Czołowy zawodnik LOTTO PZT Team – Kamil Majchrzak (WKT Mera Warszawa) pokonał Szwajcara Jerome’a Kyma 6:4, 5:7, 6:3 i awansował do finału dużego challengera ATP100 na kortach ziemnych w Bratysławie. 28-letni Polak powalczy w niedzielę o tytuł z Portugalczykiem Henrique Rochą, a niezależnie od wyniku w poniedziałek wróci do Top 250 rankingu ATP, co najmniej w okolice 246. miejsca na świecie.
W Bratysławie Majchrzak przeszedł łatwo dwie rundy eliminacji, w których przeciwnikom oddał w sumie tylko dziewięć gemów (cztery i pięć). W turnieju głównym, w trzech poprzednich meczach, tracił tylko po cztery gemy. Natomiast w sobotę, w spotkaniu dwóch zwycięzców kwalifikacji, doszło do zaciętego trzysetowego pojedynku, ale z happy endem dla tenisisty z Piotrkowa Trybunalskiego.
Dziewięć pierwszy gemów kończyło się utrzymaniem serwisów, chociaż do stanu 5:4 obaj zawodnicy mieli do dyspozycji po jednym „break poincie”. Gdy wydawało się, że dojdzie do tie-breaka, Kamil zdołał wypracować dwie piłki setowe przy podaniu rywala i wykorzystał drugą, rozstrzygając losy partii na swoją korzyść wynikiem 6:4.
Otwarcie drugi ego seta również należało do zawodnika LOTTO PZT Team, bowiem z przewagą „breaka” odskoczył na 4:1. Ale nie zdołał utrzymać tej przewagi zrobiło się 4:4. Polak wyszedł jeszcze na 5:3, ale trzy następne gemy zapisał na swoim koncie 281. w rankingu ATP Kym i w ten sposób wyrównał stan meczu.
Natomiast decydująca partia od początku układała się po myśli Majchrzaka, który dzięki przełamaniu uzyskanym już w drugim gemie, chwilę później odskoczył na 3:0. Potem konsekwentnie podwyższał prowadzenie na 4:1, 5:2, aż wreszcie serwował na mecz przy 5:3. Przy swoim serwisie nie stracił punktu, zamykając trwający dwie godziny i 18 minut półfinał.
Awans do finału przyniósł Kamilowi zdobycz 54 punktów (4 pkt za zwycięskie eliminacje), a to oznacza, że najnowszym notowaniu rankingu ATP awansuje co najmniej o 49. miejsc – na 246. lokatę. Jeśli sięgnie w Bratysławie po tytuł, to może w poniedziałek wskoczyć w okolice 205.-206. miejsca na świecie.
To są dobre wieści, bo pozwolą Majchrzakowi zrealizować cel jaki stawiał sobie przed powrotem do międzynarodowego Touru. W wywiadzie, który ukazał się w grudniu w zimowym numerze „Tenis Magazynu”, mówił, że chciałby w sierpniu wystąpić w kwalifikacjach do wielkoszlemowego US Open. Niestety niewiele mu zabrakło, by powalczyć w eliminacjach do Wimbledonu, bo listy zgłoszeń są już zamknięte.
Obecny sezon Kamil rozpoczął beż żadnych punktów w rankingu ATP, wracając do Touru po 13-miesięcznej przerwie. Dlatego jego pierwsze starty możliwe były dzięki dzikim kartom. Już pierwszy występ w styczniu zakończył triumfem w imprezie ITF M15 w Monastyrze. W lutym wygrał mecz w reprezentacji Polski w wyjazdowym spotkaniu z Uzbekistanem w Pucharze Davisa oraz zwyciężył w turnieju ITF M25 w Hammamet.
Na przełomie lutego i marca udał się do Rwandy, gdzie udanie wrócił do ATP Challenger Tour. Dzięki „dzikiej karcie” zagrał w pierwszej edycji challengera ATP rozgrywanego w Kigali i odniósł tam zwycięstwo, a tydzień później w tym samym mieście dotarł do półfinału, przechodząc wcześniej dwie rundy eliminacji.
To dało mu duży awans w klasyfikacji tenisistów i możliwość startów w większych turniejach. Kwiecień przyniósł Kamilowi kolejny tytuł w imprezie ITF M25 w Szarm-el-Szejk, a w maju dotarł do finału challengera w Skopje. Dzięki temu jest obecnie 295. w rankingu ATP, a już po dzisiejszej wygranej czeka go skok o prawie 50 miejsc, a jeśli sięgnie jutro po tytuł może się znaleźć w okolicach 207. pozycji na świecie.
Kolejną okazję do zdobywania punktów zawodnik LOTTO PZT Team będzie miał już w przyszłym tygodniu w dużym challengerze ATP 75 – Enea Poznań Open. Początkowo organizatorzy turnieju na kortach ziemnych Parku Tenisowego Olimpia przyznali mu „dziką kartę”, ale w piątek okazało się, że na podstawie rankingu dołączy w głównej drabince do Maksa Kaśnikowskiego (LOTTO PZT Team/CKT Grodzisk Mazowiecki). Zwolniona przez Majchrzaka przepustka trafiła w ręce Olafa Pieczkowskiego (LOTTO PZT Team/KT Jakubowo-Olsztyn).