Kamil Majchrzak: Przede mną okres wytężonej pracy

Kamil Majchrzak tenisową przygodę rozpoczął w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie jego pierwszym szkoleniowcem był Wiesław Kozica. 24-latek po raz pierwszy do reprezentacji Polski został powołany w 2015 roku na mecz z Litwą. Obecnie jest on najwyżej notowanym z polskich tenisistów grupy LOTOS PZT Team. Sklasyfikowany jest w tym tygodniu na 106 miejscu w rankingu ATP. Niewiele mu zabrakło, żeby zakończyć ten trudny dla niego sezon w czołowej setce. Przypomnijmy, że przeciążeniowe pęknięcie kości miednicy wyeliminowało go z gry na sześć miesięcy.

Tekst: Tomasz Dobiecki

– Początek roku kompletnie nie wyglądał tak, jakbym się spodziewał. Z jednej strony nietypowa kontuzja, która przydarzyła się już w styczniu i uniemożliwiła start w Australian Open. Za bardzo nie można było jej leczyć, po prostu musiałem czekać. Nie mogłem też trenować, a co jakiś czas konieczne były kontrolne wizyty u lekarza. Z drugiej pandemia koronawirusa, która właściwie wszystko przewróciła do góry nogami. Akurat dla mnie przerwa w międzynarodowym Tourze przypadła w dobrym momencie, bo i tak nie mogłem grać. Wznowiłem treningi w maju, ale powoli i z głową, bo w tej całej sytuacji nie musiałem się z niczym spieszyć – wspomina 24-letni zawodnik LOTOS PZT Team.

W styczniu rozegrał jeden mecz w reprezentacji kraju startującej w ATP Cup, po czy musiał zamrozić ranking na 108. pozycji na świecie z powodu kontuzji. Chociaż był gotowy do gry już w czerwcu, to na korty wrócił dopiero na początku lipca (przerwa musi trwać co najmniej 6 miesięcy, żeby zawodnik mógł ten „zamrożony” ranking wykorzystać).

– Ze względów regulaminowych musiałem opuścić dwa pierwsze turnieje rozgrywane pod koniec czerwca w Gdańsku i Szczecinie, więc pierwszy po przerwie mecz na punkty rozegrałem we Wrocławiu. To było ważne, że po kontuzji mogłem rywalizować z krajową czołówką i to bez presji, że w razie niepowodzenia stracę punkty i spadnę w rankingu ATP. Zresztą pomysł Polskiego Związku Tenisowego na organizację cyklu LOTOS PZT Polish Tour był idealnym rozwiązaniem dla wszystkich zawodników czekających na wznowienie międzynarodowego Touru. Nie tylko mogliśmy walczyć na punkty i budować formę, ale i zarobić pierwsze pieniądze po trzymiesięcznej przerwie – uważa Majchrzak.

We Wrocławiu odnotował udany powrót – odniósł od razu turniejowe zwycięstwo, pokonując pięciu przeciwników bez straty seta. W rozgrywanych tydzień później 94. Narodowych Mistrzostwach Polski w Bytomiu, uległ w półfinale świetnie dysponowanemu tego dnia Danielowi Michalskiemu (LOTOS PZT Team). Na otarcie łez, singlową porażkę powetował sobie w deblu, w którym razem z Janem Zielińskim (LOTOS PZT Team) zdobył złoty medal. W kolejnym turnieju LOTOS PZT Polish Tour 2020 w Kozerkach, zrewanżował się Danielowi, pokonując go w finale. Do wygranej w singlu doszedł jeszcze triumf w grze podwójnej.

Zaraz po wznowieniu międzynarodowego Touru poleciał na dwa turnieje do Nowego Jorku,  w tym wielkoszlemowy US Open. W ubiegłym roku właśnie na US Open Kamil osiągnął swój najlepszy wynik w dotychczasowej karierze, awansując do 3 rundy. Tym razem skończyło się na pierwszej rundzie. Odpadnięcie w pierwszym tygodniu Wielkiego Szlema pozwala na występ w turnieju ATP Challenger rozgrywanym w jego drugim tygodniu. Kamil skorzystał z tej możliwości i wybrał się do Prostejova. Tam odniósł największe swoje turniejowe zwycięstwo w karierze, wygrywając turniej z pulą nagród 125 tys. dol. Po tym sukcesie na chwilę wrócił do czołowej setki rankingu.

– Po tym zwycięstwie, przegrałem w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Roland Garros z Karimem Chaczanowem, rozstawionym z numerem 16. A po Paryżu odnotowałem kilka słabszych meczów. Ale udało mi się tę serię przełamać pod koniec października w halowym challengerze w Hamburgu, gdzie byłem w półfinale i zwyciężyłem w deblu. Trochę to jednak było zbyt mało, żeby być zadowolonym, bo miałem większe oczekiwania. Szkoda, że nie udało mi się na dobre wrócić do pierwszej setki, bo to dawałoby mi pewność miejsca w głównej drabince styczniowego Australian Open. Ale trudno, będę to musiał nadrobić na początku nowego sezonu – powiedział Majchrzak.


– Bardzo ważne będą pierwsze miesiące przyszłego roku, bo do czerwca jest czas na wywalczenie kwalifikacji na igrzyska olimpijskie w Tokio. Jestem optymistycznie nastawiony, tym bardziej, że na wiosnę nie będę tracił punktów w rankingu ATP. Postaram się wykorzystać tę sytuację. Przede mną kilka tygodni intensywnych przygotowań do nowego sezonu, więc cieszę się, że ten zakończyłem zdrowy, pomimo kontuzji z początku roku – dodał.

Zawodnik LOTOS PZT Team na zakończenie tegorocznych startów dotarł jeszcze do półfinału w deblu i ćwierćfinału w singlu w Eckental.

KAMIL MAJCHRZAK

ur. 13 stycznia 1996 r.
praworęczny, oburęczny bekhend
zarobki – 861 848 dol.

miejsca w rankingu ATP Tour
singiel – 106 (najwyższe – 83)
debel – 322 (najwyższe – 241)

zwycięstwa w turniejach:

ATP Challenger Tour
singiel – 3
debel – 1

ITF Circuit
singiel – 8
debel – 5

Fot. LOTOS PZT Polish Tour

Udostępnij:

Facebook
Twitter

Podobne wiadomości

Stefan Hula pracuje teraz z kadrą kobiet, ale w wolnym czasie lubi oglądać tenis i chwyta za rakietę. Fot. Polski Komitet Olimpijski

Stefan Hula. Mistrz skoków chwyta za rakietę

Nawet jeśli ktoś nie pasjonuje się skokami narciarskimi, to musi kojarzyć Stefana Hulę. Były zawodnik narciarski skakał razem z Adamem Małyszem, a potem z Kamilem Stochem,. Stefan Hula pracuje teraz

– Polski tenis jest teraz w bardzo dobrym momencie, ponieważ macie zawodników w czołówce światowej WTA i ATP - mówi Emilio Sánchez (z prawej) w rozmowie z Radosławem Bieleckim. Fot. Archiwum prywatne R. Bielecki

Emilio Sánchez: Polskę mam w sercu

Z Emilio Sánchezem Vicario, byłym wybitnym hiszpańskim tenisistą, teraz dyrektorem generalnym i założycielem akademii Emilio Sánchez Academy w Naples na Florydzie, z oddziałami w Barcelonie, Szanghaju i Dubaju, niedawno wprowadzonym do galerii sław