Oliwia Kuszel i Nadia Affelt na co dzień są przyjaciółkami i wspólnie trenują w Toruńskiej Akademii Tenisowej, a szkoleniowcem młodych zawodniczek jest Filip Lewicki. Bywa jednak i tak, że muszą stanąć po dwóch stronach siatki. Tak było choćby kilka miesięcy temu w finale Halowych Mistrzostw Polski młodziczek w Sobocie.
Górą w tym pojedynku okazała się bardziej doświadczona i bardziej utytułowana Oliwia Kuszel, która już przed rokiem była najlepsza w kraju w tej kategorii wiekowej. – Tamto mistrzostwo było bardziej niespodziewane. Byłam młodsza od rywalek i mogłam grać na większym luzie. Do Soboty przyjechałam jako faworytka, byłam rozstawiona z numerem pierwszym, więc presja była znacznie większa. Z nią trzeba sobie jednak umieć radzić – mówi 14-latka, która zaraz po finale singla wygrała jeszcze turniej deblowy, grając w parze z Mają Pawelską z Górnika Bytom. – To miłe uczucie zdobyć dwa złote medale jednego dnia – zapewnia pochodząca z Grabowca pod Toruniem Oliwia Kuszel.
Pięciolatki na korcie
– W tenisa zaczęłam grać mając cztery, może pięć lat. W pobliżu domu były korty i rodzice zapisali mnie do szkółki. Od początku tenis przypadł mi do gustu i nie trzeba było mnie zmuszać, abym poszła na trening. Mama i tata też chętnie pojawiają się na korcie, ale grają tylko amatorsko. W pewnym momencie trenował także mój brat – opowiada mistrzyni Polski do lat 14. Nieco podobnie przygodę z tenisem rozpoczęła Nadia Affelt. – Kiedy miałam pięć lub sześć lat poszłam na kort z tatą. To właśnie wtedy zauważyła mnie trenerka, która zapytała, czy bym nie chciała zająć się tenisem nieco bardziej poważnie, I tak to się zaczęło… – wspomina wicemistrzyni Polski z Grodu Kopernika.
Obie zawodniczki szybko też trafiły do Toruńskiej Akademii Tenisowej. – Na co dzień wspólnie trenujemy i jesteśmy dobrymi przyjaciółkami. Sporo czasu spędzamy ze sobą. Wychodząc na kort stajemy się jednak rywalkami i każda chce pokonać koleżankę. Na tym jednak właśnie polega rywalizacja – zapewnia Nadia, dla której srebro zdobyte w Sobocie jest jak na razie największym sukcesem w karierze. Ta rywalizacja przynosi zresztą same plusy, bo dzięki wspólnym treningom dziewczyny „nakręcają się” nawzajem i cały czas podnoszą swoje umiejętności.
Mocne strony młodych tenisistek
– Moje najmocniejsze strony? Forehand i serwis. Poza tym jestem zawodniczką, która dobrze się czuje w ataku – zapewnia Oliwia Kuszel, która zapytana o tenisowy wzór bez wahania odpowiada, że są to Naomi Osaka oraz Iga Świątek. – Ja nie mam ulubionej tenisistki. Lubię za to oglądać na korcie Rogera Federera oraz Novaka Djokovica. Atuty? Dobry backhand – zdradza Nadia Affelt. Obie tenisistki, mimo młodego wieku, są niemal całkowicie skupione na tenisie. – Trudno znaleźć mi czas na hobby. Tenis jest dla mnie najważniejszy – przyznaje srebrna medalistka mistrzostw Polski.
Oliwia jeśli znajdzie już na coś czas, to najchętniej słucha muzyki. – Najczęściej jest to pop. Lubię na przykład Sanah – mówi zawodniczka, która kilka dni po podwójnej wygranej w Sobocie zdobyła jeszcze brązowy medal podczas Halowych Mistrzostw Polski do lat 16. Wywalczyła go w grze podwójnej, ponownie występując razem z Mają Pawelską. Oliwia Kuszel oraz Nadia Affelt, jak na przyjaciółki z jednego klubu przystało, mają też jasno sprecyzowany cel, a jest nim oczywiście wygrana turnieju Wielkiego Szlema. Jak pokazuje przykład wspomnianej już Igi Świątek warto takie marzenia mieć i być wytrwałym w drodze do ich realizacji.
