W niedzielne południe na dachu Galerii Lafayette w Paryżu odbyła się sesja zdjęciowa Igi Świątek oraz konferencja prasowa.
Dobrze spałaś po zwycięskim finale na kortach Rolanda Garrosa?
– Próbowałam zasnąć, ale było to dość trudne. Nie tylko dawały znać o sobie jeszcze emocje, ale obchodziliśmy także urodziny Darii Abramowicz, mojej psycholog. W sumie spałam może 4 godziny.

Otrzymałaś dużo gratulacji?
– Telefon włączyłam dwie godziny po meczu. Dostałam mnóstwo wiadomości i gratulacji, za które bardzo dziękuję. Jestem szczęśliwa, że cała Polska mnie wspierała i mocno kibicowała, to bardzo mi pomogło.
Kiedy wrócę do domu i trochę odpocznę to wtedy dotrze do mnie ten sukces. Po tych dwóch tygodniach spędzonych w tenisowej bańce mogę nareszcie wyjść i poznać lepiej Paryż.
Najważniejszy mecz w trakcie turnieju?
– To były dwa pojedynki. Pierwszy z Simoną Halep, a drugi to oczywiście finał.
Jak dajesz sobie radę z tak ogromną dawką popularności?
– Jestem zszokowana, bo nigdy nie było tyle zamieszanie wokół mojej osoby: sesje fotograficzne, wywiady. Nie czuję się celebrytką. Muszę nauczyć się żyć z popularnością. Popularność jest miła, ale trzeba cały czas mocno pracować. Moje życie wywróciło się do góry nogami.
Główne cele sportowe?
– Chciałabym osiągnąć zwycięstwa we wszystkich Wielkich Szlemach i zdobyć medal olimpijski.
Fot. Roland Garros