W czwartek byliśmy świadkami niełatwej przeprawy Igi Świątek w drugiej rundzie Mutua Madrid Open 2025, jednego z najważniejszych przystanków w Tourze na kortach ziemnych. Polka broni w Madrycie tytułu i zarazem 1000 punktów, więc gra pod dużą presją. Ale jak na razie wygrała walkę ze swoimi słabościami, jeśli nie demonami, pokonując 72. na świecie Alexandrę Ealę z Filipin 4:6, 6:4, 6:2. Zrewanżowała się jej za sensacyjną porażkę w marcu w ćwierćfinale innej imprezy rangi WTA 1000 w Miami (2:6, 5:7).
Evening the matchup to 1-1 🔥
— wta (@WTA) April 24, 2025
Defending champion @iga_swiatek leaves it all on the court to defeat Eala 4-6, 6-4, 6-2. #MMOpen pic.twitter.com/c79SzqjVRH
Już na otwarcie spotkania Świątek straciła swój serwis już przy pierwszej okazji wypracowanej przez rywalkę, która wyszła na 40-30, po czym objęła prowadzenie 1:0. Z dużym trudem przyszło jej podwyższenie na 2:0, bowiem w drugim gemie gra toczyła się na przewagi. Filipinka obroniła w nim dwa break pointy, zanim utrzymała podanie przy drugiej szansie.
Dalej gra toczyła się zgodnie z regułą własnego podania, ale pewniej swoje gemy wygrywała Polka. Była też kilkakrotnie bliska odrobienia straty breaka, ale nie wykorzystała dwóch piłek na 2:2, a także jednej na 3:3. Dlatego na tablicy pojawiał się wynik korzystny dla Eali 3:1, 4:2, a następnie 5:2, gdy po raz drugi w meczu zdobyła przełamanie i to bez straty punktu.
Wydawało się, że za chwile rozstrzygnie losy pierwszej partii wynikiem 6:2, ale nieoczekiwanie sama oddała podanie przeciwniczce, również do zera. W sumie Iga wygrała dziewięć wymian z rzędu, wychodząc na 5:4 i 15-0. Jednak tenisistka z Filipin odskoczyła przy własnym serwisie na 40-15.
Jednak nie udało jej się wykorzystać dwóch piłek setowych, dopiero wygraną 6:4 dało jej trzecie podejście, tym razem skuteczne, po blisko 50 minutach gry.

Już na otwarcie drugiej partii Świątek ponownie znalazła się w trudnym położeniu, choć miała piłkę na 1:0 przy 40-30 i jedną przewagę. Zaraz po tym jednak to rywalka objęła prowadzenie przy pierwszym wypracowanym break poincie.
Nie potwierdziła jednak tego przełamania i łatwo straciła swojego gema. Potem obie pewnie utrzymały serwisy, ale przy 2:2 ponownie kryzys dopadł Igę. Wiceliderka rankingu WTA wybroniła się co prawda ze stanu 0-40, doprowadzając do równowagi, ale chwilę później ponownie pozwoliła się przełamać. Jednak natychmiast odrobiła stratę i wyszła na 3:3.
Dalej sytuacja wróciła do normy, więc zgodnie z regułą własnego serwisu Polka wyszła na 4:3, a także na 5:4. W dziesiątym gemie bez straty punktu przełamała podanie 72. w rankingu WTA przeciwniczki i po godzinie i 33 minutach gry wygrała seta 6:4. W sumie w końcówce drugiego seta rozstrzygnęła na swoją korzyść sześć ostatnich wymian.
Decydująca partia od początku układała się po myśli Świątek. Najpierw do zera wygrała swój serwis, po czym wyszła na 2:0 przy pierwszym wykorzystanym break poincie, a następnie na 3:0. Eali udało się na chwilę powstrzymać zwycięską serię Igi, gdy po jej podaniu zrobiło się 1:3, ale kilka minut później na tablicy pojawił się wynik 1:5, choć w szóstym gemie obroniła dwa break pointy, ale byłą bezradna przy trzecim.
Wydawało się, że serwująca na mecz Polka zaraz przypieczętuje awans do trzeciej rundy, jednak rozpoczęła gema od 15-40. Dwukrotnie wybroniła się przed przełamaniem, ale przy trzeciej okazji rywalka z Filipin wyszła na 2:5. Zaraz po tym, przy swoim podaniu obroniła tylko pierwszego meczbola, zanim poniosła porażkę po dwóch godzinach i 16 minutach zaciętej walki.

Sztab szkoleniowy Teamu Świątek będzie miał jeden dzień na przeanalizowanie przyczyn problemów, które wyraźnie wpływały w czwartek na niestabilną grę Polki. To ważne, bowiem w trzeciej rundzie czeka ją pojedynek z bardzo trudną i niewygodą rywalką, Czeszką Lindą Noskovą (nr 31.).
Warto również odnotować fakt, że nieoczekiwanej porażki doznała Łotyszka Jelena Ostapenko. Triumfatorka niedawno zakończonego turnieju Porsche Tennis Grand Prix ze Stuttgartu uległa nieoczekiwanie rodaczce Anastazji Sevastovej 6:7 (2), 2:6. Przypomnijmy, że Ostapenko w sześciu konfrontacjach z Igą Świątek wygrała wszystkie mecze.
W głównej drabince gry pojedynczej w Mutua Madrid Open 2025 znalazły się w sumie trzy polskie tenisistki, a wszystkie w pierwszej rundzie mają „wolny los”. Jako pierwsza z nich wyszła na kort Magdalena Fręch (KS Górnik Bytom), która w czwartek po równo trzygodzinnej walce zwyciężyła 69. w rankingu WTA Hiszpankę Jessicę Bouzas-Maneiro 5:7, 7:6 (7-2), 6:4. Kolejną rywalką rozstawionej z numerem 27. tenisistki LOTTO PZT Team będzie turniejowa siódemka Mirra Andriejewa.
Dopiero w piątek pierwszy mecz rozegra rozstawiona z numerem 29. Magda Linette (LOTTO PZT Team/AZS Poznań), której rywalką będzie Greczynka Maria Sakkari. Chociaż obecnie zajmuje ona 82. miejsce w klasyfikacji WTA , to jeszcze w marcu 2022 roku była trzecią tenisistką świata. Będzie to ich drugi pojedynek, a w poprzednim – w styczniu 2019 roku na twardym korcie w Hobart – lepsza w trzech setach okazała się poznanianka, która sklasyfikowana jest obecnie na 33. pozycji.
(D.T.)