Magdalena Fręch (103. WTA) niestety już po pierwszym meczu pożegnała się z wielkoszlemowym turniejem US Open 2022, w zakończonym tuż po północy z poniedziałku ma wtorek polskiego czasu spotkaniu 1/64 finału przegrywając z nieznacznie niżej notowaną Kanadyjką Rebeccą Marino 2:6, 3:6.
Obie tenisistki w rankingu WTA dzielą zaledwie trzy pozycje (Fręch 103. WTA, Marino 106. WTA) można się więc było spodziewać wyrównanej, interesującej tenisowej batalii. Minimalnie więcej szans zdawała się mieć Polka, która na dodatek miała nad rywalką z Kanady przewagę psychologiczną wygrała bowiem oba dotychczasowe ich mecze.
Rywalizacja od początku rzeczywiście była wyrównana, choć Polka już w drugim gemie seta otwarcia broniła break-pointa. Wówczas polska tenisistka jeszcze się wybroniła, ale niestety w kolejnym własnym gemie serwisowym straciła podanie i zrobiło się 4:2 dla Kanadyjki. Tenisistka z Toronto do końca partii nie oddała już inicjatywy na korcie wygrywając seta otwarcia zdecydowanie 6:2 po 39 minutach.
Znana z waleczności Magdalena Fręch nie załamała się niepomyślnym przebiegiem I seta i drugą odsłonę meczu rozpoczęła najlepiej jak można było – od breaka. Z przewagą przełamania Polka prowadziła jeszcze 3:1, ale od tego momentu inicjatywę na korcie przejęła Rebecca Marino, która wygrała wszystkie pozostałe gemy i po godzinie i dziewięciu minutach zamknęła mecz zasłużonym zwycięstwem 6:2, 6:3.
Magdalena Fręch, nie wykorzystała dużej szansy, gdyż poniedziałkowa przeciwniczka była z pewnością w zasięgu urodzonej w Łodzi naszej tenisistki. Polka ze swojego dorobku rankingowego nie straci, ponieważ w poprzedniej edycji US Open nie przebrnęła kwalifikacji, nic też jednak nie zyska.
Wydaje się, że przede wszystkim zabrakło Magdalenie Fręch skutecznego serwisu.
Następną przeciwniczką Kanadyjki będzie sensacyjna pogromczymi Simony Halep, Ukrainka Daria Snigur.
Krzysztof Maciejewski