Kwestionariusz tenisowy Józefa Herolda: aktorka Beata Ścibakówna

Jesteś kibicem tenisa od święta, czy na bieżąco śledzisz turnieje, rankingi?

– Fanatyczką tenisa nie jestem i szczegółowo nie wiem, kto jest na którym miejscu, ale wiem, kto wygrywa ważne turnieje, kto kończy karierę, a kto dobrze zaczyna.

Jaki był udział męża, Jana Englerta w tenisowej pasji Beaty Ścibakówny?

– Dzięki niemu zaczęłam trenować, ale tenisem zaraziłam się wcześniej, kiedy byłam na wakacjach u mojego wujka w Bonn i śledziliśmy w telewizji US Open. Wtedy się zakochałam w białym sporcie.

Czy na korcie, kiedy razem gracie w debla, jesteście dla siebie wyrozumiali, czy wręcz przeciwnie?

– To zależy od sytuacji na korcie. Jak wygrywamy, jest dobrze…

Z mężem Janem Englertem. Fot. R. Nawrocki / Narvil Conference & Spa

Czy z tej wyrozumiałości bijesz męża na korcie rakietą po głowie?

– Zdarzyło się. Biegliśmy do tej samej piłki i łup. Dobrze, że nie mam siły profesjonalnej tenisistki. Skończyło się na drobnym opatrunku.

Gdzie jesteście bardziej zgodni: w domu, w pracy, czy na korcie?

– Na korcie, wiadomo – Janek jest lepszy. W pracy dyrektoruje. W domu rządzę ja!

Największy twój sukces tenisowy…

– Trzykrotnie pod rząd byłam singlową mistrzynią Polski wśród aktorek i artystek na turnieju w Pogorzelicy.

Wymień wyróżniające się na korcie artystki i aktorki…

– Małgorzata Pieńkowska, Urszula Dudziak, Ewa Sawka, Anna Guzik…

Kiedy ostatnio grałaś w turnieju?

– W Beskid Cup w sierpniu tego roku w Jaworzu koło Bielsko-Białej. Odpadłam w drugiej rundzie debla. Po przeciwnej stronie siatki grali: Robert Stockinger, syn Tomasza, i Ula Dudziak. Trudno się dziwić, Robert to właściwie zawodowiec.

Fot.: R. Nawrocki / Narvil Conference & Spa

Masz lepszy forhend czy bekhend?

– Forhendem najlepiej gram piłki pod końcową linię.

A serwis?

– Pierwsza piłka wchodzi w 75 procentach.

Co musisz poprawić?

– Wolej.

Trójka ulubionych tenisistów, na których grę lubisz/lubiłaś patrzeć?

– Federer. Jest elegancki. Agassi – zabawny. Tsitsipas. Grecki bóg.

A do którego masz/miałaś słabość?

– Pete Sampras.

Z powodu?

– Następne pytanie proszę.

Kobiety najlepiej oceniają kobiety. Które, twoim zdaniem, mają bądź miały największy czar i urok na korcie?

– Maria Szarapowa, zawsze świetnie ubrana, i Ana Ivanisevic. Piękna, bardzo kobieca.

Proszę, wymyśl sukienkę dla Igi Świątek. Prześlemy jej twój projekt.

– Srebrna, długa. Na dole rozkloszowana, lekka i zwiewna. Na cienkich ramiączkach i koniecznie spektakularne kolczyki.

Czy Agnieszka Radwańska powinna wrócić na kort?

– Macierzyństwo jest piękne.

Czy przyjęłabyś zaproszenie Roberta Hurkacza na kolację

– Z przyjemnością.

On jest wegetarianinem, a co ty zamówiłabyś?

– Awokado z tuńczykiem. I szampan.

Który z wielkich turniejów chciałabyś zobaczyć na żywo?

– Byłam już na Roland Garros i na US Open, więc czas na Australię, gdzie ponoć jest świetna atmosfera na widowni. No i mekka tenisa, czyli Wimbledon. Jest cały biały, święty. Bardzo chciałabym tam być.

Gdzie można cię teraz zobaczyć na scenie?

– W Teatrze Narodowym w Warszawie. Zapraszam też do Och Teatru Krystyny Jandy. Wyprodukowałam tam spektakl „Oszuści” Michaela Jacobsa, w reżyserii Jana Englerta.  

Przepytywał Józef Herold

Beata Ścibakówna. Aktorka teatralna, filmowa i telewizyjna. Absolwentka warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Debiutowała w roli Zosi w „Panu Tadeuszu”, w reżyserii Jana Englerta.

Zagrała m.in. w „Układzie zamkniętym” Ryszarda Bugajskiego. Znana z telewizyjnego serialu „Diagnoza”.

Laureatka nagrody aktorskiej na festiwalu Dwa Teatry w Sopocie za rolę w spektaklu „Mąż i żona”. Na co dzień gra w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości