Nowa pasja Ivana Lendla

Ivan Lendl zaczął pasjonować się pickleballem i gra systematycznie. Fot. News-Journal/Ken Willis/Archiwum Polski Pickleball

Ivan Lendl, obecnie 63-letnia legenda światowego tenisa, nie przypomina już ani trochę tego zawodnika, który w latach 80. poruszał się po korcie z lekkością i gracją baletnicy. Jednak dzięki swojej miłości do golfa oraz wewnętrznej potrzebie przebywania na świeżym powietrzu, utrzymał do dziś ogólną sprawność. Golf to druga miłość Lendla, zaraz po tenisie, którą zaraził swoje pięć córek. Jedna z nich, Isabelle, zaczęła grać w golfa w wieku 6 lat i została profesjonalną golfistką. Kiedy wydawało się, że to właśnie golf pozostanie największą siłą napędową Lendla na emeryturze, niespodziewanie w jego życiu pojawił się… pickleball.

Bakcyl połknięty

Zaczęło się niewinnie. Jedna gra, potem druga. Pojawiła się rywalizacja, wspomnienia z lat spędzonych na korcie i bakcyl został połknięty. „Jak już coś robię, robię to zawsze na 100 procent, znacie mnie.” – mówił w wywiadzie, w którym wspominał o swoich planach startowych w turniejach pickleballowych. Dodał też, że wierzy, że może być naprawdę dobry w tym sporcie i rzeczywiście to udowodnił. Po zaledwie roku gry, Lendl często kończył na pudle w turniejach deblowych, grając z dwadzieścia lat młodszymi rywalami. Zapytany w czym tkwi sekret jego sukcesów w pickleballu, odpowiada: „szybkość reakcji pozostaje wciąż na przyzwoitym poziomie, a bez tego ani rusz w tej grze”.

Lendl: Wolę zdecydowanie ostre zagrania

Lendl zakończył swoją tenisową karierę w wieku 34 lat z powodu powracających kontuzji kręgosłupa.

Ivan Lendl w trakcie swojej kariery trenerskiej współpracował m. in. z Andy Murrayy’em. Fot. www.depositphotos.com w trakcie treningu. Fot. www.depositphotos.com

Jak sam o sobie powiedział, urodził się, by rywalizować. Namiastkę tej rywalizacji odkrył we wspomnianym już golfie, ale kręgosłup zniweczył marzenia o zrobieniu wielkiej kariery. Kiedy na stare lata pojawił się pickleball (więcej o pickleball czytaj: TUTAJ), Lendl ożył na nowo i rozbudził w sobie marzenia o osiągnięciu czegoś spektakularnego.

– Grywałem w golfa sześć razy w tygodniu, teraz maksymalnie jeden, może dwa razy – przyznaje Lendl i dodaje: – Cztery razy w tygodniu gram za to w pickleball, dzięki któremu poprawiłem wytrzymałość i rozluźniły mi się stawy biodrowe.

Stawy biodrowe, które w rzeczywistości są endoprotezami – to one ostatecznie uniemożliwiły Lendlowi nawet rekreacyjną grę w tenisa.

Jak na Lendla przystało, jego podejście do pickleballa jest bardzo analityczne. Jeden z treningów w tygodniu poświęca w całości na ćwiczenia, dzięki którym doskonali „czucie”.

– Nie przepadam za dinkami – przyznaje Ivann Lendl, po czym dodaje z błyskiem w oku: – Wolę zdecydowanie ostre zagrania.

No i w dalszym ciągu woli wygrywać oraz nienawidzi przegrywać – nieprzemijalna cecha wspólna wszystkich wielkich sportowców.

Polski Pickleball Team
Fot. www.depositphotos.com

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

– Jeżeli w moim miasteczku byłeś dobrym narciarzem, to byłbyś dobry w każdym miejscu na świecie. Z tenisem było inaczej. Miano dobrego tenisisty w mojej miejscowości nic nie znaczyło, na świecie wciąż byłbym nikim – mówił w wywiadzie dla magazynu GQ Jannik Sinner. Fot. www.depositphotos.com

Jannik Sinner. Poznajcie najmniej włoskiego sportowca Italii

Z miejscowości Innichen, w której urodził się Jannik Sinner, do austriackiej granicy jest niespełna siedem kilometrów. Z restauracji, w której pracowali jego rodzice, gotując i obsługując narciarzy – jeszcze bliżej. Nic dziwnego, że chudy,