Tomasz Sikorski
Trener mógł w spokoju wypić kawę
Rozmowa z Filipem Lewickim z Toruńskiej Akademii Tenisowej, trenerem Oliwii Kuszel oraz Nadii Affelt.
Co robi trener, gdy dwie jego podopieczne grają w finale mistrzostw Polski?
– Siedzi z boku, pije kawę i obserwuje to, co się dzieje na korcie. Obserwuje z dużym spokojem, bo nikomu nie kibicuje i nie obmyśla żadnej taktyki. Wszystko co miał zrobić, zrobił już wcześniej.
Wcześniej też był taki spokój?
– Nie do końca. Takim najbardziej emocjonującym momentem były chyba półfinały, kiedy to dziewczyny grały w tym samym czasie, na dwóch różnych kortach. Na szczęście, one ze sobą sąsiadowały i trzeba było się tylko wykazać podzielną uwagą.
Jakby Pan scharakteryzował swoje zawodniczki?
– Obie grają mocny, dynamiczny, a nawet agresywny tenis. Wchodzą na piłkę, nie boją się uderzać i coraz lepiej myślą na korcie. Mają też oczywiście słabsze strony, ale nie chcę ich zdradzać. Niech nad tym zastanawiają się ich rywalki. Oliwia nie dysponuje może najlepszymi warunkami fizycznymi, ale nadrabia to sprawnością i dynamiką, bardzo nisko pracuje na nogach. Obie dziewczyny są sprawne, co jest efektem ich bardzo dobrej pracy ogólnorozwojowej w klubie, wraz z trenerem Bernardem Muchą. On wykonuje u nas kawał dobrej roboty i to, że obie nasze zawodniczki zdobyły złoty i srebrny medal mistrzostw Polski w singlu, to w dużej mierze także jego zasługa.
Wspólne treningi też pewnie wiele im dają?
– To z pewnością duży atut, bo jedna napędza drugą i dzięki temu cały czas idą w górę.
Dla Oliwii to już kolejne złoto. Wygląda więc na to, że to Nadia ją goni…
– To prawda. Nadia do tej pory cały czas była w jej cieniu. Dopiero na niedawnych mistrzostwach województwa po raz pierwszy ją ograła. Sam byłem więc ciekawy, jak będzie wyglądał finał mistrzostw Polski. W nim jednak górą była Oliwia, która później jeszcze dołożyła drugie złoto w deblu.
Jakie macie najbliższe plany?
– Zamierzamy pojeździć trochę po Europie. Za rok, a może nawet jeszcze w tym roku chcemy też, aby dziewczyny zagrały w kilku turniejach ITF. Po to, aby ogrywały się w rywalizacji ze starszymi zawodniczkami i nabierały doświadczenia. Obie pokazują bowiem, że są już na tyle silne, aby takiej rywalizacji podołać.
Macie w Toruńskiej Akademii tenisowej więcej tak utalentowanych graczy?
– Nie możemy narzekać. Są zawodniczki i zawodnicy, którzy bardzo dobrze rokują i osiągają już spore sukcesy. Jedną z takich zawodniczek jest na przykład Iga Mazur, która od pewnego już czasu jest w czołowej czwórce w Polsce w swojej kategorii wiekowej. Na ostatnich mistrzostw Polski skrzatów do lat 12, które odbyły się w Bielsku-Białej zdobyła nawet srebrny medal w grze deblowej. Iga jest dwa lata młodsza od Oliwii oraz Nadii i próbuje je gonić, by im dorównać.
Nie obawiacie się, że o te zawodniczki zaczną zaraz pytać większe klubu, choćby po to by wzmocnić swoje drużyny?
– Takie obawy zawsze są, ale z drugiej strony, my również mamy bardzo mocną drużynę, bo dodatkowo wzmacniamy się Oliwią Sybicką ze Stalowej Woli, która ma 13 lat i także sporo osiągnięć na koncie. Dobrze nam się wspólnie pracuje, atmosfera w klubie jest znakomita, wyniki również są, więc po co to zmieniać…