Pracowitość, talent, silna psychika i jasno postawiony cel, jaki chce się osiągnąć – to podstawowe warunki prowadzące do sukcesu. Martyna Kubka ma te wszystkie cechy, by zostać profesjonalną tenisistką, choć doskonale zdaje sobie sprawę, podobnie zresztą jak jej trener Maciej Synówka, że przed nią długa i ciężka droga na tenisowy szczyt.
Pochodząca z Zielonej Góry 18-latka ma jeszcze jeden atut. Sportowe geny po rodzicach. Mama Małgorzata i tata Jacek byli reprezentantami Polski w strzelectwie. Pani Małgorzata dwukrotnie reprezentowała Polskę na Igrzyskach Olimpijskich – w 1992 roku w Barcelonie i cztery lata później w Atlancie. Na olimpiadzie w Hiszpanii zdobyła brązowy medal. Jacek Kubka także startował na IO w Barcelonie.
– Mimo tak dużych osiągnięć rodziców, nigdy z rodzeństwem nie byliśmy razem na strzelnicy – śmieje się Martyna Kubka i dodaje, że może kiedyś spróbuje sprawdzić czy ma równie celne oko, jak jej mama i tata.
Przydomowy kort
Jeszcze w trakcie swojej kariery sportowej Jacek Kubka zajął się biznesem, a przy okazji zainteresował się także białym sportem.
– Z czasem tenis stał się drugą wielką, sportową pasją – zaznacza mieszkaniec Zielonej Góry. – Zdecydowałem się wybudować kort przy domu. Postawiłem na sztuczną trawę, bo jest zdecydowanie łatwiejsza w utrzymaniu i można grać na niej nawet przy gorszych warunkach pogodowych. Z Martyną, która jest najstarsza z trójki moich dzieci, wyszedłem na kort, gdy miała 5 lat. Syn Natan i druga córka Milena też przez pewien czas grali w tenisa. Natan zdecydował się na koszykówkę, a Milena od czasu do czasu podobija piłeczkę na korcie z Martyną, gdy ta jest w domu – mówi ojciec dziewczyn.
– Nigdy nie myślałam o innej dyscyplinie sportu. Pokochałam tenis. Od początku kariery reprezentuję klub GKT Nafta Zielona Góra – mówi Martyna Kubka, która ma w swoim sportowym dorobku m. in. medale mistrzostw Polski różnych kategorii wiekowych, drużynowe wicemistrzostwo Europy z 2019 roku, wygrane turnieje ITF w Indiach i na Białorusi, półfinał debla w słynnym Eddie Herr na Florydzie, a ostatnio triumf w Szczecinie w seniorskiej imprezie z cyklu Lotos PZT Polish Tour.
Dobry trener to podstawa
Pierwszym szkoleniowcem Martyny był jej tata, który tak bardzo chciał poznać tajniki tej dyscypliny, że z czasem ukończył kurs instruktorski, a następnie trenerski certyfikowany przez PZT.
– Brałem udział w turniejach amatorskich. Chciałem poznać tenis od podszewki, by pomagać córce. Martyna miała jednak zawsze szkoleniowca prowadzącego, a kilku z nich walnie przyczyniło się do jej sportowego rozwoju – tłumaczy Jacek Kubka.
Pierwszym szkoleniowcem był Łukasz Sęk z rodzinnego miasta. Kolejnym, z którym rozpoczęła współpracę, był Piotr Unierzyski.
– Piotr wziął Martynę pod trenerskie skrzydła, kiedy miała 8-9 lat i to był dla niej bardzo ważny moment. Przez 6 lat córka bardzo dużo się nauczyła. Mogę śmiało powiedzieć, że trener Unierzyski stał się jej mentorem – zaznacza J. Kubka i dodaje, że następne dwa lata córka udanie współpracowała z Bogdanem Dzudzewiczem. Nie można także nie wspomnieć o współpracy od najmłodszych lat Martyny z fizjoterapeutą Zbigniewem Guzkiem. Regularnie spotykali się w gabinecie, ale przede wszystkim tenisistka ćwiczyła w domu to co zostało „zadane”. Z racji wzrostu Martyny było to bardzo ważne i do tej pory nie miała poważnej kontuzji.
Obecnie Martyna trenuje pod okiem Macieja Synówki, w którego teamie jest również dużo bardziej doświadczona Paula Kania.
Kształtowanie charakteru
Maciej Synówka to uznane w tenisowym środowisku nazwisko. Prowadził m.in. Urszulę Radwańską i Coco Vandeweghe. Oprócz aspektów czysto tenisowych bardzo dużą wagę przykłada także do psychologii sportu i sfery mentalnej w trakcie treningu.
– Kształtowanie charakteru zawodnika to coś, na co szczególnie zwracam uwagę – mówi Maciej Synówka. – Co do Martyny, to powiem tak: oczywiście zauważyłem u niej potencjał i możliwości, które do końca jeszcze się nie ujawniły. W języku angielskim mówimy o kimś takim, że posiada „late development” – późny rozwój. Pracujemy nad wieloma elementami. Martyna imponuje warunkami fizycznymi, stąd jej bardzo silną bronią jest serwis i forhend, który staramy się jeszcze bardziej wykorzystać. Co ważne, mimo wysokiego wzrostu bardzo dobrze porusza się po korcie. Nad czym pracujemy? Jest wiele rzeczy do poprawy. Musi być większa intensywność treningu, wyższa jakość, bo przejście z wieku juniorskiego do seniorskiego, co w tej chwili się odbywa, to chyba najtrudniejszy czas w karierze. Chciałbym też, żeby Martyna – tak jak jest w męskim tenisie – potrafiła utrzymywać swój serwis, a w gemach, gdzie podaje rywalka, wywierała presję returnując. Musi nauczyć się również wygrywać dłuższe wymiany.
Sama Martyna ma świadomość, ile czeka ją jeszcze wysiłku, bo gonić najlepsze tenisistki. Jest po maturze, myśli o studiach zaocznych na jednej z warszawskich uczelni, trenuje w Jankach niedaleko stolicy.
– Każdy dzień wygląda podobnie: trzy godziny zajęć na korcie, potem zajęcia ogólnorozwojowe. Oczywiście dbam też o dietę. Od kilku miesięcy korzystam z tzw. diety pudełkowej, co jest bardzo wygodne – mówi Martyna Kubka i jednocześnie cieszy się z faktu, że poprawiła znacząco bekhend, slajs i dojście do siatki zakończone wolejem.
– W rodzinnym domu jestem rzadziej. Z jednej strony szkoda, a z drugiej nie muszę tyle czasu spędzać w podróży i mogę skoncentrować się na tenisie – kończy Martyna Kubka.
Fot. Materiały prasowe LOTOS PZT Polish Tour/Archiwum rodzinne