3:6, 6:7 (4).

Krzysztof Maciejewski

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości